17 stycznia 2016

Rozdział 17

     *perspektywa Bartka*
     Odwiozłeś ją do domu, bo chciałeś mieć pewność, ze bezpiecznie do niego dotrze. Cały czas ją kochasz i nie wybaczyłbyś sobie, gdyby coś jej się stało z twojego powodu. Jesteś na nią wściekły. Nie chodzi ci o to, że ci faceci się do niej przystawiali. Jest piękna i przyciąga przeciwną płeć. Ale nie powiedziała ci, że zmieniła pracę. I nie powiedziała ci, jak teraz zarabia na życie. Rozumiesz to, że nie chciała prosić cię o pieniądze. Nikt nie lubi prosić o pieniądze. Ale wydawało ci się,  że się szanuje i wie, co ją czeka w takim miejscu. Najwidoczniej się trochę pogubiła. Koniecznie chciała jakoś zarabiać na życie. Przez chwilę nawet przyłapujesz się na zastanawianiu nad tym, czy gdyby nie miała innego wyjścia, poszłaby pod latarnię. Jednak szybko odsuwasz od siebie tę straszną myśl. Przecież wiesz, że Agata nigdy by ci czegoś takiego nie zrobiła. Kochasz ją i masz pewność, że ona kocha ciebie.

     *perspektywa Agaty*
     Wczoraj się do ciebie nie odezwał. Obawiasz się tego, co dalej z wami będzie, czy w ogóle coś będzie. Wiesz już, że powinnaś mu o tym powiedzieć. Cały czas liczyłaś jednak na to, że praca w tym cholernym pubie będzie przejściowa. Że szybko znajdziesz jakąś ciekawszą ofertę. Teraz możesz być już tylko i wyłącznie zła na samą siebie.
     Ola zmusza cię do pójścia na zajęcia. Ma rację. Nie możesz zaszywać się w czterech ścianach do końca życia. Pakujesz potrzebne rzeczy do torebki. Nieświadomie wrzucasz też do niej zdjęcie Bartka. Tak bardzo za nim tęsknisz...
     
     Tak jak podejrzewałaś, kompletnie nie możesz skupić się na słowach wykładowcy. Myślisz tylko o jednym. Jesteś ciekawa, czy kiedyś zamierza się do ciebie odezwać.  W końcu nie macie już po pięć lat. Postanawiasz, że jeżeli do końca dzisiejszego dnia nie da ci znaku życia, pojedziesz do niego i spróbujesz go... przeprosić? 
     
     - Chodź, idziemy na gorącą czekoladę. - Wyrywa cię z rozmyślań Ola.


     Nawet się nie zorientowałaś, kiedy wyszłyście z auli. Przyjaciółka ciągnie cię w kierunku bufetu. Siadacie przy okrągłym stoliku. Przewieszasz torebkę przez oparcie krzesła, a dziewczyna idzie złożyć zamówienie. Jako że podczas wykładu miałaś wyciszony telefon, teraz spoglądasz, czy przypadkiem ktoś nie próbował się z tobą skontaktować. Niestety nikt. Jedyną osobą, której w chwili obecnej na tobie zależy, jest Ola. Tak mało masz wokół siebie prawdziwych przyjaciół.

     Kelnerka przynosi wam kubki z gorącą czekoladą. Gdy kładzie przed twoim nosem naczynie, automatycznie obejmujesz je dłońmi, a palce wsuwasz pod uszko. Co prawda jesteś wdzięczna przyjaciółce, że cię tu zabrała, ale oddałabyś wszystko, żeby naprzeciwko ciebie siedział teraz Bartek.


     *perspektywa Bartka*
     Kochasz ją nad życie i nie potrafisz się na nią długo gniewać. Olka mówiła ci, że spotkała ją w sklepie. Podobno jest przybita i nie wie, co ze sobą zrobić. Jesteś z tego powodu smutny, ale Agata musi też rozumieć twoją złość. Zamierzasz ją przeprosić za to, że się do niej tak długo nie odzywałeś, ale musiałeś chwilę odetchnąć. Każdy popełnia błędy i już całkowicie jej to wybaczyłeś. Myślisz o niej jak o przyszłej żonie, więc wszystko powinno być oczywiste. Nie chcesz jej stracić, a każdy ma swoje wady i zalety.
     Udajesz się na popołudniowy trening. Nieświadomie zaczynasz zastanawiać się, co robi w tej chwili Agata. Domyślasz się, że pewnie wróciła już z uczelni, o ile w ogóle na niej była. Może łazi po mieście bez celu albo siedzi pod kocem przed telewizorem lub z książką w ręku. Prawdopodobniejsza wydaje ci się być wersja druga.
     Wchodzisz na Podpromie. Otwierasz drzwi do szatni i dostrzegasz w niej jedynie Piotrka. No tak, pół godziny przed czasem. Uznajesz, że to idealna chwila, by z nim pogadać. 

     - Ola mówiła coś jeszcze na temat Agaty? - pytasz, patrząc na Nowakowskiego oczami przepełnionymi nadzieją.

- Oprócz tego, że nie wierzy w to, czy kiedykolwiek się do niej odezwiesz? - odpowiada retorycznie, nie czekając na odpowiedź. - Nic, co mogłoby cię głębiej zainteresować. 

- Skończ z takim tonem - mówisz z wyrzutem. Chyba niepotrzebnie wkurzasz się na środkowego, który tak bardzo ci pomaga i któremu tak bardzo jesteś wdzięczny.

- Kurde, stary, źle to rozegrałeś. Przecież wiesz, że ona tego żałuje. To czemu się do niej nie odzywasz? Wiem, że jesteś wściekły, ale dostrzeż też zalety tego wszystkiego. Zaparta, ma temperament, twarda, ale w środku wrażliwa, krucha, delikatna. Nie powiem, ale gdybym nie miał Oli, to pewnie bym się nią zainteresował. 

- Ani mi się waż! Myślisz, że będzie chciała ze mną gadać? 

- Jak pójdziesz do niej za miesiąc, to obawiam się, że może już być za późno. - Klepie cię po ramieniu. - Dasz radę. Jakby co, możesz do mnie wbijać o każdej porze. 

     Po raz kolejny Piotrek pokazał, jakim dobrym jest kumplem. Nie wiesz, co byś bez niego zrobił. Miałeś świadomość tego, o czym mówił, ale musiałeś usłyszeć to z ust kogoś innego. Jesteś wdzięczny, że masz takiego przyjaciela. 
     Do szatni wchodzi Fabian z Niko. Witacie się zderzeniem dłoni. Przebierając dżinsy i bluzę na strój treningowy, rozmawiacie o nadchodzącym meczu, który zagracie na Podpromiu. W międzyczasie schodzą się pozostali chłopacy. Zostało wam dziesięć minut do treningu, więc Igła puszcza ze swojego telefonu podłączonego do dwóch głośników najnowsze radiowe hity. Zaczynacie się wygłupiać, co dobrze robi na rozluźnienie atmosfery, choć i tak przedtem była przyjemna. Wchodzicie na ławeczki przy szafkach, a następnie z nich zeskakujecie, udając szympansy. Uśmiech nie schodzi wam z twarzy nawet gdy wchodzicie na halę.

     - Widzę, że humory dopisują - wita was ponownie dzisiaj Kowal. - W takim razie piętnaście okrążeń.

- Ale trenerze, zawsze było dziesięć. - Buntuje się Igła, za co dostaje dodatkowe pięć. 

     Powstrzymujesz śmiech, by nie podpaść Andrzejowi. Krzysiek często lubi dodawać swoje trzy grosze, za co dostaje dodatkowe ćwiczenia bądź kary. W zeszłym tygodniu na przykład musiał zwinąć siatkę i słupki, bo po naszym treningu była jakaś impreza na hali. Mieć takiego gościa w drużynie to skarb. Zawsze to on rozluźnia atmosferę, gdy nie jest za ciekawie. Na meczach, dzięki swojemu doświadczeniu, daje nam bezcenne wskazówki. No i jest też obeznany w sprawach życiowych, więc w każdej chwili można do niego uderzać z problemem. Ja akurat rzadko korzystam z jego usług, gdyż mam osobistego doradcę, jakim jest Piotrek. 
     Przychodzi pora na rozciąganie. Coś, czego chyba najbardziej nie lubisz. Rozkładasz się na parkiecie, układając swoje ciało w aniołka. Trener pokazuje pierwsze ćwiczenie, ale tobie strasznie nie chce się go robić, więc wykonujesz je na pół gwizdka. 

     - Widzę, że marzy ci się potreningowy etat mopersa. - Spogląda na ciebie groźnie. 

- Niestety nie dzisiaj, trenerze. - Odpowiadasz, poprawiając swoją pozycję. - Dzisiaj to ja muszę załatwić sprawę życia lub śmierci. - Uśmiechasz się na wspomnienie Agaty. 

     Koledzy spoglądają na ciebie wymownie. Spuszczasz wzrok na pomarańczowe pole i w końcu bierzesz się za siebie. Nie chcesz nabawić się żadnej niepotrzebnej kontuzji. 

     *perspektywa Agaty*
     Wracasz z Olą do domu. Zjadłyście na mieście pizzę, więc nie musicie martwić się o zrobienie obiadu. Przyjaciółka przebiera się w zawrotnym tempie, przepakowuje swoją torebkę i ucieka do pracy. Tobie na razie nie chce się szukać nowego etatu. Obliczyłyście, że starczy wam oszczędności na dość długo i wspólnie uzgodniłyście, że zainteresujesz się tym, jak ochłoniesz.
     Chodząc z kąta w kąt, nie wiesz, co ze sobą zrobić. Nie masz ochoty na naukę, oglądanie telewizji, czytanie, sprzątanie. W końcu postanawiasz pojechać do Bartka na trening i pogadać z nim na neutralnym gruncie. Narzucasz kurtkę, wsuwasz na białe skarpetki buty i zamykasz za sobą mieszkanie. Kierujesz się na przystanek autobusowy i po kilkunastu minutach znajdujesz się pod halą. 
     Stajesz kilkadziesiąt metrów przed nią i bierzesz głęboki oddech. Teraz albo nigdy. Nie mogłaś się już czekać, aż Bartek się do ciebie odezwie. Za bardzo za nim tęsknisz. Podchodzisz pod szklane, wejściowe drzwi na halę. Gdy już masz je otworzyć, w oddali zauważasz wychodzącego z sali Pencheva, a od razu za nim Kurka. Dostrzega cię. Nagle tchórzysz, boisz się jego obecności. Odbiegasz kilka kroków od hali, a następnie szybkim tempem odchodzisz od niej. Słyszysz za sobą swoje imię wypływające z ust Bartka, ale nie zatrzymujesz się. Chciałaś go spotkać, ale gdy to się stało, nagle napłynął na ciebie strach, obawa przed tym, że znowu coś zrobisz źle. Po chwili dogania cię zdyszany. Łapie za ramiona, patrzy w oczy. Wbijasz spojrzenie w jego nos. Stoicie tak przez chwilę. W końcu obejmujesz go rękoma i przykładasz głowę do jego torsu. Zamyka cię w swoich ramionach. Tego ci trzeba było. 

     - Przepraszam - szepczesz, nie zmieniając pozycji ułożenia swojego ciała.

- Ja też cię przepraszam - odpowiada, całując cię w czubek głowy. 

- Nie chciałam, żeby tak wyszło - ciągniesz. Odrywacie się od siebie i patrzycie w oczy. Czujesz, że po twoim policzku spływa pojedyncza łza. Chłopak wyciera ją swoim palcem. - I dziękuję, że im przywaliłeś. 



- W końcu się im należało, co nie? - Decyduje się na delikatny uśmiech, który po chwili odwzajemniasz. - Kocham cię - mówi.

- Ja też cię kocham. - Patrzycie sobie w oczy, każde z was boi się zrobić jakiś ruch. Na szczęście zauważasz, że Bartek wybiegł za tobą w stroju, więc postanawiasz rozluźnić nieco atmosferę. - Hej, a ty tak w krótkim rękawku późną jesienią? Nie chcę mieć chorego chłopaka. - Dajesz mu szybkiego buziaka w policzek, łapiesz za rękę i ciągniesz w kierunku hali. 

     Wszystko co złe właśnie minęło. Mówiąc "przepraszam" wyjaśniliście sobie tę sprawę. W końcu się pogodziliście. Wchodzicie do środka. Zauważacie stojącego przy drzwiach Piotrka. Zapewne przyglądał się całej sytuacji. Uśmiecha się do Kurka. Uderza go barkiem w bark.

     - No stary, w końcu - mówi. Posyłasz mu pytające spojrzenie, jednak on cię zlewa. Tak, rozumiem, kumpla się nie zdradza...

     Bartek prosi cię, żebyś na niego chwilkę poczekała, po czym znika za drewnianymi drzwiami szatni. Opierasz się o parapet, podpierasz głowę dłońmi. Twoje kąciki ust niekontrolowanie unoszą się do góry. Szczerzysz się do okna jak głupia. Ale w końcu masz ku temu powód. 
     Nagle ktoś kładzie dłonie na twoich biodrach. Odwracasz się, myśląc, że atakujący włączył tempo nitro i zdążył się przebrać w dwie minuty. Uśmiech schodzi ci z twarzy na widok Nikolaya.

     - Co ty robisz? - mówisz cichym głosem, zsuwając dłonie przyjmującego z twojego ciała. 

- Spokojnie, nic ci przecież nie zrobię. - Zabija cię tymi swoimi piwnymi oczkami. - Czemu nie było cię na treningu? Nie chciałaś na nas popatrzeć?

- Tak jakoś wyszło. - Ucinasz swoją wypowiedź do minimalnej. 

- Dobra, muszę ci coś powiedzieć, bo chyba mnie nie polubiłaś. Owszem, podobasz mi się, ale nigdy - zaakcentował to słowo - się między was nie wepchnę. Jednak gramy z Bartkiem w jednym klubie i chcąc, nie chcąc, i tak będziemy na siebie wpadać. Więc nie traktuj mnie jak jakiegoś zboczeńca chcącego się do ciebie dobrać, tylko jak kumpla, z którym możesz się pośmiać. Okej? - Musisz przyznać, że tą wypowiedzią zrobił na tobie wrażenie. Wydaje się być fajnym gościem, więc jego propozycja wydaje ci się ciekawa. Ale musisz pamiętać, że musi to się odbywać w ramach przyzwoitości, żeby Bartek nie miał do ciebie pretensji, że się z nim zakumplowałaś. 

- Okej, ale nigdy więcej nie łap mnie od tyłu. - Uśmiechasz się i patrzysz na niego zadziornie. Zbijacie sztamę i dajecie sobie żółwika. 

- To co, kiedy się widzimy? - Zauważa twoje niepewne spojrzenie. - Na treningu, oczywiście - dodaje. 

- Nie wiem, kiedy znajdę czas. 

     Z szatni wychodzi Bartek. Cieszysz się na jego widok, bo pomiędzy tobą a Niko zrobiło się trochę niezręcznie. Przyjmujący szybko się z wami żegna, tłumacząc się swoimi sprawami. Kurek posyła mu pytające spojrzenie, ale nic nie mówi.
     Atakujący łapie cię za rękę i wychodzicie z budynku. Kierujecie się w stronę samochodu Bartka. Chłopak pyta cię, czy masz jakieś plany na dzisiaj. Odpowiadasz przecząco, więc od razu proponuje kolację. Zgadzasz się natychmiastowo, prosząc, abyście tym razem wybrali jakiegoś fast fooda. Kurek kiwa głową, dodając, byś nie wydała go przed trenerem. Uśmiechasz się na jego słowa. 
     Otwiera przed tobą drzwi od strony pasażera, po czym obiega samochód, wrzuca torbę na tylne siedzenie i zajmuje miejsce za kierownicą. Włączasz radio. Usłyszawszy swoją ulubioną ostatnimi czasy piosenkę, wciskasz guziczek podgłaśniający. Podśpiewujesz sobie, a Bartek jedynie zerka na ciebie ukradkiem i uśmiecha pod nosem. Nie komentuje twojego zachowania. 
     Podjeżdżacie pod najbardziej znany kebab w Rzeszowie. Wchodzicie do środka i zawieszacie swoje kurtki na wieszakach. W lokalu jest przytulnie, domowo, słychać cichą, klasyczną muzykę. Na jasnobrązowych ścianach porozwieszane są zdjęcia fast foodów: hamburgerów, hot dogów, kebabów, pizzy, tortilli. Fajne miejsce. 
     Mówisz swojemu chłopakowi, co sobie życzysz, i zajmujesz miejsce przy stoliku obok okna. Kurek natomiast podchodzi do lady, by złożyć zamówienie. Po chwili siedzi już obok ciebie. Przykrywa twoją dłoń swoją.

     - Kocham cię - mówi. 

- Ja ciebie też.

     Patrzycie sobie w oczy. Masz ochotę spuścić wzrok, ale wiesz, że nie możesz. To by oznaczało twoją słabość. Czujesz, że twoje policzki się rumienią. Nic na to nie możesz poradzić. Wyobrażasz sobie, że jesteście starym, dobrym małżeństwem. Wasze dwoje dzieci, córka i syn, są na studiach. Mieszkacie sami. Siedzicie przy kominku. Bartek obejmuje cię swoim ramieniem. Wspominacie stare czasy, jak się poznaliście, kiedy była wasza pierwsza kłótnia i o co poszło, wasz ślub, narodziny pierwszego dziecka. Idealny obraz, który pragniesz, aby się spełnił. 
     Kurek macha ci ręką przed twarzą. Zagapiłaś się, na stole leży już wasze jedzenie. Przepraszasz Bartka i zabieracie się za wsuwanie w siebie kalorii. Wsuwasz w bułkę plastikowy widelczyk, wyjmując z niej surówkę. Wkładasz do ust, smakuje ci.
     Kurek odwozi cię do domu. Innej opcji nie przyjął do wiadomości. Gdy stoi już na parkingu przed blokiem, wyłącza silnik. Odwraca głowę w twoją stronę. Robisz to samo, spoglądając mu w oczy. Jego kąciki ust idą w górę.

     - Robi się niezręcznie - stwierdzasz, zwracając wzrok z powrotem przed siebie. 

- Nie niezręcznie, po prostu przyciągasz moje spojrzenie. To coś złego? - pyta.

- Nie, nic złego - odpowiadasz ostentacyjnie. - Dobra, idę. Pa. - chcesz otworzyć drzwi, ale Bartek cię powstrzymuje. Kładzie swoją dłoń na twoim udzie. 

- Hola, hola. Zwykłe "pa" nie wystarczy - spogląda na ciebie lekko spode łba, po czym nadstawia policzek.

     Zdajesz sobie sprawę z tego, że w ostatniej chwili odwróci głowę i wasze usta się zetkną. Znasz ten numer, więc postanawiasz go zaskoczyć. Kładziesz dłoń na jego policzku i przechylasz jego twarz w twoją stronę. Wpijasz się w jego usta. Bartek odwzajemnia pocałunek. Wasze języki toczą ze sobą walkę, a ręce wędrują po ciałach. Po kilku dłuższych chwilach odrywacie się od siebie. 

     - Teraz pozwalam ci powiedzieć "pa" i wyjść - mówi, uśmiechając się. - Albo nie, jeszcze nie. - I ponownie dotyka swoimi wargami twoich. 


---
Ba dumc... Witam Was z siedemnastką. Pewnie czekacie na wyjaśnienia, dlaczego tak późno (odstęp między rozdziałami wynosi 18 dni; to chyba najdłużej na tym blogu...). Nie powiem Wam teraz nic ciekawego. Chyba musiałam chwilę odpocząć od Bloggera. Brak czasu, weny, może nawet chęci... Baaardzo Was za to przepraszam. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i nie opuścicie. 
Jednocześnie stwierdzam, że powyższe coś jest przeciętne, no ale to Wam musi się podobać. 
Co do komentarzy, bo tego wątku nie mogę pominąć. Nawet w najmilszych snach mi się nie śniło, żeby mieć pod rozdziałem tyyyyle komentarzy. Brak mi na to słów. No aż nie wiem, co mam napisać. Dziękuję z całego serducha <3 I nie ukrywam, że liczę na powtórkę! :*
To by było na tyle. Jeśli macie do mnie jakieś pytanka, to klikajcie w odpowiednią zakładkę.
Wolę nie mówić, kiedy mniej więcej będzie następny...

Tradycyjnie, jeśli przeczytałaś/eś rozdział, proszę o zostawienie w komentarzu symbolicznej kropeczki [.]

Trzymajcie się i do następnego! :* 

32 komentarze:

  1. Kropeczka: .
    Czekałam i się doczekałam! ;)
    Świetny rozdział, oby następny był jeszcze lepszy <3
    Weny, moja droga :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cierpliwość zawsze popłaca :)
      dziękuję i się postaram ;)
      dzięęki :* :*

      Usuń
  2. Genialne czekam na więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam twoje opowiadanie! ❤️

    OdpowiedzUsuń
  4. Fantastyczny rozdział:) Pozdrawiam; )

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział.
    Fajnie, że w końcu się pogodzili i czekamy na następny
    ps. nie kaz nam tak długo czekać na następny jak czekaliśmy na ten :)

    OdpowiedzUsuń
  6. [.]
    Fajnie, że się pogodzili 😀
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny rozdział! Zostawiam kropeczkę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam dzisiaj wszystko i zostaje 😘 genialne opowiadanie ❤

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. o matko, że ci się chciało xD
      dziękuję baaardzo :)
      buziaki :* :*

      Usuń
  9. [.]
    Perfekcyjnie <3
    Oby było już dobrze ;)
    Zapraszam do mnie i czekam na opinie.
    Weny Ci życzę <3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. .
      Dziękuję :)
      Nadrabiam powoli u Ciebie ;)
      Dziękuję i wzajemnie oczywiście :*
      Buziaki :* :*

      Usuń
  10. Symboliczna kropeczka. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Super rozdział :) Dobrze się pogodzili :) czekam na kolejne i w międzyczasie zapraszam do mnie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak dobrze, że się pogodzili ;D
    No co tu dużo mowić, rozdział zajebisty jak zawsze ! ;D
    Do następnego!

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie no ten rozdział był też dobry i nie mogę się doczekać następnego!! Życzę Ci powodzenia w dalszym pisaniu oraz jak najwięcej weny bo to podstawa do szybkiego napisania kolejnego rozdziału :D trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję :)
      dziękuję podwójnie :P :)
      buziaki :* :*

      Usuń
  14. Mega *-* Zapraszamy do nas :)
    http://cokolwiekzdecydujeszbadzprzymnie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  15. Odpowiedzi
    1. Boję się mówić kiedy, bo znowu zamulę i Was zawiodę...
      Przepraszam....

      Usuń
    2. Ale ja już nie mogę się doczekać, pliss... Wstaw jak najszybciej nowy :D

      Usuń