Niechętnie gramolisz się z łóżka. Jest siódma rano, listopadowy wtorek, szaruga za oknem. Tak bardzo ci się nie chce, ale na myśl, że to ostatni rok studiów, trochę poprawia ci się humor. Olę dopadło jakieś przeziębienie, więc każesz jej zostać w domu i się kurować.
Bartek nie dzwonił od waszego ostatniego spotkania, czyli od poprzedniego piątku. Prawie dwa tygodnie bez niego. Boisz się, że już nigdy go nie zobaczysz.
Wyciągasz z szafy ciuchy i ubierasz się.
Zarzucasz płaszczyk i wychodzisz z mieszkania. Kierujesz się w stronę przystanku. Masz nadzieję, że zdążysz, bo trochę się grzebałaś. Na szczęście udaje ci się złapać autobus, więc do niego wsiadasz. Zajmujesz miejsce obok przystojnego blondyna, który uśmiecha się na twój widok i zaczyna rozmowę. Jesteś zaskoczona, ale pozytywnie. Wymieniasz z nim kilka słów, jednak po chwili chłopak oznajmia, że miło się gadało, ale musi już wychodzić. Żegnasz się z nim i niespodziewanie zaczynasz myśleć o tym, co teraz robi Kurek. Czy jest na treningu, czy może jeszcze śpi? Na samo wyobrażenie sobie śpiącego Bartka robią ci się gwiazdki na oczach. Stwierdzasz, że musi wyglądać przesłodko. Chyba zaczyna ci na nim zależeć.
Pokonujesz kilkanaście schodków i po chwili znajdujesz się już w wielkim budynku. Zostawiasz wierzchnie nakrycie w szatni i kierujesz się na aulę główną. Zajmujesz jakieś miejsce i wyjmujesz notatnik oraz długopis. No to zaczynamy.
Denerwujesz się na to, że wykładowca tak szybko dyktuje, jednak jakoś udaje ci się nabazgrolić na kartkach wszystkie informacje. Wystarczy je tylko odczytać, co nie będzie łatwe, ale przecież zawsze ci się to udaje.
Po półtorej godziny wstajesz i wychodzisz. Nareszcie. Siadasz na najbliższej ławce i wyciągasz z torebki kanapki zrobione przez Olę rano. Twoje myśli znowu kierują się w stronę siatkarza. Nie możesz na to nic poradzić. Marzysz o tym, by się z tobą skontaktował. Po prostu marzysz. Jednocześnie sama nie chcesz się do niego odezwać pierwsza, nie wiesz, dlaczego.
Kolejny wykład, kolejne nudne chwile twojego życia. Na szczęście dzisiaj masz tylko dwa, więc po tym poczujesz się po części wolna. Po części, gdyż potem idziesz jeszcze do pracy. Lubisz ją i cieszysz się, że ją masz, ale każdego człowieka przecież dopada kryzys lenistwa.
Idąc główną ulicą Rzeszowa, zauważasz po drugiej stronie Michała. Świetnie. Widzisz, że idzie z jakimś ze swoich kumpli. Jak najszybciej chowasz się za najbliższym budynkiem, by cię nie zobaczył. Udaje ci się, ale od razu przypominają ci się wszystkie sytuacje z nim związane. Pierwsze spotkanie, potem kolejne, pierwsze kłótnie, i kolejne, w końcu ostatnie dni waszego "związku". Uświadamiasz sobie, że była to najodpowiedniejsza decyzja, jaką mogłaś podjąć w tej sytuacji.
Siadasz przy drewnianym biurku i wyciągasz notatki i duży zeszyt. Postanawiasz wszystko przepisać, gdyż z tego, co wytworzyłaś na wykładzie ciężko będzie ci się uczyć, a i pisząc, coś już zapamiętasz. Na szczęście wzięłaś ze sobą kilka kolorowych zakreślaczy, które bardzo ci pomagają podczas nauki.
Po około godzinie ciągłego pisania postanawiasz zrobić sobie chwilkę przerwy. Przechadzasz się między regałami, gdzieniegdzie dociskając do końca półki powieści. Musisz stwierdzić, że jesteś lekką perfekcjonistką. Gdy wychodzisz zza zakrętu, wpadasz na kogoś. Nawet nie usłyszałaś, gdy wchodził. Oczywiście to Kurek, bo któżby inny. Cieszysz się na jego widok jak małe dziecko na nową zabawkę. Wtulasz się w niego, czym go zaskakujesz, jednak chłopak otula cię swoimi ramionami. Tak bardzo ci go brakowało.
- Przepraszam, ale miałem urwanie głowy z treningami i meczami. Nie wiedziałem, że tak bardzo za mną tęskniłaś - mówi, a ty już wyczuwasz uśmiech na jego twarzy. Robi ci się głupio, bo przecież jesteście tylko znajomymi i nie widzieliście się tylko półtorej tygodnia. Odsuwasz się od razu po jego słowach. Bartek patrzy na ciebie dziwnym wzrokiem i nadal się uśmiecha.
- Nie patrz tak na mnie. Zawsze się tak witam ze znajomymi - próbujesz wybrnąć z zaistniałej sytuacji, żeby Kurek nie poczuł twojej tęsknoty do niego, ale chyba ci się to nie udaje.
- Jasne - mruczy tylko pod nosem.
Stoicie metr od siebie. Ty masz spuszczoną głowę, czujesz purpurę na policzkach, a siatkarz zabija cię swoim palącym wzrokiem.
- Przeszkadzasz mi w pracy - mówisz, próbując zabić ciszę i napięcie panujące między wami. A raczej w tobie.
- Powiedz mi, co mogę zrobić, to ci pomogę - odpowiada szybko, nadal wpatrując się w ciebie. Ohh...
- Wybacz, ale nie podzielę się z tobą pensją. Zastanawiam się tylko, w jakim celu tutaj przyszedłeś.
- W celu ujrzenia uroczej i pięknej blondynki - masz wrażenie, że na każdym kroku stara się udowodnić ci, że mu na tobie zależy. Doceniasz to. - I jeszcze w celu wynagrodzenia ci tych kilku dni, jeśli oczywiście masz ochotę. - Ba, jeszcze się pytasz, czy mam ochotę?
- Zależy, co proponujesz - starasz się utrzymać go w niepewności, jednak zapewne twoje oczy, wyraz twarzy i ciało zdradzają cię.
- Chyba jest to przereklamowane, ale... może kino? - widać w jego oczach nadzieję.
- Hmmm... - udajesz, że się zastanawiasz, ale oczywiście ci nie wychodzi. Kontynuujesz po chwili. - Okej, kiedy?
- Dzisiaj? Jeśli możesz i jeśli chcesz. I oczywiście wybierasz film - ale on jest słodki.
- Kończę o dziewiętnastej. A co do filmu, to wybierzemy razem - uśmiechasz się do niego.
Miał już wyjść, ale stanął obok biurka, przy którym właśnie usiadłaś. Pyta się, jak jest na studiach i tym podobne, więc rozpoczynacie rozmowę o nauce, profesorach, wykładach. Czujesz zupełny luz, nie boisz się, że zaraz palniesz coś głupiego. I to jest w tym wszystkim świetne. Tak powinien wyglądać związek. Nawet nie odczuwasz tego, że właśnie rozmawiasz z człowiekiem znanym na całym świecie...
*perspektywa Bartka*
W końcu musisz wyjść z tej biblioteki i rozstać się z Agatą na trzy godzinki. W samochodzie czeka na ciebie torba ze strojem i butami. Jedziesz na Podpromie. Teoretycznie macie dzisiaj dzień wolny, ale Kowal wspominał, że chętni mogą zawitać na halę i poćwiczyć na przykład zagrywkę. Postanowiłeś być w tej grupce, bo nie mógłbyś się doczekać spotkania z blondynką, a tak to przynajmniej na chwilę o tym zapomnisz. Przynajmniej masz taką nadzieję.
Podrzucasz w powietrze żółto-niebieską piłkę, robisz kilka długich kroków, wyskakujesz w górę i z całej siły uderzasz otwartą dłonią w Mikasę, która ląduje na dziewiątym metrze. Bierzesz kolejną okrągłą sztukę do rąk i robisz z nią to samo, co z poprzednią. Potem bierzesz kolejną, i kolejną, i kolejną, aż w końcu Andrzej proponuje ci chwilę przerwy, która ci się jak najbardziej należy. Siadasz na ławce, odkręcasz plastikową butelkę z wodą i pociągasz długi, męski łyk. Wycierasz koszulką mokrą twarz i wyciągasz w przód nogi. Przysiada się do ciebie Piotrek, który również nie skorzystał w pełni z wolnego dnia.
- I jak tam? - pyta prosto z mostu. - Gdzie idziecie?
- Do kina - odpowiadasz mu. Cieszysz się, że masz takiego przyjaciela. - Wiesz co? Miałem wrażenie, że się za mną stęskniła, jakbyśmy byli nie wiadomo jak blisko.
- No bo chciałbyś, żebyście byli. To dobrze, co nie? Daje ci przecież wyraźnie sygnały, że chce od ciebie czegoś więcej, niż tylko zwykłej znajomości.
- Albo nie daje mi sygnałów, tylko ja źle interpretuję jej zachowanie.
- W takim razie to ty możesz dawać jej delikatne sygnały, żeby miała o czymkolwiek świadomość. Może zmieni wtedy swoje nastawienie do ciebie, zobaczy, że naprawdę ci na niej zależy. Tylko nie rób niczego na siłę. Nie zawsze wszystko przychodzi ot tak, po pstryknięciu palcem. Cierpliwość zawsze doprowadzi do celu i akurat ty powinieneś coś o tym wiedzieć.
Kochasz go. Jak brata oczywiście. Wiesz, że zawsze ci pomoże, wesprze, doradzi. Owszem, jesteś z zewnątrz twardym mężczyzną, ale jednak twoje serce to wrażliwy balonik, który po złym nadmuchaniu może pęknąć. I właśnie wtedy Piotrek ci pomaga. W tej chwili ten balonik się nadmuchuje, i w zależności od tego, jak ułożą ci się sprawy z Agatą, pęknie lub się utrzyma. Załamiesz się albo będziesz najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
*perspektywa Agaty*
Nie możesz doczekać się dziewiętnastej. Na co dzień się nie malujesz, ale stwierdzasz, że teraz nadarzyła się wyjątkowa okazja. Wyciągasz zawsze leżący na dnie twojej torebki tusz do rzęs i kierujesz się do malutkiej łazienki. Odkręcasz kosmetyk i przeciągasz szczoteczkę po krótkich włoskach na twoim oku. Nawet dla Michała się nie malowałaś...
Po wykonaniu tego jakże trudnego zadania wracasz do biurka. Naprawdę nie możesz doczekać się już przyjścia Bartka. Chyba serio się od niego uzależniłaś. Odliczasz minuty do jego przyjścia.
W pewnym momencie do biblioteki wpada Kurek, przez co na twoją twarz wita szeroki uśmiech. Dziesięć minut przed dziewiętnastą. Kolejna zaleta - punktualny.
- Nie mogłem się już doczekać - odpowiada na twoje niezadane pytanie. - Gotowa?
- Tak, ale mamy jeszcze dziesięć minut - mówisz, wskazując głową na tarczę zegara.
Kurek wzdycha i przysuwa sobie do biurka krzesło. Podpiera podbródek o dłonie i przygląda ci się płomiennym wzrokiem.
- Nie popadasz w depresję, jak tutaj sama siedzisz? - pyta, rozglądając się po pomieszczeniu. Nie możesz oderwać od niego wzroku.
- Nie jest tak źle, jak się wydaje.
Przerywa ci mężczyzna w średnim wieku wchodzący do biblioteki. Mówi, że przywiózł dostawę książek, które ostatnio były zamawiane. Czyli z naszego kina nici myślisz. Powieści musisz poukładać jeszcze dzisiaj, aby jutro były już gotowe do wypożyczania. Zakładasz płaszczyk i wychodzisz za mężczyzną do ciężarówki. Widzisz wyłożone kartony na ziemi. Facet prosi cię o podpis potwierdzający odbiór przesyłki, więc bazgrzesz niebieskim długopisem swoje nazwisko. Pytasz, czy pomoże ci wnieść te wszystkie kartony do środka, ale on tylko mówi, że zakończył już swoją pracę i wsiada do pojazdu, a po chwili już go nie ma. Ale cham.
Bierzesz z trudnościami pierwszą paczkę i wchodzisz z nią do pomieszczenia. Odkładasz ją przy biurku i spoglądasz na Bartka.
- Przepraszam, ale dzisiaj chyba z naszego wyjścia nic nie będzie. Muszę to wszystko - wskazujesz głową przez okno - jeszcze dzisiaj rozpakować, a zajmie mi to z dwie godziny, jak nie dłużej. Obiecuję, że ci to wynagrodzę przy najbliższej okazji - uśmiechasz się do niego przepraszająco.
- Skoro nie możemy wyjść, to zostaniemy tutaj. Przynajmniej będziemy mieli okazję pogadać. Zaraz przyniosę te wszystkie kartony i powiesz mi, co mam robić. Okej? - wstaje z krzesła.
- Ale to jest ciężkie.
- Dlatego ci pomogę - obdarza cię rządkiem białych zębów.
- A możesz dźwigać? - chłopak wytrzeszcza oczy i robi zdziwioną minę. Chyba wyszłaś na idiotkę.
- A dlaczego miałbym nie móc?
- No chodziło mi o to, czy nie wpływie to negatywnie na twoją... sprawność fizyczną, jakość gry czy coś w tym stylu - spuszczasz wzrok, a twoja twarz ma teraz odcień purpury. Super.
- O to nie musisz się martwić. Nic mi nie będzie - i wychodzi.
Ty za to udajesz się po nóż i rozcinasz pierwszą tekturę. Wyjmujesz na blat kilkanaście tytułów i zasiadasz na fotelu. Robisz stemple na każdej z okładek, następnie na pieczątkach numerujesz powieści, po czym wpisujesz je do specjalnej księgi. W tym czasie Kurek zdążył już przynieść wszystkie kartony. Prosisz go o rozcięcie każdego z nich. Następnie zlecasz mu robienie stempelków, a ty zajmujesz się numerowaniem i wpisywaniem.
Niby żmudna robota, ale zawsze lubiłaś takie coś. Gdy byłaś mała, bawiłaś się w biuro i do kalendarza wpisywałaś daty wizyt wymyślonych klientów do doktora. Powiedzmy, że bawiłaś się w sekretarkę.
Po około pół godzinie porządkowania proponujesz Bartkowi herbatę, na co on tylko kiwa twierdząco głową. Wstawiasz wodę i wrzucasz saszetki do kubków. Po chwili napoje są gotowe, więc wracasz z naczyniami do chłopaka i stawiasz je z boku biurka. Kontynuujesz.
Humory wam dopisują. Śmiejecie się, żartujecie. W pewnym momencie siatkarz pyta cię, czy masz łaskotki. Ty odpowiadasz zgodnie z prawdą, czyli twierdząco, i domyślając się jego zamiarów, uciekasz między regały. Chłopak goni cię i w końcu dopada. Kładzie cię na wykładzinę i nachyla się w pompce do ciebie.
- Zobaczymy, jak długo wytrzymasz.
Po tych słowach zaczyna jeździć po twoim brzuchu, delikatnie ruszając palcami. Zaczynasz krzyczeć, błagać, żeby przestał, nie możesz się od niego uwolnić.
Momentalnie przypomina ci się tata. On też cię tak gilgotał, a ty wtedy zawsze krzyczałaś do mamy, żeby mu powiedziała, aby przestał. Jest to miłe wspomnienie, więc absolutnie nie pogarsza ci się humor.
W pewnej chwili, nadal podczas gilgotania, Bartek przejeżdża dłonią po twoim biuście. Zauważa twoją niewyraźną minę i od razu odrywa się od ciebie.
- Przepraszam, nie chciałem - tłumaczy się, wstaje i pomaga ci zrobić to samo, pociągając za rękę.
- Okej, wszystko w porządku.
Zrobiło się trochę niezręcznie, więc stwierdzacie, że musicie wrócić do układania książek. Jeszcze kilka tygodni temu, gdyby tak zrobił, walnęłabyś go z liścia i kazała się wynosić, a teraz? Sama jesteś zaskoczona swoim brakiem poruszenia całą sytuacją. Dlaczego ci się to nawet podobało?
Minęło półtorej godziny. Podpisaliście i przypieczętowaliście wszystkie książki, więc zostało jedynie ułożenie ich na regałach. Bartek bierze tyle, ile tylko zdołał, i rusza za tobą do pierwszego regału. Bierzesz od niego jeden tytuł i wsuwasz go pomiędzy dwie powieści. Kolejny powinien znajdować się na najwyższym regale, więc musisz wspiąć się na palce, by go tam umieścić.
*perspektywa Bartka*
Nie możesz napatrzyć się na jej sylwetkę. Jest po prostu idealna. Gdy wspina się na palce i ma trudności z ułożeniem książki, masz ochotę jej pomóc. Ale gdy twój wzrok natrafia na tyłek blondynki, nieruchomiejesz. Nawet nie mrugasz. Masz ochotę położyć na nim dłonie, przyciągnąć dziewczynę do siebie i zatopić się w jej ustach.
Dziewczyna przyłapuje cię na podziwianiu jej krągłości.
- Mógłbyś przynajmniej udawać, że cię to - kręci biodrami - nie interesuje.
Zatracasz się w niej, w każdej sekundzie. Mógłbyś patrzeć na nią przez cały dzień. Jest po prostu taka idealna. I w charakterze, i w wyglądzie. Czy ty zasługujesz na taką kobietę?
Uśmiechasz się delikatnie i podajesz jej kolejną powieść.
- Trudno udawać, że mnie to nie interesuje - mówisz, gdy znów stoi do ciebie tyłem. Zauważasz delikatny uśmiech na jej twarzy. Chyba też na nią działasz.
Po ułożeniu wszystkich książek Agata pyta się, czy zechciałbyś odprowadzić ją do domu. Od razu się zgadzasz, więc wychodzicie z biblioteki. Żałujesz, że wasza "randka" dobiega końca. Mógłbyś spędzać z nią swój cały wolny czas. Na serio się w niej zadurzyłeś, a przecież jesteście tylko... znajomymi?
Przypominasz sobie, że miałeś ją zaprosić na mecz, który rozgrywacie jutro.
- Gramy jutro z BBTS-em. Przyjdziesz? - przecież ona nie ma żadnego pojęcia o siatkówce. Pewnie nawet nie wie, co to flot.
- No nie wiem - zastanawia się.
- Spodoba ci się. I będziesz mogła zobaczyć mnie w akcji - uśmiecham się do niej, co odwzajemnia. - Na osiemnastą, ale warto być trochę wcześniej.
- Dasz mi chwilkę? - pyta i nie czekając na odpowiedź, wyciąga telefon. Pewnie musi ustalić z szefową, czy może wziąć wolne.
Czekasz cierpliwie, aż dziewczyna się rozłączy. Wydaje ci się, że uda jej się urwać z pracy, bo na jej twarz wstępuje delikatny uśmiech.
Chowa komórkę do torebki.
- Czyli mówisz, że lepiej jest być wcześniej - przyjdzie. Jesteś najszczęśliwszym facetem pod słońcem.
- Tak z pół godzinki. Powiem ochroniarzom, że mają cię wpuścić, więc się nie martw.
- Okej.
Dochodzicie do jej bloku. Szkoda. Czas się żegnać. Stajecie na wprost siebie. Masz ochotę pocałować ją na pożegnanie, ale pilnujesz się. Nie chcesz niczego spieprzyć.
W końcu Agata staje na palcach i z trudnością muska ustami twój policzek.
- Do zobaczenia jutro - szepcze i znika za szklanymi drzwiami klatki schodowej.
Kolejny raz stwierdzasz, że jest urocza. Delikatnie przesuwasz dłonią po zostawionym przez nią śladzie na policzku. To tylko głupi, nic nieznaczący całus na pożegnanie podpowiada ci podświadomość. Ty jednak jesteś wniebowzięty tym głupim całusem. Wasza znajomość się rozwija. Masz nadzieję, że jutro rozwinie się jeszcze bardziej. Że Agata otworzy się na interakcje damsko-męskie.
---
Hej, hej, hej :) Witam Was z dwunastką. Trzymam kciuki, żeby Wam się spodobało. Rozdział dodany po tygodniu, czyli szybkość poprawiona :3 I w dodatku jest dłuższy! Odkryłam nową metodę pisania, więc możliwe, że części będą pojawiały się co weekend :)
Akcja się rozwija, sytuacja w bibliotece według mnie przesłodka *-*
Liczę na liczne komentarze! Wyrażajcie swoje opinie, żebym wiedziała, czy Wam się podoba ;)
JESTEŚ, CZYTASZ, KOMENTUJESZ ---> MOTYWUJESZ DO DALSZEJ PRACY :)
Trzymajcie się i do następnego :* :*