29 listopada 2015

Rozdział 12

     Niechętnie gramolisz się z łóżka. Jest siódma rano, listopadowy wtorek, szaruga za oknem. Tak bardzo ci się nie chce, ale na myśl, że to ostatni rok studiów, trochę poprawia ci się humor. Olę dopadło jakieś przeziębienie, więc każesz jej zostać w domu i się kurować. 
     Bartek nie dzwonił od waszego ostatniego spotkania, czyli od poprzedniego piątku. Prawie dwa tygodnie bez niego. Boisz się, że już nigdy go nie zobaczysz. 
     Wyciągasz z szafy ciuchy i ubierasz się. 


     Zarzucasz płaszczyk i wychodzisz z mieszkania. Kierujesz się w stronę przystanku. Masz nadzieję, że zdążysz, bo trochę się grzebałaś. Na szczęście udaje ci się złapać autobus, więc do niego wsiadasz. Zajmujesz miejsce obok przystojnego blondyna, który uśmiecha się na twój widok i zaczyna rozmowę. Jesteś zaskoczona, ale pozytywnie. Wymieniasz z nim kilka słów, jednak po chwili chłopak oznajmia, że miło się gadało, ale musi już wychodzić. Żegnasz się z nim i niespodziewanie zaczynasz myśleć o tym, co teraz robi Kurek. Czy jest na treningu, czy może jeszcze śpi? Na samo wyobrażenie sobie śpiącego Bartka robią ci się gwiazdki na oczach. Stwierdzasz, że musi wyglądać przesłodko. Chyba zaczyna ci na nim zależeć.
     Pokonujesz kilkanaście schodków i po chwili znajdujesz się już w wielkim budynku. Zostawiasz wierzchnie nakrycie w szatni i kierujesz się na aulę główną. Zajmujesz jakieś miejsce i wyjmujesz notatnik oraz długopis. No to zaczynamy.
     Denerwujesz się na to, że wykładowca tak szybko dyktuje, jednak jakoś udaje ci się nabazgrolić na kartkach wszystkie informacje. Wystarczy je tylko odczytać, co nie będzie łatwe, ale przecież zawsze ci się to udaje. 
     Po półtorej godziny wstajesz i wychodzisz. Nareszcie. Siadasz na najbliższej ławce i wyciągasz z torebki kanapki zrobione przez Olę rano. Twoje myśli znowu kierują się w stronę siatkarza. Nie możesz na to nic poradzić. Marzysz o tym, by się z tobą skontaktował. Po prostu marzysz. Jednocześnie sama nie chcesz się do niego odezwać pierwsza, nie wiesz, dlaczego. 
     Kolejny wykład, kolejne nudne chwile twojego życia. Na szczęście dzisiaj masz tylko dwa, więc po tym poczujesz się po części wolna. Po części, gdyż potem idziesz jeszcze do pracy. Lubisz ją i cieszysz się, że ją masz, ale każdego człowieka przecież dopada kryzys lenistwa. 
     Idąc główną ulicą Rzeszowa, zauważasz po drugiej stronie Michała. Świetnie. Widzisz, że idzie z jakimś ze swoich kumpli. Jak najszybciej chowasz się za najbliższym budynkiem, by cię nie zobaczył. Udaje ci się, ale od razu przypominają ci się wszystkie sytuacje z nim związane. Pierwsze spotkanie, potem kolejne, pierwsze kłótnie, i kolejne, w końcu ostatnie dni waszego "związku". Uświadamiasz sobie, że była to najodpowiedniejsza decyzja, jaką mogłaś podjąć w tej sytuacji. 

     Siadasz przy drewnianym biurku i wyciągasz notatki i duży zeszyt. Postanawiasz wszystko przepisać, gdyż z tego, co wytworzyłaś na wykładzie ciężko będzie ci się uczyć, a i pisząc, coś już zapamiętasz. Na szczęście wzięłaś ze sobą kilka kolorowych zakreślaczy, które bardzo ci pomagają podczas nauki. 
     Po około godzinie ciągłego pisania postanawiasz zrobić sobie chwilkę przerwy. Przechadzasz się między regałami, gdzieniegdzie dociskając do końca półki powieści. Musisz stwierdzić, że jesteś lekką perfekcjonistką. Gdy wychodzisz zza zakrętu, wpadasz na kogoś. Nawet nie usłyszałaś, gdy wchodził. Oczywiście to Kurek, bo któżby inny. Cieszysz się na jego widok jak małe dziecko na nową zabawkę. Wtulasz się w niego, czym go zaskakujesz, jednak chłopak otula cię swoimi ramionami. Tak bardzo ci go brakowało.

     - Przepraszam, ale miałem urwanie głowy z treningami i meczami. Nie wiedziałem, że tak bardzo za mną tęskniłaś - mówi, a ty już wyczuwasz uśmiech na jego twarzy. Robi ci się głupio, bo przecież jesteście tylko znajomymi i nie widzieliście się tylko półtorej tygodnia. Odsuwasz się od razu po jego słowach. Bartek patrzy na ciebie dziwnym wzrokiem i nadal się uśmiecha.

- Nie patrz tak na mnie. Zawsze się tak witam ze znajomymi - próbujesz wybrnąć z zaistniałej sytuacji, żeby Kurek nie poczuł twojej tęsknoty do niego, ale chyba ci się to nie udaje.

- Jasne - mruczy tylko pod nosem.

     Stoicie metr od siebie. Ty masz spuszczoną głowę, czujesz purpurę na policzkach, a siatkarz zabija cię swoim palącym wzrokiem. 

     - Przeszkadzasz mi w pracy - mówisz, próbując zabić ciszę i napięcie panujące między wami. A raczej w tobie.

- Powiedz mi, co mogę zrobić, to ci pomogę - odpowiada szybko, nadal wpatrując się w ciebie. Ohh...

- Wybacz, ale nie podzielę się z tobą pensją. Zastanawiam się tylko, w jakim celu tutaj przyszedłeś.

- W celu ujrzenia uroczej i pięknej blondynki - masz wrażenie, że na każdym kroku stara się udowodnić ci, że mu na tobie zależy. Doceniasz to. - I jeszcze w celu wynagrodzenia ci tych kilku dni, jeśli oczywiście masz ochotę. - Ba, jeszcze się pytasz, czy mam ochotę?

- Zależy, co proponujesz - starasz się utrzymać go w niepewności, jednak zapewne twoje oczy, wyraz twarzy i ciało zdradzają cię. 

- Chyba jest to przereklamowane, ale... może kino? - widać w jego oczach nadzieję. 

- Hmmm... - udajesz, że się zastanawiasz, ale oczywiście ci nie wychodzi. Kontynuujesz po chwili. - Okej, kiedy?

- Dzisiaj? Jeśli możesz i jeśli chcesz. I oczywiście wybierasz film - ale on jest słodki.

- Kończę o dziewiętnastej. A co do filmu, to wybierzemy razem - uśmiechasz się do niego. 

     Miał już wyjść, ale stanął obok biurka, przy którym właśnie usiadłaś. Pyta się, jak jest na studiach i tym podobne, więc rozpoczynacie rozmowę o nauce, profesorach, wykładach. Czujesz zupełny luz, nie boisz się, że zaraz palniesz coś głupiego. I to jest w tym wszystkim świetne. Tak powinien wyglądać związek. Nawet nie odczuwasz tego, że właśnie rozmawiasz z człowiekiem znanym na całym świecie...

     *perspektywa Bartka*
     W końcu musisz wyjść z tej biblioteki i rozstać się z Agatą na trzy godzinki. W samochodzie czeka na ciebie torba ze strojem i butami. Jedziesz na Podpromie. Teoretycznie macie dzisiaj dzień wolny, ale Kowal wspominał, że chętni mogą zawitać na halę i poćwiczyć na przykład zagrywkę. Postanowiłeś być w tej grupce, bo nie mógłbyś się doczekać spotkania z blondynką, a tak to przynajmniej na chwilę o tym zapomnisz. Przynajmniej masz taką nadzieję. 
     Podrzucasz w powietrze żółto-niebieską piłkę, robisz kilka długich kroków, wyskakujesz w górę i z całej siły uderzasz otwartą dłonią w Mikasę, która ląduje na dziewiątym metrze. Bierzesz kolejną okrągłą sztukę do rąk i robisz z nią to samo, co z poprzednią. Potem bierzesz kolejną, i kolejną, i kolejną, aż w końcu Andrzej proponuje ci chwilę przerwy, która ci się jak najbardziej należy. Siadasz na ławce, odkręcasz plastikową butelkę z wodą i pociągasz długi, męski łyk. Wycierasz koszulką mokrą twarz i wyciągasz w przód nogi. Przysiada się do ciebie Piotrek, który również nie skorzystał w pełni z wolnego dnia.

     - I jak tam? - pyta prosto z mostu. - Gdzie idziecie?

- Do kina - odpowiadasz mu. Cieszysz się, że masz takiego przyjaciela. - Wiesz co? Miałem wrażenie, że się za mną stęskniła, jakbyśmy byli nie wiadomo jak blisko. 

- No bo chciałbyś, żebyście byli. To dobrze, co nie? Daje ci przecież wyraźnie sygnały, że chce od ciebie czegoś więcej, niż tylko zwykłej znajomości.

- Albo nie daje mi sygnałów, tylko ja źle interpretuję jej zachowanie.

- W takim razie to ty możesz dawać jej delikatne sygnały, żeby miała o czymkolwiek świadomość. Może zmieni wtedy swoje nastawienie do ciebie, zobaczy, że naprawdę ci na niej zależy. Tylko nie rób niczego na siłę. Nie zawsze wszystko przychodzi ot tak, po pstryknięciu palcem. Cierpliwość zawsze doprowadzi do celu i akurat ty powinieneś coś o tym wiedzieć. 

     Kochasz go. Jak brata oczywiście. Wiesz, że zawsze ci pomoże, wesprze, doradzi. Owszem, jesteś z zewnątrz twardym mężczyzną, ale jednak twoje serce to wrażliwy balonik, który po złym nadmuchaniu może pęknąć. I właśnie wtedy Piotrek ci pomaga. W tej chwili ten balonik się nadmuchuje, i w zależności od tego, jak ułożą ci się sprawy z Agatą, pęknie lub się utrzyma. Załamiesz się albo będziesz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.

     *perspektywa Agaty*
     Nie możesz doczekać się dziewiętnastej. Na co dzień się nie malujesz, ale stwierdzasz, że teraz nadarzyła się wyjątkowa okazja. Wyciągasz zawsze leżący na dnie twojej torebki tusz do rzęs i kierujesz się do malutkiej łazienki. Odkręcasz kosmetyk i przeciągasz szczoteczkę po krótkich włoskach na twoim oku. Nawet dla Michała się nie malowałaś... 
     Po wykonaniu tego jakże trudnego zadania wracasz do biurka. Naprawdę nie możesz doczekać się już przyjścia Bartka. Chyba serio się od niego uzależniłaś. Odliczasz minuty do jego przyjścia.

     W pewnym momencie do biblioteki wpada Kurek, przez co na twoją twarz wita szeroki uśmiech. Dziesięć minut przed dziewiętnastą. Kolejna zaleta - punktualny. 

     - Nie mogłem się już doczekać - odpowiada na twoje niezadane pytanie. - Gotowa?

- Tak, ale mamy jeszcze dziesięć minut - mówisz, wskazując głową na tarczę zegara.

     Kurek wzdycha i przysuwa sobie do biurka krzesło. Podpiera podbródek o dłonie i przygląda ci się płomiennym wzrokiem. 

     - Nie popadasz w depresję, jak tutaj sama siedzisz? - pyta, rozglądając się po pomieszczeniu. Nie możesz oderwać od niego wzroku. 

- Nie jest tak źle, jak się wydaje. 

     Przerywa ci mężczyzna w średnim wieku wchodzący do biblioteki. Mówi, że przywiózł dostawę książek, które ostatnio były zamawiane. Czyli z naszego kina nici myślisz. Powieści musisz poukładać jeszcze dzisiaj, aby jutro były już gotowe do wypożyczania. Zakładasz płaszczyk i wychodzisz za mężczyzną do ciężarówki. Widzisz wyłożone kartony na ziemi. Facet prosi cię o podpis potwierdzający odbiór przesyłki, więc bazgrzesz niebieskim długopisem swoje nazwisko. Pytasz, czy pomoże ci wnieść te wszystkie kartony do środka, ale on tylko mówi, że zakończył już swoją pracę i wsiada do pojazdu, a po chwili już go nie ma. Ale cham. 
     Bierzesz z trudnościami pierwszą paczkę i wchodzisz z nią do pomieszczenia. Odkładasz ją przy biurku i spoglądasz na Bartka.

     - Przepraszam, ale dzisiaj chyba z naszego wyjścia nic nie będzie. Muszę to wszystko - wskazujesz głową przez okno - jeszcze dzisiaj rozpakować, a zajmie mi to z dwie godziny, jak nie dłużej. Obiecuję, że ci to wynagrodzę przy najbliższej okazji - uśmiechasz się do niego przepraszająco. 

- Skoro nie możemy wyjść, to zostaniemy tutaj. Przynajmniej będziemy mieli okazję pogadać. Zaraz przyniosę te wszystkie kartony i powiesz mi, co mam robić. Okej? - wstaje z krzesła. 

- Ale to jest ciężkie.

- Dlatego ci pomogę - obdarza cię rządkiem białych zębów. 

- A możesz dźwigać? - chłopak wytrzeszcza oczy i robi zdziwioną minę. Chyba wyszłaś na idiotkę.

- A dlaczego miałbym nie móc?

- No chodziło mi o to, czy nie wpływie to negatywnie na twoją... sprawność fizyczną, jakość gry czy coś w tym stylu - spuszczasz wzrok, a twoja twarz ma teraz odcień purpury. Super.

- O to nie musisz się martwić. Nic mi nie będzie - i wychodzi.

     Ty za to udajesz się po nóż i rozcinasz pierwszą tekturę. Wyjmujesz na blat kilkanaście tytułów i zasiadasz na fotelu. Robisz stemple na każdej z okładek, następnie na pieczątkach numerujesz powieści, po czym wpisujesz je do specjalnej księgi. W tym czasie Kurek zdążył już przynieść wszystkie kartony. Prosisz go o rozcięcie każdego z nich. Następnie zlecasz mu robienie stempelków, a ty zajmujesz się numerowaniem i wpisywaniem.
     Niby żmudna robota, ale zawsze lubiłaś takie coś. Gdy byłaś mała, bawiłaś się w biuro i do kalendarza wpisywałaś daty wizyt wymyślonych klientów do doktora. Powiedzmy, że bawiłaś się w sekretarkę. 
     Po około pół godzinie porządkowania proponujesz Bartkowi herbatę, na co on tylko kiwa twierdząco głową. Wstawiasz wodę i wrzucasz saszetki do kubków. Po chwili napoje są gotowe, więc wracasz z naczyniami do chłopaka i stawiasz je z boku biurka. Kontynuujesz.
     Humory wam dopisują. Śmiejecie się, żartujecie. W pewnym momencie siatkarz pyta cię, czy masz łaskotki. Ty odpowiadasz zgodnie z prawdą, czyli twierdząco, i domyślając się jego zamiarów, uciekasz między regały. Chłopak goni cię i w końcu dopada. Kładzie cię na wykładzinę i nachyla się w pompce do ciebie. 


     - Zobaczymy, jak długo wytrzymasz.
  
     Po tych słowach zaczyna jeździć po twoim brzuchu, delikatnie ruszając palcami. Zaczynasz krzyczeć, błagać, żeby przestał, nie możesz się od niego uwolnić. 
     Momentalnie przypomina ci się tata. On też cię tak gilgotał, a ty wtedy zawsze krzyczałaś do mamy, żeby mu powiedziała, aby przestał. Jest to miłe wspomnienie, więc absolutnie nie pogarsza ci się humor. 
     W pewnej chwili, nadal podczas gilgotania, Bartek przejeżdża dłonią po twoim biuście. Zauważa twoją niewyraźną minę i od razu odrywa się od ciebie. 

     - Przepraszam, nie chciałem - tłumaczy się, wstaje i pomaga ci zrobić to samo, pociągając za rękę. 

- Okej, wszystko w porządku.

     Zrobiło się trochę niezręcznie, więc stwierdzacie, że musicie wrócić do układania książek. Jeszcze kilka tygodni temu, gdyby tak zrobił, walnęłabyś go z liścia i kazała się wynosić, a teraz? Sama jesteś zaskoczona swoim brakiem poruszenia całą sytuacją. Dlaczego ci się to nawet podobało?
     Minęło półtorej godziny. Podpisaliście i przypieczętowaliście wszystkie książki, więc zostało jedynie ułożenie ich na regałach. Bartek bierze tyle, ile tylko zdołał, i rusza za tobą do pierwszego regału. Bierzesz od niego jeden tytuł i wsuwasz go pomiędzy dwie powieści. Kolejny powinien znajdować się na najwyższym regale, więc musisz wspiąć się na palce, by go tam umieścić.

     *perspektywa Bartka*
     Nie możesz napatrzyć się na jej sylwetkę. Jest po prostu idealna. Gdy wspina się na palce i ma trudności z ułożeniem książki, masz ochotę jej pomóc. Ale gdy twój wzrok natrafia na tyłek blondynki, nieruchomiejesz. Nawet nie mrugasz. Masz ochotę położyć na nim dłonie, przyciągnąć dziewczynę do siebie i zatopić się w jej ustach.
     Dziewczyna przyłapuje cię na podziwianiu jej krągłości. 

     - Mógłbyś przynajmniej udawać, że cię to - kręci biodrami - nie interesuje. 

     Zatracasz się w niej, w każdej sekundzie. Mógłbyś patrzeć na nią przez cały dzień. Jest po prostu taka idealna. I w charakterze, i w wyglądzie. Czy ty zasługujesz na taką kobietę?
     Uśmiechasz się delikatnie i podajesz jej kolejną powieść. 

     - Trudno udawać, że mnie to nie interesuje - mówisz, gdy znów stoi do ciebie tyłem. Zauważasz delikatny uśmiech na jej twarzy. Chyba też na nią działasz.

     Po ułożeniu wszystkich książek Agata pyta się, czy zechciałbyś odprowadzić ją do domu. Od razu się zgadzasz, więc wychodzicie z biblioteki. Żałujesz, że wasza "randka" dobiega końca. Mógłbyś spędzać z nią swój cały wolny czas. Na serio się w niej zadurzyłeś, a przecież jesteście tylko... znajomymi?
     Przypominasz sobie, że miałeś ją zaprosić na mecz, który rozgrywacie jutro. 

     - Gramy jutro z BBTS-em. Przyjdziesz? - przecież ona nie ma żadnego pojęcia o siatkówce. Pewnie nawet nie wie, co to flot. 

- No nie wiem - zastanawia się. 

- Spodoba ci się. I będziesz mogła zobaczyć mnie w akcji - uśmiecham się do niej, co odwzajemnia. - Na osiemnastą, ale warto być trochę wcześniej.

- Dasz mi chwilkę? - pyta i nie czekając na odpowiedź, wyciąga telefon. Pewnie musi ustalić z szefową, czy może wziąć wolne. 

     Czekasz cierpliwie, aż dziewczyna się rozłączy. Wydaje ci się, że uda jej się urwać z pracy, bo na jej twarz wstępuje delikatny uśmiech. 
     Chowa komórkę do torebki.

     - Czyli mówisz, że lepiej jest być wcześniej - przyjdzie. Jesteś najszczęśliwszym facetem pod słońcem.

- Tak z pół godzinki. Powiem ochroniarzom, że mają cię wpuścić, więc się nie martw. 

- Okej.

     Dochodzicie do jej bloku. Szkoda. Czas się żegnać. Stajecie na wprost siebie. Masz ochotę pocałować ją na pożegnanie, ale pilnujesz się. Nie chcesz niczego spieprzyć. 
     W końcu Agata staje na palcach i z trudnością muska ustami twój policzek. 

     - Do zobaczenia jutro - szepcze i znika za szklanymi drzwiami klatki schodowej.

     Kolejny raz stwierdzasz, że jest urocza. Delikatnie przesuwasz dłonią po zostawionym przez nią śladzie na policzku. To tylko głupi, nic nieznaczący całus na pożegnanie podpowiada ci podświadomość. Ty jednak jesteś wniebowzięty tym głupim całusem. Wasza znajomość się rozwija. Masz nadzieję, że jutro rozwinie się jeszcze bardziej. Że Agata otworzy się na interakcje damsko-męskie. 


---
Hej, hej, hej :) Witam Was z dwunastką. Trzymam kciuki, żeby Wam się spodobało. Rozdział dodany po tygodniu, czyli szybkość poprawiona :3 I w dodatku jest dłuższy! Odkryłam nową metodę pisania, więc możliwe, że części będą pojawiały się co weekend :) 
Akcja się rozwija, sytuacja w bibliotece według mnie przesłodka *-* 

Liczę na liczne komentarze! Wyrażajcie swoje opinie, żebym wiedziała, czy Wam się podoba ;)

JESTEŚ, CZYTASZ, KOMENTUJESZ ---> MOTYWUJESZ DO DALSZEJ PRACY :)

Trzymajcie się i do następnego :* :*


22 listopada 2015

Rozdział 11

     - Okej, opowiedziałem ci trochę o sobie, to teraz twoja kolej - uśmiecha się delikatnie.

     Mówisz o studiach, mieszkaniu z Olą. Świadomie omijasz najgorszy okres twojego życia, czyli śmierć rodziców i pobyt w domu dziecka. Bartek wydaje się być fajnym facetem, ale nie znasz go jeszcze na tyle dobrze, by mu o tym wspomnieć. Prawdę mówiąc twoją przeszłość zna tylko Ola, gdyż nawet Michał nie ma o niej zielonego pojęcia. Nigdy o to nie zapytał, a sama nie miałaś zamiaru wychodzić z inicjatywą opowiedzenia mu o tym. 

     - Chcesz powrócić po studiach w rodzinne strony, czy zostać tutaj? - pyta. Tak, powiedziałaś mu, że pochodzisz z Gdańska. Robi ci się smutno na wspomnienie rodziców, ale starasz się to ukryć, by nie psuć atmosfery.

- Jeszcze nie wiem. Zależy, jak mi się tutaj ułoży, czy znajdę pracę.

     *perspektywa Bartka*
     Nie wiesz dlaczego, ale odczułeś wrażenie, gdy zapytałeś o jej plany na przyszłość, że trochę spochmurniała. Starała się to ukryć, ale twojej uwadze nic nie przejdzie. Może uciekła z Gdańska, od chłopaka, albo od rodziców? Nie chcesz na razie w to wnikać, bo widzisz, że nie ma ochoty o tym opowiadać. 
     Patrząc na nią, z każdą sekundą podoba ci się jeszcze bardziej. Marzysz o tym, by przybliżyć swoje wargi do jej, by poczuła twój oddech na szyi, by się w ciebie wtuliła i trwała tak przez dłuższy okres. Nie masz pojęcia, jak się za nią zabrać. Czy obrazi się, jak będziesz chciał ją pocałować, czy odsunie, jak złapiesz ją za rękę. Zastanawiasz się nad tak prostymi sytuacjami, które powinny być spontaniczne, bo nie chcesz niczego spieprzyć. Co jeśli jest zrażona do mężczyzn i nie masz u niej żadnych szans? Co jeśli potraktuje cię tylko jako przyjaciela? Tak dużo pytań, a tak mało odpowiedzi. Tak bardzo jej pragniesz, a jednocześnie jest taką jedną wielką niewiadomą...

     *perspektywa Agaty*
     Bartek proponuje kolację. Zgadzasz się natychmiastowo. Podnosisz głowę i patrzysz na jego piękną twarz, którą rozświetla latarnia. Wysoki, przystojny, inteligentny, miły, szarmancki, dżentelmen. Czego chcieć więcej? 
     A jednak. Sytuacja z Michałem zmieniła trochę twój tok myślenia. Oczywiście, że chciałabyś poznać Kurka bliżej, pogłębić wasze relacje, ale czujesz w sobie blokadę. Wiesz, że szybko nie będziesz w stanie mu stuprocentowo zaufać. I na tym polega problem. Swoją postawą możesz go tylko od siebie odsunąć. Ale co możesz na to poradzić? Chcesz, ale nie możesz. I to jest w tym wszystkim najgorsze. 

     - Coś mam na twarzy? - pyta, wyciągając cię z morza myśli. Dopiero teraz uświadamiasz sobie, że patrzyłaś na niego przez dłuższy czas.

- Nie, po prostu się zapatrzyłam. - Albo podziwiałaś jego urodę podpowiada ci podświadomość. Odwracasz wzrok przed siebie. 

     Wchodzicie do środka jakiejś drogiej restauracji. Nigdy tu nie byłaś. Siatkarz widzi zmieszanie na twojej twarzy, ale od razu tłumaczy, że on stawia. Mimo wszystko nie czujesz się komfortowo. Zadajesz sobie w głowie pytanie, czy naprawdę stać go na takie miejsca. Odpowiedzi na razie nie poznasz.
     Siadacie przy stoliku, oczywiście najpierw Kurek odsuwa ci krzesło. Uroczo. Przeglądacie karty menu, jednak tobie rzucają się w oczy tylko ceny. Ostatecznie decydujesz się na sałatkę grecką, która jest jednym z najtańszych dań, jakie oferuje ta restauracja. Składacie zamówienia i ponownie zapada pomiędzy wami cisza. Podnosisz wzrok i napotykasz spojrzenie Bartka. Wytrzymujesz je dość długą chwilę, jednak ponownie spuszczasz głowę.

     - Słodka jesteś - mówi Kurek, cały czas się w ciebie wpatrując. Czujesz się zawstydzona. Nie wiesz, co odpowiedzieć, więc milczysz. Najwyżej wyjdę na idiotkę myślisz. 

     W końcu zaczynacie rozmowę o życiu. Planach, marzeniach, wymieniacie się opiniami na różne tematy. Gdy kelnerka przynosi wasze zamówienia, nie przerywacie rozmowy, ale przechodzicie do śmiesznych sytuacji z życia. Wybuchacie śmiechem na niektóre wydarzenia, czym zwracacie na siebie uwagę innych klientów. 
     Pytasz Bartka, jak to jest mieć ponad dwa metry, na co on odpowiada, że wysoko. Patrzysz na niego spode łba, ale po chwili na twojej twarzy wita ogromny uśmiech od ucha do ucha. 


     Kończycie posiłek. Siatkarz prosi cię, byś na niego chwilkę poczekała, po czym wstaje i podchodzi do baru. Reguluje rachunek. 
     Po chwili jest już obok ciebie i ubieracie kurtki. Wychodzicie na zewnątrz. 

     *perspektywa Bartka*
     Weź się w garść. Teraz albo nigdy. 

     *perspektywa Agaty*
     - Coś mi wpadło do oka - mówi całkiem poważny. - Pomożesz mi? - nie masz pojęcia, o co mu chodzi.
     Pochyla się, byś miała łatwy dostęp do oka. Jest ciemno, ale przy ulicy stoją latarnie, więc powiedzmy, że widzisz cokolwiek. Stajesz na palcach i łapiesz chłopaka za głowę. Patrzysz, lecz niczego w oku nie zauważasz. Ale po chwili czujesz. Jego wargi na swoich. Chcesz rozchylić usta, ale robisz co innego. Nie poznajesz siebie. 

     - Co ty, do cholery, robisz? - mówisz podniesionym głosem i odsuwasz się od niego. 
   
     Bartek spuszcza głowę i przeprasza, tłumacząc, że nie wie, co go napadło. Patrzysz na niego i zaczynasz nienawidzić siebie za to, że tak zareagowałaś. Przecież tego chciałaś! Mówisz, że to ty powinnaś go przeprosić, i robisz to po chwili. Wiesz, że nad sobą nie panujesz. Nieoczekiwanie, nawet dla ciebie, wtulasz się w niego. Na początku jest sztywny, nie wie, co ma zrobić, ale po chwili obejmuje cię swoimi silnymi ramionami. Przykładasz głowę do klatki piersiowej, czujesz bicie jego serca, chciałabyś tak trwać w nieskończoność.

     *perspektywa Bartka*
     Oczywiście musiałeś wszystko spieprzyć. Byłeś niecierpliwy i nie mogłeś się powstrzymać, więc teraz masz za swoje. Gdy na ciebie krzyczy, czujesz się jak małe dziecko przyłapane na kradzieży słodyczy z barku. Spuszczasz głowę, przepraszasz. Boisz się, że straciłeś swoją szansę, o ile ją miałeś. Na szczęście chyba jednak nie, bo Agata przeprasza cię za swoje zachowanie i przytula się do ciebie. Nie wiesz, co masz zrobić. Boisz się, że znowu coś spierdzielisz. Gdy po dłuższej chwili nadal cię nie puszcza, pozwalasz sobie zamknąć ją w swoich ramionach. W końcu od dawna o tym marzyłeś. 

     Idziecie, trzymając się za ręce. Wyglądacie jak szczęśliwa, zakochana w sobie para. Czy tak jest? Boisz się, że to wszystko działa tylko w jedną stronę. Że zakochałeś się w niej bez wzajemności, że Agata traktuje cię tylko jako znajomego, może dobrego kolegę. 
     Ona jest taka piękna, inteligentna, nieśmiała, miła. Większość dziewczyn, jakie poznawałeś, leciały tylko na twoją sławę i pieniądze. Gdy dowiadywały się, że jesteś siatkarzem znanym na całym świecie, to od razu zaczynały ci się podlizywać, trzymać cię przy sobie. Nie chcesz takiego związku. Chcesz prawdziwej miłości, nie ze względu na to, kim jesteś, tylko jaki jesteś. Wiesz, że dziewczyna, która właśnie na ciebie spogląda, nie leci na twoją popularność. Nawet nie masz pewności, czy w ogóle na ciebie leci pod jakimkolwiek względem...

     *perspektywa Agaty*
     Uważasz, że jest to wasze pierwsze, a zarazem ostatnie spotkanie, bo wyszłaś na idiotkę i Bartek nie będzie chciał już się z tobą widzieć. Zależy ci na nim, chciałabyś go bliżej poznać, ale chyba straciłaś tę szansę. Masz ochotę się za to zabić.
     Podchodzicie pod blok. Najchętniej przeszłabyś z Bartkiem jeszcze cały Rzeszów, ale się nie da. Na widok Oli wychodzącej z klatki od razu puszczasz dłoń chłopaka, czym go mocno zaskakujesz. Wyraźnie widać, że nie wie, o co chodzi i dlaczego go puściłaś, ale to nie czas na wyjaśnienia. 

     - A ty gdzie się wybierasz? - pytasz przyjaciółki, która właśnie do was podeszła. 

- Idę do monopolowego, bo masło się skończyło - odpowiada i podnosi głowę, by przyjrzeć się Kurkowi. - Nie przedstawisz nas? - teraz spogląda na ciebie. 

     Robisz to, o co poprosiła cię współlokatorka. Podają sobie ręce i uśmiechają się do siebie. Ola po chwili mówi, że leci do tego sklepu, więc ponownie zostajecie sami. 

     - Zrobiłem coś nie tak, że mnie tak nagle puściłaś? - chłopak odwraca cię do siebie i patrzy ci w oczy. Czujesz, że chyba zaraz zabije cię tym spojrzeniem. 

- Nie, po prostu nie chciałam, żeby Ola się w taki sposób o nas dowiedziała. Sama chcę jej powiedzieć, kim dla mnie jesteś - mówisz, cały czas patrząc w błękitne tęczówki. 

- A kim jestem? - pyta się bardzo poważny. No to wpadłaś. Gratulacje. 

- Przepraszam cię, że tak zareagowałam, ale nie panuję nad sobą. Chcę czegoś innego, robię co innego. Jestem w takim okresie życia, w którym moja psychika trochę siadła. Daj mi trochę czasu, poukładam sobie niektóre sprawy. Nie każ mi podejmować trudnych decyzji.

- To oznacza, że w najbliższym czasie się nie spotkamy? - pyta z nadzieją w głosie. Chyba jednak mu na tobie zależy.

- Nie, po prostu spotykajmy się jako kumple. Poznamy się lepiej, minie trochę czasu i zobaczymy, co z tego wyjdzie. Nie chcę robić niczego na siłę. 

- Okej, rozumiem. Jak będziesz potrzebowała pogadać, to zawsze jestem do dyspozycji. 

- Jasne, dzięki - uśmiechasz się do niego pokrzepiająco.

     Chciałabyś opowiedzieć mu o Michale, dlaczego tak reagujesz na niektóre interakcje damsko-męskie, żeby cię zrozumiał, ale nie chcesz jego litości i nie chcesz obarczać go swoimi problemami. Każdy powinien zajmować się swoimi. 
     Nie wiesz, jak się z nim pożegnać, ale w końcu decydujesz się na całusa w policzek. Na twarzy Bartka od razu wita szeroki uśmiech. Mówisz jeszcze tylko szybkie dobranoc i znikasz za szklanymi drzwiami klatki schodowej. 
     
     Po dziesięciu minutach przyjaciółka wraca ze sklepu. Rozbiera się w tempie ultranitro i wchodzi do kuchni, w którym pijesz ciepłą, owocową herbatę. 

     - Kto to był? - pyta cała podekscytowana. 

- Bartek. Nowy... znajomy - odpowiadasz.

- Przystojny - stwierdza. - Jak Michał się o tym dowie, to cię zabije chyba. Uważaj, Agata.

- Zerwałam z nim dzisiaj. Tak na zawsze. Mogę robić, co mi się podoba. 

- Nie podejmuj pochopnych decyzji. Nie chcę się o ciebie martwić. Bartek wydaje się fajny, ale Michał też wydawał się fajny, i co? 

- Spokojnie, Wiem co robię, a w zasadzie to aktualnie nic nie robię. Powiedziałam mu, że na razie możemy się spotykać tylko jako kumple. Uszanował to. 

     Przypomina ci się, że miałaś sprawdzić, kim jest dokładnie, w Internecie. Odpalasz laptopa, wpisujesz jego imię i nazwisko w wyszukiwarkę i po chwili wyskakuje ci kilka linków. Po chwili zauważasz hasło "Czy gwiazda światowej siatkówki, Bartek Kurek, pomoże Resovii Rzeszów po raz kolejny zdobyć mistrzostwo Polski?". Tak naprawdę dopiero teraz do ciebie dochodzi, że chłopak jest znany na całej kuli ziemskiej...


---
Witam Was z nowym rozdziałem :) Trochę krótszy, ale jest więcej opisu, a mniej dialogów ;) Mam nadzieję, że się spodoba.
Nie zabłysnę teraz skromnością, ale mi się w sumie podoba. Coś się dzieje, nie jest nudnawo. 
Czekam na komentarza! :*
I dziękuję za te pod dziesiątką! :* :* :* 

JESTEŚ, CZYTASZ, KOMENTUJESZ ---> MOTYWUJESZ DO DALSZEJ PRACY :)

Do następnego! :)

11 listopada 2015

Rozdział 10

     Jest sobota. Dzień wolny? Zapomnij! Z całą stertą notatek wędrujesz w kierunku biblioteki, przygotowując się psychicznie na kolejny dzień pracy. Całe szczęście, że możesz jednocześnie pracować i się uczyć. Musisz przyznać, że sfarciło ci się z tym stanowiskiem, w przeciwieństwie do Oli, która pół dnia stoi za kasą, a drugie pół smaży frytki. 
     Zdejmujesz płaszczyk i zawieszasz go na wieszaku w skrytce. Na biurku kładziesz książki i kartki, które ze sobą przyniosłaś i odpalasz komputer. Wczoraj miałaś wieczorną zmianę, więc nie musisz martwić się o krzywo stojące książki. Udajesz się do mini kuchni i w elektrycznym czajniku wstawiasz wodę na herbatę. 
     Kładziesz kubek z gorącą cieczą na ławę i przekartkowujesz pierwszą książkę. Nie chce ci się, ale wiesz, że w jeden dzień tego nie ogarniesz. 
     Kilkanaście minut później odwiedza cię znajoma z uczelni, pytając cię o pewną powieść. Zamieniacie ze sobą kilka zdań, jednak dziewczyna oznajmia, że tak jak ty musi się uczyć. Wychodzi i ponownie zatracasz się w notatkach.

*perspektywa Bartka*
     Podrzucasz niebiesko-żółtą Mikasę i wyskakujesz, jak tylko potrafisz. Uderzasz w piłkę z całej siły, jednak ta ląduje na siatce. Koniec treningu. 
     Padasz na ławkę, opierając się o drewniane drabinki. Zdejmujesz koszulkę, jednocześnie pokazując przy tym jakże umięśnioną i wyrzeźbioną klatę. 
  
     - Kuraś, na striptiz czekamy w szatni, a nie tutaj - słyszysz rozbawiony głos Fabiana. Posyłasz mu tylko szybkie, groźne spojrzenie i odwracasz wzrok. 

     Zauważasz Piotrka zmierzającego w kierunku wyjścia z hali. Wołasz, aby zaczekał i ,pomimo braku sił, podbiegasz do niego. Pytasz się, czy przypadkiem nie skończył już czytać książki, którą wypożyczył z biblioteki. 

     - Skończyłem, a co? Tęskno ci do ślicznej panienki bibliotekarki - patrzy na ciebie z tym swoim cwanym uśmieszkiem.

- To nie jest zabawne - robisz obrażoną minę, jednak twój przyjaciel za dobrze cię zna, by nie wiedzieć, że udajesz. - To może pójdziesz ją dzisiaj oddać?

- Na co czekasz? - pyta cię.

- Ale z czym? - robisz wielkie oczy. Zaskoczył cię.

- No zaproś ją gdzieś w końcu. Przecież na samo jej imię przeobrażasz się w buraka - ma rację. 

- Dzisiaj chcę to zrobić. Ale nie chcę iść sam, żeby było bardziej neutralnie.

- Dobra, to możemy zajechać do mojego domu, wezmę książkę i pojedziemy do tej twojej laski - robi do ciebie maślane oczka, udając dziewczynę.

- Taaa... Chciałbym, żeby była moja... - mruczysz pod nosem.

     Stoisz pod prysznicem jakieś 15 minut. Chłopaki walą pięściami w drzwi. Najwidoczniej martwią się tym, że tak długo nie wychodzisz. Zawsze zajmowało ci to nie więcej niż pięć minut, ale dzisiaj chcesz wyglądać wyjątkowo. "Panowie, dajcie mu się uszykować. Czeka go rozmowa z zielonooką blondynką." słyszysz za drzwiami.  
     Gdy gotowy otwierasz drzwi, chłopaki robią na twój widok wielkie oczy. 

     - To żeś się wypisgrzył - pogwizduje sobie Fabian, ale ty nic sobie z tego nie robisz. 

     Żegnasz się z kumplami i z Piotrkiem kierujesz się do swojego samochodu. Nowakowski widzi, że trzęsą ci się ręce, więc oznajmuje, że on poprowadzi. Zgadzasz się z tym, gdyż wiesz, że się bardzo denerwujesz. "Bartek, jak nie ta, to inna" przechodzi ci przez myśl. Ale ty chyba nie chcesz innej. 


*perspektywa Agaty*
     Jeszcze tylko dwie godzinki myślisz. Udało ci się już zapamiętać ponad połowę notatek, z czego jesteś zadowolona. Wstajesz, by zrobić sobie kolejną herbatę, gdy drzwi wejściowe otwierają się i twoim oczom ukazują się dwaj giganci. Uśmiechasz się na ich widok.

     - Co panów tutaj sprowadza? - pytasz, odkładając z powrotem kubek na biurko. 

- Mnie chęć oddania książki, a jego - wskazuje głową na swojego kumpla - pani - i uśmiecha się szelmowsko. Ten drugi, Bartek, spuszcza głowę i delikatnie się rumieni.

- Zamknij mordę - szepcze, myśląc, że tego nie słyszałam. Ty tylko uśmiechasz się niewinnie. 

     Nowakowski podaje ci książkę, którą ze sobą przyniósł, mówiąc, że była genialna. Odhaczasz w komputerze, że chłopak ją zwrócił, i pytasz, czy ma ochotę na drugą część. Gdy kiwa głową, oznajmiasz, że zaraz ją przyniesiesz, i kierujesz się do odpowiedniego regału. Zauważasz, że Kurek idzie za tobą, więc przystajesz i czekasz, aż staniecie twarzą w twarz.

     - Przepraszam, że cię tak zostawiłam, ale nie myślałam wtedy na trzeźwo - masz nadzieję, że chłopak ci to wybaczy.

- Widziałem, że byłaś w szoku, więc nic się nie stało. Już wszystko w porządku? - pyta ze słyszalną troską w głosie.

     Czy wszystko jest w porządku? Nie do końca. Czujesz ulgę, że macie z Michałem przerwę, ale on nie daje ci do końca spokoju. Przynajmniej raz dziennie dzwoni lub pisze smsa. Oczywiście nie odbierasz ani nie odpisujesz, ale czujesz, że jak będziesz chciała z nim zerwać na zawsze, to przeżyjesz piekło. 

     - Nie wiem - odpowiadasz, spuszczając głowę. W twoich oczy zaczynają się zbierać kropelki łez.


*perspektywa Bartka*
     Gdybyś znalazł gnojka, który doprowadził ją do takiego stanu, postarałbyś się o to, by już nigdy nie zobaczył swoich jedynek. Jak można tak traktować kobiety? Jak można tak traktować taką wyjątkową dziewczynę? Masz ochotę ją przytulić i trzymać w swoich ramionach już zawsze. Chcesz zbliżyć swoje wargi do jej, ale powstrzymujesz się. Pewnie po ostatnim incydencie zraziła się do facetów, ale musisz spróbować, jeśli chcesz coś osiągnąć. Przecież kto nie ryzykuje, nie pije szampana. Gdy widzisz, że się uspokoiła i doprowadziła do normalnego stanu, otwierasz usta.

     - Wiem, że to zabrzmi jak głupi tandet, ale jesteś piękna, inteligentna i taka słodka. Pewnie nie jeden facet o tobie marzy. Może dasz się zaprosić na kawę albo spacer? - pierwszy raz drżą ci ręce, jak prosisz o spotkanie. Pierwszy!
  
     Na twój komplement dziewczyna zawstydza się. 


Czekasz z niecierpliwością na odpowiedź. 

*perspektywa Agaty*
     Przed chwilą powiedział ci, że jesteś piękna, inteligentna i słodka. Chyba wpadłaś mu w oko. Z wielką chęcią poszłabyś z nim na spacer, ale nie chcesz zaczynać znajomości, jeżeli nie skończyłaś poprzedniej. Chociaż w sumie mogłabyś dzisiaj pójść do Michała i powiedzieć mu, że to koniec. Boisz się, ale przecież to i tak nie ma sensu. Nie chcesz z nim już być i jesteś tego w stu procentach pewna. 

     - Kawy nie piję, ale na spacer pójdę z chęcią - mówisz, uśmiechając się. 

- Świetnie. O której kończysz? - pyta, odwzajemniając gest.

- O 15.

- Okej, przyjdę po ciebie.

     Uśmiechasz się ponownie i odchodzisz, by wziąć z półki odpowiednią książkę. Wracasz do biurka, gdzie stoi już Bartek i jego znudzony kumpel. Klikając myszką w odpowiednie miejsca na ekranie, rozmawiasz z chłopakiem o fabule książki. Wydaje się być bardzo miły, jak Bartek. 
     
     - Do potem - mówi Kurek na pożegnanie, po czym wychodzą. 

     To teraz przyszedł czas na obmyślanie sposobu oznajmienia Michałowi, że to koniec. Chcesz być stanowcza, nie owijać w bawełnę i mieć to wszystko jak najszybciej za sobą. Ostatecznie ponownie stawiasz na spontan, bo nie potrafisz wymyślić sobie przemowy.
     Za piętnaście minut powinien pojawić się z powrotem Bartek. Pakujesz to torebki notatki i zaczynasz ogarniać biurko. Myjesz kubek, układasz ostatnie książki na półkach. Lada chwila może tu wejść. Idziesz do malutkiej łazienki i przeglądasz się w lustrze. Nie wyglądasz najgorzej. Zdążasz jeszcze popsikać się brzoskwiniowym perfumem, gdy do biblioteki wchodzi Kurek z czerwoną różą. Jaki romantyk myślisz.

     - To dla ciebie - mówi, wręczając ci kwiat. 

     Dziękujesz i bierzesz od niego niespodziankę. Wychodzicie na zewnątrz i zamykasz lokum na klucz, który po chwili ląduje na dnie twojej torebki. Idziecie obok siebie, a między wami panuje głucha cisza. 

     - Mogę mieć prośbę? - zaczynasz. Masz na myśli Michała. Bartek kiwa głową.

- Muszę jeszcze coś szybko załatwić. Dosłownie dwie minutki. 

- Jasne, poczekam.

     Dochodzicie do bloku twojego chłopaka, za kilka minut byłego chłopaka. Zauważasz, że twój towarzysz robi skwaszoną minę. Nie wiesz, o co chodzi, więc pytasz go o to wprost.

     - Tutaj się spotkaliśmy. Chyba nie podobała ci się ostatnia wizyta tam, skoro wybiegłaś z płaczem. Boję się, że znowu ci się humor pogorszy - mówi cichym głosem. Odczuwasz wrażenie, że się o ciebie martwi.

- Spokojnie, sytuacja się nie powtórzy. Zaraz wracam - mówisz i wchodzisz do klatki.

     Przed drzwiami bierzesz jeszcze dwa głębokie wdechy, po czym delikatnie w nie pukasz. Michał otwiera ci bardzo szybko, jakby wiedział, że przyjdziesz. Wita cię zdziwiony, ale słyszysz też w jego głosie złość. Proponuje ci, abyś weszła do środka, jednak ty od razu kręcisz przecząco głową. Wiesz, że gdybyś weszła dalej, nie wyszłabyś stąd szybko.

     - Chciałam ci tylko powiedzieć, że to koniec. Proszę cię, nie dzwoń do mnie, nie pisz. Zapomnij - mówisz stanowczym głosem i jesteś z siebie dumna, że udało ci się zachować kamienną twarz. 

- Myślisz, że pozwolę ci tak po prostu odejść?

- Nie potrzebuję twojego pozwolenia. Odchodzę. Nie masz prawa mnie powstrzymywać. Cześć.

     Słyszysz jeszcze tylko za sobą Nie puszczę cię tak łatwo. Jeszcze się spotkamy, ale nic sobie z tego nie robisz. Zerwałaś z nim i jesteś wolna jak ptak. Możesz robić to, na co masz ochotę i spotykać się, z kim tylko zechcesz. 
     Wychodzisz z klatki i widzisz, że Kurek robi sobie zdjęcia z jakimiś nastolatkami. Nie rozumiesz tego, więc podchodzisz do niego z pytającym spojrzeniem. On je wychwytuje i tylko wzrusza ramionami, szczerząc się do aparatu. O co tu chodzi?
     Po chwili jedna z dziewczyn prosi go o autograf. Ten podpisuje się na kartce. Zauważasz, że nie jest tym zaskoczony. Wygląda na to, że to taka jego rutyna. A może on jest jakimś sławnym piosenkarzem? przechodzi ci przez głowę, ale szybko odsuwasz tę myśl, gdyż uważasz, że w takim wypadku nie umówiłby się ze zwykłą dziewczyną, którą byłaś.
     Gdy zdjęcia się kończą, jedna jego fanka, bo chyba tak możesz je wszystkie nazwać, życzy mu powodzenia w jutrzejszym mecz. Pewnie koszykarz. Dziewczyny odchodzą, a ty od razu pytasz go, kim były i dlaczego prosiły go o zdjęcia i autograf. 

     - Myślałem, że mnie kojarzysz - mówi, uśmiechając się.

- A jednak nie - odpowiadasz szybko. - Czym się zajmujesz?

- Gram w siatkówkę - odpowiada. Daje znak, abyście się przeszli.

- W lokalnej drużynie, tak? Amatorsko?

- Zawodowo. W klubie z Rzeszowa i reprezentacji - mówi spokojnym tonem.

- Reprezentacji czego? - pytasz zdziwiona.

- Polski.

     Zastygasz. Pewnie o spotkaniu z nim marzy kilkaset dziewczyn, a wybrał właśnie ciebie. Czujesz się doceniona, ale nadal nie rozumiesz, dlaczego właśnie ty. 

     - Pewnie masz kilkaset takich fanek - stwierdzasz, zaglądając mu w oczy. Prześliczne.

- Albo kilka tysięcy.

- Zna cię cała Polska? - pytasz i zaczynasz zdawać sobie sprawę, że zadajesz idiotyczne i dziecinne pytania. Ale co możesz na to poradzić, skoro chcesz się o nim dowiedzieć jak najwięcej. 

- Ty mnie nie znałaś - uśmiecha się. 

     Nie wiesz, co powiedzieć. W końcu znowu postanawiasz zadać bardzo głupie pytanie. 

     - Grasz w reprezentacji Polski jak Lewandowski? - chyba po tym pytaniu uzna cię za idiotkę.

- Słodka jesteś - mówi, patrząc na ciebie mocno. - Można tak powiedzieć, tylko on w nogę, a ja w siatę. 

     Chyba jednak nie uznał cię za wariatkę. Postanawiasz już definitywnie skończyć ten temat. Jak wrócisz do domu, to po prostu znajdziesz go w Internecie, skoro jest taką gwiazdą. Pytasz go, czy fajne jest życie sportowca, a on zaczyna mówić. Uwzględnia to, że rzadko jest w domu, dość często zmienia swoje miejsce zamieszkania. Dowiadujesz się na przykład, że grał w Rosji i we Włoszech. Opowiada o swoich kontuzjach, jak musiał przerywać grę, o poświęceniu, o oddawaniu serca na parkiecie. Zdajesz sobie sprawę, że chyba naprawdę musi kochać ten sport. I gdyby pokochał cię tak, jak siatkówkę, byłabyś najbardziej kochaną i najszczęśliwszą dziewczyną na świecie...


---
Hej :) Witam Was z kolejnym. Szczerze mówiąc, podoba mi się nawet ten rozdział :) Można powiedzieć, że historia już się rozwinęła i zrobiło się ciekawiej. 
Komentujcie! Bo ostatnio coś spada ilość komentarzy... :( 
Dziękuję za ponad 15 tys. wyświetleń :D Jesteście genialne :* 

Pamiętajcie,
JESTEŚ, CZYTASZ, KOMENTUJESZ ---> MOTYWUJESZ DO DALSZEJ PRACY :)

Trzymajcie się i do następnego :)