26 marca 2016

Rozdział 20

     Wtulona w pierś Bartka z zaciekawieniem obserwujesz jego nieskazitelną twarz. Po chwili odwracasz wzrok ponownie na wielki ekran, ale kompletnie nie możesz skupić się na filmie. Jutro twój kochany chłopak cię opuści i pojedzie do Spały, by na początku stycznia w Berlinie powalczyć o Igrzyska Olimpijskie. To będzie Wasza pierwsza dłuższa rozłąka, na trzy tygodnie, i nie wiesz, jak to wytrzymasz. Na szczęście w tych czasach istnieje takie coś jak Skype, tylko czy Kurek będzie miał siły, by z tobą pogadać?
     Wychodzicie z sali kinowej z uśmiechem na ustach, trzymając się za ręce. Siatkarz oznajmia, że zabiera cię do kawiarni na kawę i ciastko. Śmiejesz się, że przez niego będziesz gruba, ale zgadzasz się. Gdy wymieniacie uwagi na temat filmu, podchodzi do was około osiemnastoletnia dziewczyna z chłopakiem. Prosi twojego ukochanego o zdjęcie. Ten patrzy na ciebie, jakby prosząc o pozwolenie, a ty tylko kiwasz głową. Za żadne skarby nie chcesz, by miał przerąbane u swoich fanów, a raczej fanek. W końcu para daje wam spokój, więc kierujecie się dalej w wyznaczone miejsce. Składacie zamówienie. 

     - Nie wytrzymam. - Wzdychasz. Kurek przykrywa swoją dłonią twoją.

- Damy radę. To tylko niecałe cztery tygodnie - mówi, próbując podnieść kąciki ust.

- Tylko? - pytasz ironicznie. 

- Szybko zleci. A poza tym... musisz się niestety przyzwyczajać. Takie już będziesz miała ze mną życie.

     Po kilku głębszych wdechach i wydechach stwierdzasz, że nie możesz się nad sobą użalać, bo to żałosne. Starasz się cieszyć chwilą i korzystać jak najbardziej z teraźniejszości. 

     Wręcz wybiegasz z mieszkania i zbiegasz po schodach. Szybkim krokiem zmierzasz w kierunku przystanku autobusowego. Boisz się, że transport ci ucieknie i nie zdążysz pożegnać się z siatkarzem. Dzięki Bogu kierowca, zauważywszy cię, poczekał, aż zdążysz wsiąść. Droga ci się dłuży, jak najszybciej chcesz wtulić się w tors Kurka. Po kilkunastu minutach jazdy docierasz na miejsce. Pukasz w drewniane drzwi, a kiedy słyszysz donośne "proszę", naciskasz na klamkę. Bartek właśnie zapina torbę. Na twój widok na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech. Gdy uporał się z zamkiem, podchodzi do ciebie z rozportartymi rękoma. Jest to dla ciebie jasny znak, by go objąć i przyłożyć głowę do delikatnie unoszącej się klatki piersiowej i bijącego serca. Napawasz się zapachem chłopaka na zapas. Naprawdę będziesz za nim tęsknić. 

     - Wrócisz chociaż na Sylwestra? - pytasz. Wiesz, że dostaną pół dnia wolnego w pierwszy dzień świąt, ale rozumiesz, że Bartek chciałby pojechać do rodziny.

- Chciałbym...

- Ale nie - kończysz za niego, trochę z wyrzutem.

- Naprawdę to szybko minie. Skarbie, musisz zrozumieć, że taką mam pracę i pasję. Wiesz dobrze, że Igrzyska są dla nas najważniejszą imprezą w ciągu czterech lat i nie chcemy stracić szansy, by na nie pojechać, więc musimy zapieprzać, kiedy tylko się da. Pewnie po powrocie dostanę trochę wolnego, więc nadrobimy ten czas.

- W jeden dzień nie da się nadrobić czterech tygodni. I ja to rozumiem, ale jest mi ciężko się z tobą rozstawać.

- Mi z tobą też. 

     Unosisz głowę, Bartek obejmuje twoją twarz i nachyla swoją, by przyłożyć do siebie wasze wargi. Łączycie się w delikatnym pocałunku.
     Przychodzi pora na opuszczenie mieszkania. Kurek wynosi swoje torby i wrzuca je do bagażnika. Ostatni raz przytulasz się do niego, by po chwili pozwolić mu odjechać. Machasz jeszcze dłonią, a na twoim policzku pojawia się słona łza.



     *perspektywa Bartka*
     Zdajesz sobie sprawę z tego, że ją ranisz. Wiesz, że jest delikatna i wrażliwa, uczuciowa. Nie jest przyzwyczajona do takiego życia. Boisz się pomyśleć, co to będzie, gdy zacznie się kadra. W ciągu kilku miesięcy pojawisz się w Rzeszowie zaledwie kilkanaście razy. Wtedy to będzie koszmar. Póki co nie chcesz o tym myśleć, więc włączasz ulubioną playlistę, by odciągnąć od siebie wszystkie myśli i skupić się na drodze. Przy okazji przygotowujesz się mentalnie do katorgi na hali i w siłowni, kompletnej pustki i ciągłej rutyny, której towarzyszyć będzie długotrwałe zmęczenie. 
     Witasz się z kolegami z boiska. Antiga rozdaje kluczyki do pokoi. Ty bierzesz dwuosobowy z Pitem, jakby inaczej? Zawsze z nim mieszkasz na zgrupowaniach i wyjazdach, na kadrze, jak i w klubie. Jesteście w końcu najlepszymi przyjaciółmi. 
     Pół godziny po rozpakowaniu Stephane zarządza odprawę. Stawiacie się na nią dosłownie minutę przed rozpoczęciem, dzięki czemu unikacie dodatkowych ćwiczeń na pierwszym treningu. Antiga mówi głównie o tym, na co będzie zwracana uwaga w czasie przygotowań, czyli dla ciebie nic ciekawego. Liczy się tylko to, że i tym razem będzie równie ciężko co zawsze. 


     *perspektywa Agaty*
     Wychodzisz z uczelni bez sił. Kilkugodzinne siedzenie na drewnianym krzesełku naprawdę męczy. Postanawiasz więc odwiedzić Olę w pracy, by przy okazji napełnić swój brzuch. Dziewczyna serwuje ci danie dnia, a ty zajmujesz miejsce przy wolnym stoliku. Pomimo braku chęci, wyciągasz zrobione dzisiejszego dnia notatki i starasz się skupić. 
     Po nieokreślonym czasie siedzenia i wkuwania postanawiasz wrócić do domu. Za niedługo święta Bożego Narodzenia, więc powoli trzeba by zrobić coś konkretnego. Jesteście umówione z Olą, odkąd pamiętasz, że nie robicie sobie prezentów. I tobie, i twojej przyjaciółce nie zależy na rzeczach materialnych. Spędzacie zawsze ten czas we dwie. Zazwyczaj siedząc przy wigilijnym stole wspominacie życie przed trafieniem do domu dziecka. Lekko żałujesz, że Bartek was nie odwiedzi, ale rozumiesz, że ma swoją rodzinę, którą widuje bardzo rzadko, a na której mu zależy.  
     Najchętniej zadzwoniłabyś teraz do swojego chłopaka, ale podejrzewasz, że aktualnie ma trening. Postanawiasz więc wziąć się za domowe porządki. Z mebli ścierasz kurze, a następnie odkurzasz całe mieszkanie. W pewnej chwili słyszysz piosenkę wydobywającą się z głośnika twojego telefonu. Biegniesz szybko po urządzenie i nie patrząc na wyświetlacz, odbierasz. Kurek. Prosi cię, byś weszła na Skype'a. Kilka dni przed wyjazdem założył ci konto na tym portalu, twierdząc, że się przyda. Zdecydowanie miał rację. Spełniasz jego prośbę i po kilku chwilach widzisz jego twarz na ekranie. Masz ochotę się do niego przytulić, poczuć jego perfumy. 
     Ola krzyczy, że wróciła, a ty tylko kiwasz głową, czego oczywiście nie zauważa z przedpokoju, gdyż cały czas jesteś pochłonięta rozmową z Bartkiem. Siedzisz już tak od dobrej godzinie. Zawsze wolałaś rozmawiać, a nie, jak to teraz jest modne, pisząc na Mesendżerze bądź wysyłając SMSy. 
     Spoglądasz na godzinę widniejącą w prawym dolnym rogu ekranu. 23:18. Nie chcesz, aby Kurek chodził niewyspany, bo przecież potrzebuje siły na te cholernie wyczerpujące treningi. Rozłączacie się.
     Jest piątek. W najbliższy czwartek Wigilia. Od poniedziałku macie wolne na uczelni, więc będzie czas na przygotowania. Zamykasz laptopa i idziesz do salonu, gdzie twoja przyjaciółka ogląda telewizję. Właśnie leci "Zmierzch", więc się do niej dołączasz. 

     - Co u niego słychać? - pyta cię, zagłuszając lektora. 

- Wszystko w porządku, ale jak na niego patrzyłam, to samo zmęczenie widziałam. Muszą dostawać niezły wycisk. Oby mu się nic nie stało, wiesz, żeby nie padł z przemęczenia. 

- Aga, uspoķój się. Wszystko w granicach rozsądku. Myślisz, że tutaj lżej trenują?

     Pozostawiasz to pytanie bez odpowiedzi. Za to zaczynasz się zastanawiać, co ci odbija. Przecież wiesz, że nie umrze na tej hali, a ty się o niego boisz. Aż śmieszne. Zwalasz to wszystko na to, że nie jest przy tobie, i powracasz do Edwarda i Belli. 

     ***
     Wigilia. Przygotowujecie z Olą ostatnie potrawy, po czym przystrajacie choinkę. Jest skromna i dość mała, ale zawsze coś. Ubieracie się w sukienki i siadacie do stołu. Dzielicie się opłatkiem i zaczynacie jeść. Wszystkiego spożywasz po trochę, aby na samym końcu delektować się pierogami. Zdecydowanie twoja ulubiona potrawa tego wieczoru. 
     Jako że nie macie w zwyczaju obdarowywać się prezentami, po posiłku sprzątacie i czekacie na Kevina, którego oglądacie praktycznie co roku po kilka razy i jeszcze wam się nie znudził. 


***
Witajcie! Rozdział bardzo krótki, nic się praktycznie nie wydarzyło. Powiem Wam tak szczerze, że aktualnie z moim pisaniem nie jest najlepiej :/ Podczas tego zawieszenia miałam zamiar napisać coś na przód, a praktycznie nic nie napisałam. Przechodzę kryzys wieku średniego xD
Więc mam nadzieję, że mimo wszystko się Wam spodoba. Choć w sumie tutaj nie ma się co podobać...
I mam nadzieję, że mi wybaczycie.
I że ze mną zostaniecie. 
Ja się postaram, żeby to ruszyło, ale czasami mimo chęci nie idzie po naszej myśli :/
Jeszcze tylko chciałam Wam życzyć Wesołego jajka, czy jak to tam się mówi. Przede wszystkim odpocznijcie ;)
Do następnego :*

jeśli przeczytałaś/eś rozdział, proszę o zostawienie w komentarzu symbolicznej kropeczki [.]