18 grudnia 2016

EPILOG

     Bartek zaprosił cię do restauracji. Ucieszyłaś się, ale jednocześnie zdumiałaś, bo nie mieliście zwyczaju jadać w takich wykwintnych miejscach. Masz w głowie powód takiego wyjścia, ale wolisz się nie rozmarzać. 
     Punkt ósma wieczorem wchodzicie do lokalu. Widok ekskluzywnej jadłodajni nie robi na tobie już takiego wrażenia co za pierwszym razem, ale mimo tego i tak jesteś zachwycona. 
     Zajmujecie zarezerwowany przez twojego ukochanego chłopaka stolik. Podchodzi do was kelner z kartą menu. Decydujesz się na łososia z mozarellą. 
     Patrzycie sobie w oczy, delikatnie się uśmiechając. Bartek nakrywa swoją dłonią twoją. Zauważasz, że jest lekko zmieszany, jakby zestresowany. Znowu przychodzi ci do głowy powód jego zachowania, ale znowu też starasz się nie łudzić. Jednak nie musisz już się starać. Bartek wstaje z krzesła i klęka przed tobą. Wyjmuje czerwone pudełeczko. Powoli je otwiera i wysuwa w twoją stronę.

     - Nie jesteśmy ze sobą bardzo długo, ale ja już się upewniłem, że zależy mi na tobie i pragnę spędzić z tobą resztę życia. Kocham cię. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - patrzy ci w oczy, czekając na odpowiedź. Nie wahasz się. 

- Tak! Jezu, tak! - mówisz, po czym nie czekając, aż chłopak wsunie ci pierścionek na palec, podnosisz go, a tak naprawdę dajesz mu znak, żeby to zrobił, i rzucasz się mu na szyję. - Tak się cieszę - szepczesz mu do ucha i po chwili słyszysz głośne oklaski ludzi wokół. Nieco się zawstydzasz, ale uświadamiasz sobie, że przy Bartku nic ci nie grozi. 

     Czujesz, że twoje życie, że wasze życie zaczyna się na nowo.


---
Zacznijmy od tego, czy w ogóle ktokolwiek tu powrócił oprócz mnie. Oto jest pytanie. 
Postanowiłam skończyć tego bloga, bo intensywnie zaczęłam myśleć o nowym, a nie potrafiłabym zacząć nowego z myślą, że ten jest nieskończony. Tak więc przyspieszyłam jego koniec. Na początku w sumie pomyślałam, że napiszę tu to, co planowałam na samym początku, ale cała koncepcja tego opowiadania poszła w niepamięć. Tak więc napisałam sam epilog. 
Co do tego nowego bloga, bardzo możliwe, że w przeciągu tygodnia pojawi się prolog. Przynajmniej tak planuję, ale nie wiadomo, co mi znowu odwali. Jeśli jesteście ciekawi, zaglądnijcie tu co jakiś czas, bo tutaj pojawi się informacja. A jeżeli Wam się nie chce zaglądać, to śmiało zostawiajcie jakieś kontakty do siebie ;)
Tak więc to by było chyba na tyle. Jeszcze raz bardzo Was przepraszam, ale na początku tego nie planowałam...

I wiadomo, 
jeśli przeczytałaś/eś rozdział, proszę o zostawienie w komentarzu symbolicznej kropeczki [.]
Buziaki! :* :)

20 sierpnia 2016

:(

Jak mogliście zauważyć, albo i nie, jakiś czas temu zawiesiłam tego bloga. Chciałam tylko dodać, że jest to zawieszenie na czas nieokreślony, w 85% proces nieodwracalny. Przestałam czerpać przyjemność z pisania, co może się zdarzyć każdemu, więc nie chcę na siłę się do tego zmuszać.
Dziękuję każdej osobie, która weszła na mojego bloga, przeczytała choć jedno zdanie. 
Jeszcze bardziej dziękuję osobom, które były tu przez dłuższy czas (albo i cały). Naprawdę było to dla mnie ważne, doceniam, i jest mi niezmiernie przykro i smutno, że Was zawodzę. 
Dalsze losy Agaty i Bartka możecie dopowiedzieć sobie sami, zdradzę tylko, że planowałam szczęśliwe zakończenie, ślub tych dwojga. 
Jeszcze raz bardzo Was przepraszam (liczę na wybaczenie) i dziękuję :)
Pati

2 maja 2016

Rozdział 21

     Ola ma zamiar wybrać się na zabawę sylwestrową ze swoim nowym chłopakiem, o którym powiedziała ci dopiero wtedy, gdy zostali parą, czyli jakieś dwa dni temu, bo podobno nie chciała zapeszać. Cieszysz się, gdyż w końcu nie będziesz się głupio czuła gdy wyjdziesz z Bartkiem, bo ona zadzwoni po Adasia i zostawisz ją ze świadomością, że nie będzie sama. Chciałabyś też poznać go w najbliższym czasie, ale twoja przyjaciółka wymyśliła sobie, że rodzinie przedstawia się chłopaka dopiero wtedy, gdy już wiadomo, że to na pewno coś poważnego. Jednak wiesz, że znajdziesz sposób, aby zamienić z nim kilka słów w najbliższym czasie. W końcu musisz go ostrzec, że jeżeli zrobi coś twojej najlepszej przyjaciółce, to będzie musiał szukać sobie miejsca na oddziale intensywnej terapii.
     To dzisiaj jest Sylwester. Siedzisz na kanapie z miską popcornu na kolanach, podczas gdy świeżo zakochana przykłada do swojej sylwetki dwie sukienki na przemian, pytając cię, w której będzie wyglądać korzystniej. Zdecydowanie wskazujesz na czerwoną bez ramiączek. Proponujesz też, by dziewczyna ubrała czarne szpilki, na co niechętnie, ale w końcu się zgadza. Dobiera biżuterię i kładzie wszystko w jednym miejscu, by czekało na ubranie o odpowiedniej godzinie. Ola siada obok ciebie i podkrada ci garstkę przekąski. 

     - Mogę jeszcze wszystko odwołać - mówi, a ty patrzysz znużonym wzrokiem na ekran telewizora.

- Jak ze mną zostaniesz, to nie tknę odkurzacza do kolejnego Sylwestra. Chcesz tego?

- Po prostu głupio mi zostawiać cię samą. Zawsze spędzałyśmy tę noc razem, a teraz ja sobie wychodzę, a ty zostajesz tutaj sama.

- Nie sama. Mam żarcie. - Uśmiechasz się. - Mówię poważnie. Idź i wybaw się za mnie.


     Ostatecznie Ola wychodzi na imprezę ze swoim nowym chłopakiem, a ty zostajesz w domu. Przygotowujesz jeszcze trochę popcornu, nalewasz sobie soku pomarańczowego do wysokiej szklanki, do małej miseczki wsypujesz kwaśne żelki, zanosisz wszystko do dużego pokoju i kładziesz na stole, który przysuwasz do kanapy. Idziesz jeszcze do swojego pokoju po książkę i telefon. Układasz swoje ciało w wygodnej pozycji na sofie, wyciągając nogi, i otwierasz powieść Nicholasa Sparksa na ostatnio przeczytanej stronie. Kontynuujesz poznawanie historii bohaterów, co chwilę wrzucając do buzi owocowego misia albo białą kuleczkę.

     Po kilku godzinach czytania słyszysz melodię wydobywającą się z twojego telefonu. Wkładasz zakładkę w druk, odkładasz go i przystawiasz urządzenie do ucha, wcześniej przesuwając zieloną słuchawkę.


     - Hej, kotek. - Ten głos może należeć tylko do jednej osoby. - Masz chwilę, żeby wejść na Skype'a?



- Pewnie. - Rozłączasz się i szybko biegniesz do innego pokoju po laptopa.



     Wracasz do salonu, siadasz na kanapie, ponownie wyciągając nogi, a na uda kładziesz przenośny komputer, który włączyłaś kilka sekund temu. Czekasz, aż ekran się zaświeci, a gdy to się dzieje, klikasz na odpowiednią ikonkę i po chwili widzisz już swojego ukochanego Bartusia.

     Twój chłopak opowiada ci o warunkach i wydarzeniach dziejących się w Spale, jednocześnie próbując, by cię tym nie zanudzić.


     - Bartusiu, kochanie, zostaw już tę swoją żonkę i chodź tu do nas. - Słyszysz w pewnym momencie, gdy na zegarze zbliża się godzina dwunasta w nocy. Nie chcesz, żeby cię zostawiał, ale jednocześnie wiesz, że ma za sobą całą drużynę, której nie może ot tak olać.



- No idź już do nich, bo chyba mocno tęsknią. Odezwij się, jak już się tobą nacieszą - mówisz, uśmiechając się. Koledzy siatkarze go lubią, w kadrze jak i w klubie, czym dodatkowo u ciebie plusuje.



     Niechętnie, lecz posłusznie się rozłącza. Ty tymczasem włączasz Sylwester z Polsatem i odliczasz do ekranu od dziesięciu do zera. W międzyczasie zdążyłaś sobie jeszcze nalać do wysokiego kieliszka szampana. Po wykrzyknięciu zero! upijasz duszkiem jego zawartość. Po cichu myślisz o życzeniach na nowy rok. Dotyczą najbliższych ci osób, czyli Bartka i Oli. Nie wyobrażasz sobie życia bez nich, więc chcesz dla nich jak najlepiej.

     Około pierwszej w nocy Bartek dzwoni do ciebie, życząc ci dobrej nocy. Mówisz jeszcze, że go kochasz i odkładasz słuchawkę. Nie możesz doczekać się momentu, gdy będziesz mogła wtulić się w jego umięśniony tors.
 
     Czas dłuży ci się niesamowicie. Nareszcie nastał wtorek, czyli dzień meczu reprezentacji Polski z Serbią. Zasiadasz z Olą przed telewizorem, by wspólnie oglądać poczynania siatkarzy. Oczywiście chcesz, aby wasi wygrali cały turniej albo przynajmniej zajęli miejsce w pierwszej trójce, bo inaczej Bartek wróciłby do domu w złym humorze.
     Około dwie godziny po wygranym meczu Kurek dzwoni do ciebie na Skype'ie. Gratulujesz mu dobrej gry i życzysz powodzenia w kolejnych potyczkach. Nie chcesz się z nim rozłączać, ale wiesz, że musi odpoczywać, by być zregenerowanym na kolejne dni.
     Mecz z Belgią również potoczył się na ich korzyść, jednak z Niemcami odnieśli porażkę. Na szczęście nie byli jeszcze na przegranej pozycji, gdyż dostali się do półfinałów, w których mierzyli się z Francuzami. Grali rewelacyjnie, ale to nie wystarczyło na Trójkolorowych i nie ugrali nawet jednego seta.
     Na zakończenie mecz ponownie z gospodarzami o być albo nie być. Takich emocji nie czułaś jeszcze w trakcie żadnego meczu. Przy stanie 2:2 w setach nie możesz usiedzieć na miejscu. Tie-break jest niesamowity. Walka o każdą piłkę. Nie możesz wyjść z podziwu. W końcu chłopacy pozwalają odetchnąć ci z ulgą, wygrywając ostatniego seta i jednocześnie zajmując trzecie miejsce. Cieszysz się niezmiernie. W końcu zobaczysz się z Bartkiem.


     Następnego dnia jest twoja kolej robienia zakupów. Idziesz do pobliskiego warzywniaka po produkty na zupe jarzynową. Gdy podchodzisz do kasy, sprzedawczyni, starsza pani, patrzy na ciebie z uśmiechem większym niż dotychczas.



     - Pewnie jest pani dumna z tego swojego siatkarza. Cała Polska już o was wie. On to jednak ma szczęście. Takich aniołów, jak pani, to ze świecą szukać. Ładna, sympatyczna, opiekuńcza. Tylko żeby pani nie odbiło od tej sławy, bo to się źle skończy -  mówi, naliczając ceny na kasę. Wytrzeszczasz oczy.



- Jakiej sławy? Jak to cała Polska? - pytasz na jednym wdechu.



- Podejdź do prasy, słońce - odpowiada spokojnym tonem.



      Robisz, co ci poleciła, i nie wierzysz własnym oczom. Na pierwszej stronie ogólnopolskiego tygodnika widzisz siebie w objęciach Bartka i tytuł "Czy to dzięki tej blondynce lider polskiej reprezentacji wzbił się na wyżyny?". Bez namysłu powracasz do kasy z gazetą, prosząc, by kobieta dołączyła ją do rachunku.

     Oczekujesz dzisiejszego przyjazdu Bartka. Stęskniłaś się za nim i chciałabyś zobaczyć go jak najszybciej. Powiedział ci, że gdy zawiezie wszystkie torby do domu, od razu się u ciebie zjawi. Nastało to dopiero po godzinie siedemnastej. Do tego czasu starałaś się zająć czymś pożytecznym, aby tych kilka godzin szybciej ci zleciało. 
     Puka do drzwi. Podbiegasz do nich jak najszybciej, otwierasz je i rzucasz się Bartkowi na szyję. Tak długo go nie widziałaś. Niosąc cię na rękach, wchodzi do środka i zamyka za sobą mieszkanie. 


     - Hmm... Chyba jesteś na mnie obrażona, bo zaraz mnie udusisz - mówi ze śmiechem.



- Stęskniłam się - oznajmiasz na poważnie. Puszczasz go, schodzisz na ziemię i unosisz głowę do góry. 



- Myślisz, że ja nie? Nawet bardziej niż ty. Nie miałem kogo całować, sami faceci wokoło. - Dotyka swoimi ustami twoje. Zamykasz oczy. Czujesz przechodzący po ciele ciepły dreszcz. 



     Gdy już odrywacie się od siebie, kierujecie kroki do salonu. Na kanapie leży gazeta, którą zakupiłaś rano, więc od razu bierzesz ją do ręki i przystawiasz Bartkowi przed oczy.



     - Co to jest? - pytasz, hamując oskarżycielski ton. To przecież nie jego wina.



- Gazeta - odpowiada cierpko. - Nie lubię, jak zadajesz retoryczne pytania. Ale dobrze. To jest gazeta, na której okładce znajdujemy się my. Przejmujesz się tym? - spytał, obejmując mnie ramieniem.



- Bartek, oni nas śledzą. Dobra, jak robią nam zdjęcia na meczu, to okej, pogodzę się tym. Już w sumie to zrobiłam. Ale poza halą? Gdzie każdy ma swoje życie? Wyjdę rano po chleb, a następnego dnia zobaczę artykuł "Tak naprawdę wygląda partnerka Bartosza Kurka. Wcale nie jest taka idealna." - twój głos powoli się łamie, dziwisz się. 



- Dla mnie zawsze będziesz idealna, skarbie. - Gładzi wierzchem dłoni twój policzek. Wtulasz się w niego. 



- To mnie przerasta. - Robisz chwilę przerwy. - Muszę odpocząć. Może będzie lepiej, jak odpoczniemy od siebie? - Sama nie wiesz, dlaczego to mówisz. Przecież go kochasz, ale najwyraźniej nie kontrolujesz swoich ruchów. Odrywasz się od chłopaka.



- Nie zależy ci na mnie? - mówi łamiącym się głosem. Zdajesz sobie sprawę, że go ranisz, ale nie potrafisz inaczej.



- Wiesz, że zależy, ale...



- Nie musisz się tłumaczyć. - Jest przybity. - Kocham cię. - Składa jeszcze subtelny pocałunek na twoim czole i wychodzi z mieszkania.



     Brawo, znów wszystko spieprzyłaś. Nie masz pojęcia, co tobą kierowało, dlaczego to zrobiłaś. Jakbyś wyskoczyła na chwilę ze swojego ciała i przestała je kontrolować. A może poczułaś coś w głębi serca, że to jest twoja nieprzekraczalna granica? Że na wiele możesz się zgadzać, ale to akurat jest za dużo? Naprawdę się nie rozumiesz i jednocześnie martwisz, jak dalej to się wszystko potoczy. Nie miałaś na myśli zerwania z siatkarzem, ale on to zapewne tak zrozumiał. Miał prawo, tak to przecież zabrzmiało. 

     Po jego wyjściu nie wiesz, co ze sobą zrobić. Nie tak miał wyglądać pierwszy dzień po jego przyjeździe. Nie rozumiesz swojego postępowania.


     Trzy dni po pierwszej rozmowie w cztery oczy w nowym roku postanawiasz pójść na poranny trening Resovii. Nie widziałaś swojego ukochanego od tamtego czasu i znowu się za nim stęskniłaś. Zastanawiasz się, czy on za tobą równie mocno. 

     Wchodzisz na halę i ukradkiem zajmujesz miejsce na trybunie, gdzie nikt cię nie widzi, za to ty masz znakomitą widoczność. Masz nadzieję, że po zajęciach uda ci się porozmawiać z Bartkiem, przeprosić go i że do siebie wrócicie.
     Na widok atakującego Kurka na twojej twarzy pojawia się uśmiech. Tak dawno nie widziałaś go w akcji na żywo. Trener Kowal dzieli swoich zawodników na dwie drużyny i chłopacy zaczynają sparing. Miło jest ci na nich patrzeć.
     Po dwóch i pół godzinie siatkarze są wolni. W pewnej chwili zauważasz jakąś nieznaną ci kobietę, która podchodzi do Bartka. Nie powiesz, czujesz wzbierającą w tobie zazdrość. Postanawiasz ich chwilę poobserwować. Nieznajoma wpatruje się w atakującego jak w obrazek, a z jej mordki nie schodzi głupkowaty uśmieszek. Jednak gdy Kurek go odwzajemnia, nie wytrzymujesz i postanawiasz wyjść z obiektu. Niefortunnie uderzasz nogą w jedno z krzesełek, czym przykuwasz uwagę pozostałych na parkiecie.

     - Agata? - krzyczy zdziwiony atakujący.

     Nie odpowiadasz, nie chcesz przeszkadzać mu w rozmowie z uroczą brunetką. Gdy jesteś już na dole, kierujesz się prosto do wyjścia. Bartek dogania cię jednak i tarasuje ci drogę. Spuszczasz głowę, wiedząc, że jesteś sama sobie winna.

     - Nie widziałem cię wcześniej - zaczyna. Nie odpowiadasz. Postanawia zatem kontynuować. - Nie uprzedziłaś, że wpadniesz.

- Chciałam cię przeprosić, ale chyba już się z tym wszystkim pogodziłeś. - Wskazujesz na kobietę stojącą kilka metrów od was i wpatrującą się w wasze postacie. - Okej, rozumiem. Pewnie masz już dość moich histerii i wiecznych problemów. Nie chcę, żebyś się przy mnie męczył, życzę ci jak najlepiej. - Robisz chwilę przerwy. - A tak swoją drogą, nawet ładna jest.

- Nie tak bardzo jak ty - oznajmia, przykładając dłoń do twojego policzka. - Wiem, że cię to wszystko przerasta, ale wiem też, że dasz sobie z tym radę. Tęskniłem za tobą. Wiesz co? Głupie to było. Bardzo głupie. Dlaczego musimy się kłócić o takie błahostki? Nie możesz wymyślić jakiegoś poważniejszego powodu do gwałtownej wymiany zdań? - pyta, rozluźniając atmosferę.

- Hmm, co to za laska? - pytasz całkiem poważnie.

- Dziennikarka. Spotkaliśmy się w Berlinie i zaprosiłem ją tutaj, bo chciała zrobić ze mną jakiś dłuższy materiał do gazety.

- Znowu te gazety? - przewracasz oczami.

- Wiesz, kocham cię. To twoje przewracanie oczami i wyrzuty też - oznajmia, po czym przyciąga mnie jeszcze bliżej siebie.

- A ja kocham to, że tyle kobiet chciałoby cię mieć na wyłączność, a to ja jestem tą szczęściarą.


---
Tudududu... Czy komuś się w ogóle jeszcze chce czekać tutaj na rozdział?
Tak, przepraszam Was z całego serduszka. Nie będę się tłumaczyć, po prostu wybaczcie :/ I przerwę, i to wyżej. Nie jest powalające, ale ocenę już zostawię Wam. 
Mam ogromną nadzieję, że choć trochę się podoba :)
Nie pytajcie, kiedy kolejny, bo nie potrafię odpowiedzieć. Staram się, jak mogę, ale nie zawsze wychodzi po mojej myśli...
W razie czego, znacie maila... Co prawda też nie wchodzę tam codziennie, ale od czasu do czasu się zdarzy.
Na ten moment to chyba wszystko.
Trzymajcie się i mam nadzieję, że zostaniecie tu ze mną do końca :)
Buziaki :* :*

26 marca 2016

Rozdział 20

     Wtulona w pierś Bartka z zaciekawieniem obserwujesz jego nieskazitelną twarz. Po chwili odwracasz wzrok ponownie na wielki ekran, ale kompletnie nie możesz skupić się na filmie. Jutro twój kochany chłopak cię opuści i pojedzie do Spały, by na początku stycznia w Berlinie powalczyć o Igrzyska Olimpijskie. To będzie Wasza pierwsza dłuższa rozłąka, na trzy tygodnie, i nie wiesz, jak to wytrzymasz. Na szczęście w tych czasach istnieje takie coś jak Skype, tylko czy Kurek będzie miał siły, by z tobą pogadać?
     Wychodzicie z sali kinowej z uśmiechem na ustach, trzymając się za ręce. Siatkarz oznajmia, że zabiera cię do kawiarni na kawę i ciastko. Śmiejesz się, że przez niego będziesz gruba, ale zgadzasz się. Gdy wymieniacie uwagi na temat filmu, podchodzi do was około osiemnastoletnia dziewczyna z chłopakiem. Prosi twojego ukochanego o zdjęcie. Ten patrzy na ciebie, jakby prosząc o pozwolenie, a ty tylko kiwasz głową. Za żadne skarby nie chcesz, by miał przerąbane u swoich fanów, a raczej fanek. W końcu para daje wam spokój, więc kierujecie się dalej w wyznaczone miejsce. Składacie zamówienie. 

     - Nie wytrzymam. - Wzdychasz. Kurek przykrywa swoją dłonią twoją.

- Damy radę. To tylko niecałe cztery tygodnie - mówi, próbując podnieść kąciki ust.

- Tylko? - pytasz ironicznie. 

- Szybko zleci. A poza tym... musisz się niestety przyzwyczajać. Takie już będziesz miała ze mną życie.

     Po kilku głębszych wdechach i wydechach stwierdzasz, że nie możesz się nad sobą użalać, bo to żałosne. Starasz się cieszyć chwilą i korzystać jak najbardziej z teraźniejszości. 

     Wręcz wybiegasz z mieszkania i zbiegasz po schodach. Szybkim krokiem zmierzasz w kierunku przystanku autobusowego. Boisz się, że transport ci ucieknie i nie zdążysz pożegnać się z siatkarzem. Dzięki Bogu kierowca, zauważywszy cię, poczekał, aż zdążysz wsiąść. Droga ci się dłuży, jak najszybciej chcesz wtulić się w tors Kurka. Po kilkunastu minutach jazdy docierasz na miejsce. Pukasz w drewniane drzwi, a kiedy słyszysz donośne "proszę", naciskasz na klamkę. Bartek właśnie zapina torbę. Na twój widok na jego twarzy pojawia się delikatny uśmiech. Gdy uporał się z zamkiem, podchodzi do ciebie z rozportartymi rękoma. Jest to dla ciebie jasny znak, by go objąć i przyłożyć głowę do delikatnie unoszącej się klatki piersiowej i bijącego serca. Napawasz się zapachem chłopaka na zapas. Naprawdę będziesz za nim tęsknić. 

     - Wrócisz chociaż na Sylwestra? - pytasz. Wiesz, że dostaną pół dnia wolnego w pierwszy dzień świąt, ale rozumiesz, że Bartek chciałby pojechać do rodziny.

- Chciałbym...

- Ale nie - kończysz za niego, trochę z wyrzutem.

- Naprawdę to szybko minie. Skarbie, musisz zrozumieć, że taką mam pracę i pasję. Wiesz dobrze, że Igrzyska są dla nas najważniejszą imprezą w ciągu czterech lat i nie chcemy stracić szansy, by na nie pojechać, więc musimy zapieprzać, kiedy tylko się da. Pewnie po powrocie dostanę trochę wolnego, więc nadrobimy ten czas.

- W jeden dzień nie da się nadrobić czterech tygodni. I ja to rozumiem, ale jest mi ciężko się z tobą rozstawać.

- Mi z tobą też. 

     Unosisz głowę, Bartek obejmuje twoją twarz i nachyla swoją, by przyłożyć do siebie wasze wargi. Łączycie się w delikatnym pocałunku.
     Przychodzi pora na opuszczenie mieszkania. Kurek wynosi swoje torby i wrzuca je do bagażnika. Ostatni raz przytulasz się do niego, by po chwili pozwolić mu odjechać. Machasz jeszcze dłonią, a na twoim policzku pojawia się słona łza.



     *perspektywa Bartka*
     Zdajesz sobie sprawę z tego, że ją ranisz. Wiesz, że jest delikatna i wrażliwa, uczuciowa. Nie jest przyzwyczajona do takiego życia. Boisz się pomyśleć, co to będzie, gdy zacznie się kadra. W ciągu kilku miesięcy pojawisz się w Rzeszowie zaledwie kilkanaście razy. Wtedy to będzie koszmar. Póki co nie chcesz o tym myśleć, więc włączasz ulubioną playlistę, by odciągnąć od siebie wszystkie myśli i skupić się na drodze. Przy okazji przygotowujesz się mentalnie do katorgi na hali i w siłowni, kompletnej pustki i ciągłej rutyny, której towarzyszyć będzie długotrwałe zmęczenie. 
     Witasz się z kolegami z boiska. Antiga rozdaje kluczyki do pokoi. Ty bierzesz dwuosobowy z Pitem, jakby inaczej? Zawsze z nim mieszkasz na zgrupowaniach i wyjazdach, na kadrze, jak i w klubie. Jesteście w końcu najlepszymi przyjaciółmi. 
     Pół godziny po rozpakowaniu Stephane zarządza odprawę. Stawiacie się na nią dosłownie minutę przed rozpoczęciem, dzięki czemu unikacie dodatkowych ćwiczeń na pierwszym treningu. Antiga mówi głównie o tym, na co będzie zwracana uwaga w czasie przygotowań, czyli dla ciebie nic ciekawego. Liczy się tylko to, że i tym razem będzie równie ciężko co zawsze. 


     *perspektywa Agaty*
     Wychodzisz z uczelni bez sił. Kilkugodzinne siedzenie na drewnianym krzesełku naprawdę męczy. Postanawiasz więc odwiedzić Olę w pracy, by przy okazji napełnić swój brzuch. Dziewczyna serwuje ci danie dnia, a ty zajmujesz miejsce przy wolnym stoliku. Pomimo braku chęci, wyciągasz zrobione dzisiejszego dnia notatki i starasz się skupić. 
     Po nieokreślonym czasie siedzenia i wkuwania postanawiasz wrócić do domu. Za niedługo święta Bożego Narodzenia, więc powoli trzeba by zrobić coś konkretnego. Jesteście umówione z Olą, odkąd pamiętasz, że nie robicie sobie prezentów. I tobie, i twojej przyjaciółce nie zależy na rzeczach materialnych. Spędzacie zawsze ten czas we dwie. Zazwyczaj siedząc przy wigilijnym stole wspominacie życie przed trafieniem do domu dziecka. Lekko żałujesz, że Bartek was nie odwiedzi, ale rozumiesz, że ma swoją rodzinę, którą widuje bardzo rzadko, a na której mu zależy.  
     Najchętniej zadzwoniłabyś teraz do swojego chłopaka, ale podejrzewasz, że aktualnie ma trening. Postanawiasz więc wziąć się za domowe porządki. Z mebli ścierasz kurze, a następnie odkurzasz całe mieszkanie. W pewnej chwili słyszysz piosenkę wydobywającą się z głośnika twojego telefonu. Biegniesz szybko po urządzenie i nie patrząc na wyświetlacz, odbierasz. Kurek. Prosi cię, byś weszła na Skype'a. Kilka dni przed wyjazdem założył ci konto na tym portalu, twierdząc, że się przyda. Zdecydowanie miał rację. Spełniasz jego prośbę i po kilku chwilach widzisz jego twarz na ekranie. Masz ochotę się do niego przytulić, poczuć jego perfumy. 
     Ola krzyczy, że wróciła, a ty tylko kiwasz głową, czego oczywiście nie zauważa z przedpokoju, gdyż cały czas jesteś pochłonięta rozmową z Bartkiem. Siedzisz już tak od dobrej godzinie. Zawsze wolałaś rozmawiać, a nie, jak to teraz jest modne, pisząc na Mesendżerze bądź wysyłając SMSy. 
     Spoglądasz na godzinę widniejącą w prawym dolnym rogu ekranu. 23:18. Nie chcesz, aby Kurek chodził niewyspany, bo przecież potrzebuje siły na te cholernie wyczerpujące treningi. Rozłączacie się.
     Jest piątek. W najbliższy czwartek Wigilia. Od poniedziałku macie wolne na uczelni, więc będzie czas na przygotowania. Zamykasz laptopa i idziesz do salonu, gdzie twoja przyjaciółka ogląda telewizję. Właśnie leci "Zmierzch", więc się do niej dołączasz. 

     - Co u niego słychać? - pyta cię, zagłuszając lektora. 

- Wszystko w porządku, ale jak na niego patrzyłam, to samo zmęczenie widziałam. Muszą dostawać niezły wycisk. Oby mu się nic nie stało, wiesz, żeby nie padł z przemęczenia. 

- Aga, uspoķój się. Wszystko w granicach rozsądku. Myślisz, że tutaj lżej trenują?

     Pozostawiasz to pytanie bez odpowiedzi. Za to zaczynasz się zastanawiać, co ci odbija. Przecież wiesz, że nie umrze na tej hali, a ty się o niego boisz. Aż śmieszne. Zwalasz to wszystko na to, że nie jest przy tobie, i powracasz do Edwarda i Belli. 

     ***
     Wigilia. Przygotowujecie z Olą ostatnie potrawy, po czym przystrajacie choinkę. Jest skromna i dość mała, ale zawsze coś. Ubieracie się w sukienki i siadacie do stołu. Dzielicie się opłatkiem i zaczynacie jeść. Wszystkiego spożywasz po trochę, aby na samym końcu delektować się pierogami. Zdecydowanie twoja ulubiona potrawa tego wieczoru. 
     Jako że nie macie w zwyczaju obdarowywać się prezentami, po posiłku sprzątacie i czekacie na Kevina, którego oglądacie praktycznie co roku po kilka razy i jeszcze wam się nie znudził. 


***
Witajcie! Rozdział bardzo krótki, nic się praktycznie nie wydarzyło. Powiem Wam tak szczerze, że aktualnie z moim pisaniem nie jest najlepiej :/ Podczas tego zawieszenia miałam zamiar napisać coś na przód, a praktycznie nic nie napisałam. Przechodzę kryzys wieku średniego xD
Więc mam nadzieję, że mimo wszystko się Wam spodoba. Choć w sumie tutaj nie ma się co podobać...
I mam nadzieję, że mi wybaczycie.
I że ze mną zostaniecie. 
Ja się postaram, żeby to ruszyło, ale czasami mimo chęci nie idzie po naszej myśli :/
Jeszcze tylko chciałam Wam życzyć Wesołego jajka, czy jak to tam się mówi. Przede wszystkim odpocznijcie ;)
Do następnego :*

jeśli przeczytałaś/eś rozdział, proszę o zostawienie w komentarzu symbolicznej kropeczki [.]

15 lutego 2016

:(

     Nie jest dobrze...
Postanawiam zawiesić bloga.
Uważam, że bez sensu jest dodawanie rozdziału co dwa (lub więcej) tygodnie. Sądzę, że przerwa nie potrwa dłużej niż miesiąc. Mam brak weny, czasu, chęci... Nie mam zamiaru pisać niczego na siłę, bo wyjdzie to fatalnie. Więc biorę urlop, może przyjdą pomysły, napiszę coś na zapas, żeby potem było mi łatwiej. 
Liczę na to, że poczekacie i licznie przybędziecie na dwudziestkę :)
Nie wiem DOKŁADNIE ile potrwa moja przerwa i kiedy ukaże się nowy (może być tak, że za tydzień natchnie mnie taka wena, że zlikwiduję zawieszenie), więc wszyscy, którzy chcą być poinformowani o kolejnej części niech zostawią w komentarzu jakiś kontakt do siebie (od razu mówię, nie mam gg :/ ).
Jeszcze raz PRZEPRASZAM :*
Patyyk

7 lutego 2016

Rozdział 19

     *perspektywa Bartka*
     Odprowadzasz ją do domu po wspólnie spędzonej nocy. Na widok jakiegoś kolesia robi niepewną minę. Jej dłoń, którą trzymasz, zaczyna się trząść. Ten koleś podchodzi do was. Patrzy na nią, namiętnie, i wypowiada pierwsze słowa. Domyślasz się, że to jej były, ale pewności nie masz. W złości odpychasz go. On ci oddaje. Nie wytrzymujesz, nie myśląc o konsekwencjach uderzasz go pięścią w twarz. Pada na ziemię, a Agata prosi cię, żebyś stąd odszedł. Jesteś wściekły. Patrzysz na nią i zastanawiasz się, co Ona zamierza zrobić. Opatrzyć mu nosek i pocałować, żeby się zagoił? Nie rozumiesz jej zachowania, jak Ona może stawać po jego stronie? Odrzuciła cię, zdradziła. Czy jej w ogóle na tobie zależy?
     Po sytuacji w barze czułeś, że ją tracisz. Teraz też to czujesz. Boisz się. Boisz się, że Ona jest za dobra, za wrażliwa, za delikatna. Jesteście ze sobą niedługo, a już zdążyliście się pokłócić i... W zasadzie teraz się nie pokłóciliście, ale Ona cię odrzuciła. Ufasz jej, ale domyślasz się, że ten typ będzie chciał ją odzyskać. Z tego co wiesz, była to jej pierwsza prawdziwa miłość i często się zdarza, że ona wraca.
     Czujesz w sobie nadmiar energii. Jak zawsze w takich sytuacjach, idziesz na halę. Chcesz się w pożyteczny sposób wyżyć na Mikasie i swoich mięśniach.


     *perspektywa Agaty*
     Odprowadzasz Michała do jego mieszkania. Chłopak cały czas próbuje cię do siebie przekonać, mówi, że się zmienił. Ale ty masz Bartka i nie chcesz go stracić. Szczerze powiedziawszy, zaimponował ci. To nie to, że tolerujesz takie zachowania, ale schlebia ci, że tak bardzo o ciebie walczy i chce cię chronić. Domyślasz się, że jest wkurzony, na Michała i może też trochę na ciebie, że się nim zajmujesz. Ale robisz to w czystym interesie. Zaopiekujesz się poszkodowanym, chwilę pogadasz, i może nie doniesie na siatkarza na policję, bo wiesz, że mógłby to zrobić i pewnie zrobiłby to z wielką chęcią. A nie chcesz, żeby atakujący miał, poniekąd przez ciebie, problemy.
     Dostrzegasz zmianę w Michale na lepsze, a przynajmniej tak ci się wydaje. Cieszy cię to. Nie wymażesz z pamięci tego, co kiedyś cię z nim łączyło. Oprócz tych złych chwil pamiętasz też te dobre, przyjemne. Dlatego życzysz mu jak najlepiej.

     - Mamy jeszcze jakieś szanse? - pyta cię spokojnie, gdy delikatnie przykładasz ręcznik do jego nosa. - Przepraszam cię za moje zachowanie. I dzisiaj, i kiedyś. Ale się zmieniłem. Wybacz mi, proszę. Spróbujmy jeszcze raz.

     - To, co było, już minęło, Michał. Wierzę ci, ale nie chcę do ciebie wrócić. Jestem szczęśliwa. - Robisz chwilę przerwy. - Życzę ci jak najlepiej, jeszcze kogoś znajdziesz i ułożysz sobie życie, ale beze mnie. 

     Gdy kończysz opatrywanie, chłopak proponuje ci herbatę. Odmawiasz. Nie boisz się, że mogłabyś mu ulec. Po prostu nie masz na to ochoty. O czym w ogóle mielibyście rozmawiać? O pogodzie? Czy może powspominalibyście dawne czasy?
     Odprowadza cię do drzwi. Gdy już masz wychodzić, odwracasz się do niego.

     - Mogę mieć do ciebie prośbę? - Kiwa głową. - Mógłbyś nie zgłaszać tego na policję?

    - Nawet nie miałem takiego zamiaru - odpowiada rzeczownie.

     - I jeszcze jedno. Rozstańmy się w zgodzie.

     Obejmuje cię, przytulasz się do niego. Mimo wszystko jest ci go szkoda, go i czasu z nim spędzonego. Ale było minęło, teraz masz Bartka, którego kochasz i na którym ci zależy. 
     Wychodzisz z mieszkania Michała i w zasadzie nie wiesz, co masz zrobić. Pójście teraz do Bartka nie byłoby chyba dobrym rozwiązaniem. Zapewne się jeszcze nie uspokoił, a rozmawianie w takich emocjach kompletnie nie ma sensu. Jutro po południu chłopaki wyjeżdżają na ciężki mecz do Radomia. Chcesz, żeby Kurek pojechał tam z czystą głową, więc postanawiasz go odwiedzić dzisiaj po wieczornym treningu.
     W domu czeka już na ciebie Ola. Gdy tylko otwierasz drzwi, ta podbiega do ciebie i bez żadnych wahań pyta o szczegóły nocy. W zasadzie nie masz dużo do opowiadania, nic konkretnego się nie działo. Z większymi emocjami mówisz o sytuacji z Michałem. Chcesz poznać zdanie swojej przyjaciółki na ten temat.

     - Moim zdaniem Bartek zachował się adekwatnie do sytuacji. No wiesz, taki męski, stanął w twojej obronie. Ty w sumie też dobrze zrobiłaś. Dzięki temu definitywnie zakończyłaś z Michałem, i w zasadzie po części pomogłaś Kurkowi. Znasz Michała i wiesz, że mógłby chcieć się zemścić albo coś w tym stylu. Tylko jeśli Bartek będzie na ciebie wściekły, to ja się mu w sumie nie dziwię. Kazałaś mu odejść i zostałaś sam na sam z byłym. Z jego perspektywy pewnie nie wyglądało to za ciekawie.

- Ale chyba mi ufa, co nie?

- Pewnie tak, ale zazdrość to zawsze zazdrość. Od tego nie uciekniesz. - Po tych słowach nastaje między Wami cisza, którą po chwili postanawiasz przerwać.

- Może ty byś tak w końcu kogoś poznała? Bo ciężko mi na sercu, jak muszę cię samą zostawiać.

- Nie kracz - prosi, gdy jednocześnie jej policzki purpurowieją.

- Uuu - zachwycasz się. - Chcesz mi coś oznajmić? Albo przedstawić w najbliższym czasie? - poruszasz zabawnie brwiami.

- Dobra. Oblałam go colą i w ramach rekompensaty zaprosił mnie na kolację. W sobotę.

- Widać, że mu się nie spieszy. A jaki jest? Przystojny? Blondyn?

- Dobrze wiesz, że na brzydkich nie zwracam uwagi. - Daje ci kuksańca w bok. - Brunet, ciemne oczy, wysoki, ale oczywiście niższy od twojego Bartusia. I ma gadane. Oj, ma.

     Z tego, co wnioskujesz, podoba się Oli. Bardzo się podoba. Cieszysz się. Może w końcu nie będziesz miała wyrzutów sumienia, że tyle czasu spędzasz z Kurkiem. Uważasz, że twoja przyjaciółka zasługuje na fajnego, mądrego chłopaka. Tobie udało już się takiego znaleźć, teraz czas na nią. 
     Postanawiasz nie tracić czasu. Bierzesz się za naukę na studia, w końcu niewielkimi kroczkami zbliżają się egzaminy. Co jakiś czas robisz chwilę przerwy, by uprzątnąć mieszkanie. Gotujesz też obiad. Cały czas masz co robić, dzięki czemu nie myślisz o tym, co mogłabyś powiedzieć Bartkowi. Bo w sumie po co układać sobie mowę, jak i tak, gdy dojdzie co do czego, to powiesz zupełnie coś innego.
     Powoli zaczynasz zbierać się do wyjścia. Chcesz złapać Bartka jeszcze w hali, żeby gadać na neutralnym gruncie. Gdy znajdujesz się na miejscu, podchodzisz do wejścia niepewnym krokiem. Musisz przyznać, że trochę się stresujesz.
     Chłopacy jeszcze grają, więc zajmujesz miejsce na trybunach. Niko, gdy cię zauważa, szczerzy się jak głupi do sera. Kurek natomiast stara się na ciebie nie zerkać. Masz nadzieję, że z całej tej sytuacji nie zrobi wielkiej afery. Przecież nie masz zamiaru się z nim kłócić, chcesz po prostu to znormalizować, żeby wasza relacja wróciła do normy.
     Trener Kowal ogłasza koniec treningu. Spoceni i wyczerpani zawodnicy schodzą powoli z parkietu. Ty natomiast zbiegasz szybko z trybun, by złapać chłopaka, zanim wejdzie do szatni. Wołasz go. Po dłuższym czasie odwraca się do ciebie i zatrzymuje się. Dziwi cię jego obojętność, jakby mu na tobie nie zależało. 

     - Czego tu, kurwa, chcesz? - mówi do ciebie podniesionym głosem. Nie rozumiesz jego reakcji. Owszem, może być zły, ale żeby aż tak, żeby odnosić się do ciebie w taki sposób. Postanawiasz zachować się równie oschle, jednak zdradza cię łezka spływająca po twoim policzku. Patrzysz mu w oczy.

- Chciałam ci tylko powiedzieć, że Michał nie zgłosi na policję napaści - wyduszasz z siebie. Chcesz odejść, ale Bartek przytrzymuje cię za rękę, pociąga za nią i przyciąga cię do siebie. Obejmuje twoje ciało, ty kładziesz głowę na jego torsie, a on swoją na twoją. Całuje cię w jej czubek.

- Przepraszam - oznajmia w końcu zdławionym głosem. - Ale poczułem się odepchnięty na drugi plan. Zamiast mnie, wybrałaś jego. 


- Przepraszam, że tak to odebrałeś - szepczesz. - Bałam się tylko, że mu coś zrobisz. Poprosiłam cię, żebyś odszedł,  bo nie chciałam, żebyś narobił sobie kłopotów. Nie widziałeś go wcześniej, ale pewnie się domyśliłeś, że to Michał. Opatrzyłam mu nos i poprosiłam, żeby nie zgłaszał tego na policję. Znam go i wiem, że jest do tego zdolny, żeby tylko uprzykrzyć ci życie. Wyjaśniłam sobie z nim pewne rzeczy...

- Jakie rzeczy? - przerywa ci.

- Pewne. Chciał, żebym dała mu drugą szansę...

- Ale dupek - znowu wtrąca niepotrzebny komentarz.

- I rozstaliśmy się w zgodzie. Obiecał, że da nam spokój. 

     Myślałaś, że Kurek jest idealny. Ale nie ma na świecie idealnego faceta. Kompletnie nie rozumiesz wybuchu Bartka. W pewnej chwili nawet boisz się, że może okazać się takim samym dupkiem jak Michał. Na początku wszystko fajnie, a potem okazuje się cholernym gnojkiem. Szybko jednak odtrącasz od siebie tę myśl. Dochodzisz do wniosku, że taki wielki sportowiec, jakim jest twój chłopak, nie mógłby pozwolić sobie na takie zachowanie. 
     Stoisz wtulona w jego pierś. Czujesz na sobie wzrok Nikolaya, który właśnie wychodzi z szatni, ale nie zamierzasz pogawędką z nim denerwować Bartka. Spotykasz się jedynie z nim wzrokiem i obuocznym mrugnięciem wypowiadasz do niego nieme cześć. W końcu atakujący wędruje się przebrać, a ty zajmujesz się rozmową z Piotrkiem. Mówi, że możecie dzisiaj z Kurkiem do nich wpaść. Przystajesz na tę propozycję. Dzwonisz do Oli i oznajmiasz jej, że znowu wrócisz później. Wyczuwasz w jej głosie lekki żal. Bardzo byś chciała, żeby była z kimś szczęśliwa tak jak ty z siatkarzem.
     

     *perspektywa Bartka*

     Czujesz, że nie będziesz miał z nią łatwego życia. Jest taka delikatna, wrażliwa, dobra. Dziewczyna anioł. Zdajesz sobie sprawę, że na nią nie zasługujesz, ale chcesz wykorzystać szansę, jaką dostałeś. W końcu zależy ci na niej i nie wybaczysz sobie tego, jak coś zepsujesz. Zdajesz sobie sprawę z tego, że takim zachowaniem zniechęcasz ją do siebie, ale mimo wszystko czujesz, że cię kocha i akceptuje twoje wady.


---
Witojcie :) Rozdział jest trochę króciutki, ale przynajmniej powiedzmy, że na czas. Mam nadzieję, że się spodoba. Liczę na komentarze, których ilość chyba maleje... :'( Za to z każdym dniem wzrasta liczba wyświetleń, która zbliża się już wielkimi krokami do przekroczenia magicznych... 40 tysięcy wyświetleń. Kurde, aż nie wierzę, jak to piszę O.O Pozostaje mi nic innego jak Wam za to podziękować :* No i witam na pokładzie dwie nowe obserwatorki :)
I to by było chyba na tyle. Mam nadzieję, że w przyszły weekend będzie kolejny. Ja wiem, że zamulam, ale staram się... 

jeśli przeczytałaś/eś rozdział, proszę o zostawienie w komentarzu symbolicznej kropeczki [.]

Trzymajcie się i do następnego :* :*

28 stycznia 2016

Rozdział 18

     Bartek zaproponował ci przyjście na mecz z Politechniką. Nie mogłaś zrobić nic innego, jak się zgodzić. Zapytałaś też Olę, czy ma ochotę ci towarzyszyć, ale znowu odmówiła z powodu pracy. Zdecydowałaś, że od przyszłego tygodnia zaczniesz szukać czegoś nowego. W końcu czas najwyższy.
     Kurek podarował ci klubową koszulkę ze swoim nazwiskiem. Zakładasz ją na siebie, następnie ubierasz kurtkę oraz buty i wychodzisz z mieszkania. Autobus, którym miałaś zamiar dotrzeć na halę, właśnie stoi na przystanku, więc podbiegasz do niego. Zajmujesz miejsce obok starszej pani i patrzysz przez okno. 
     Resovia gra dzisiaj z Politechniką. Masz nadzieje na wygraną zespołu twojego chłopaka. Ostatnio nie mają dobrych chwil. Przegrana z Lubinem, Zaksą, wcześniej z Jastrzębskim. Nie jest dobrze, ale wierzysz, że właśnie dzisiaj będzie przełamanie w drużynie. Zawsze trzeba być dobrej myśli. 
     Docierasz na miejsce godzinę przed czasem. Wchodzisz do środka i zajmujesz swoje miejsce. Zawodników nie ma jeszcze na parkiecie, a trybuny są opustoszałe. Siedzą tylko gdzieniegdzie pojedyncze osoby. Wiesz jednak, że za kilkanaście minut w całej hali zrobi się biało-czerwono. Wyciągasz telefon i starasz się zabić czas. Umyka ci kilka minut z życia, jednak gdy podnosisz głowę znad urządzenia, dostrzegasz wybiegających na środek Resoviaków. Trochę ludzi już przyszło, więc zaczynają bić brawo. Dołączasz się do nich, patrząc silnym spojrzeniem na twojego wybranka. Ten uśmiecha się do ciebie niepewnie, więc domyślasz się, że chce się maksymalnie skupić na grze. Zostawiasz go w spokoju i tym razem twój wzrok wędruje na Pencheva. Ma kamienną twarz i chyba pierwszy raz, odkąd się poznaliście, nie zwraca na ciebie uwagi.
     Pierwszy gwizdek sędziego. Niko atakuje z pajpa, ale Zagumny go broni i Warszawiacy wyprowadzają skuteczną kontrę. Nie jest dobrze. Pierwsze dwie partie padają łupem Politechnice. Kolejne dwie natomiast wygrywa Resovia i wszyscy kibice mają nadzieje na wygrane spotkanie przez ich drużynę. Jednak w tie-breaku Rzeszów ulega AZS-owi czternaście do szesnastu. Samica zasłużenie zdobywa MVP, a ty patrzysz na załamane twarze chłopaków. Żal ci ich. Schodzisz do barierki i przechodzisz przez nią. Chcesz jak najszybciej dostać się do twojego kochanego atakującego i go pocieszyć. Wręcz rzucasz się na niego, a on zamyka cię w swoich ramionach. Rzuca pod nosem ciche przekleństwo. Mówisz mu, że jeszcze pokażą, kto jest najlepszy, ale na niego to nie działa. 
     Kurek siada na parkiecie, chcąc się rozciągnąć. Również zniżasz się do niższego poziomu i zwijasz nogi, przybierając turecką pozycję. Gdy leży i podnosi ugiętą nogę do klatki piersiowej, gładzisz zewnętrzną stroną dłoni jego policzek. 

     - To tylko mecz - szepczesz. - Nie jesteście maszynami. Nie martw się. 

- Wpadniesz dzisiaj do mnie? - pyta ni stąd, ni zowąd. - Jeszcze u mnie nie byłaś. Ugotujemy coś. 

- Umiesz gotować? - pytasz zdziwiona.

- Nie, ale ty umiesz - uśmiecha się. Chyba psychiczny dołek już mu przeszedł.

- Okej. Wpadnę.

     Podchodzi do was Penchev. Starasz się zachowywać względem niego obojętnie. Jednak zaskakuje cię, gdy rozpoczyna zwyczajną pogawędkę o meczu. Najwidoczniej nie jest taki zły. Waszym kolejnym tematem jest siatkarska kariera przyjmującego. Chłopak opowiada ci o swoich poprzednich klubach, trenerach, kolegach. Mówi też o swoim bracie, Rozalinie. Nim spostrzegasz, upływa wam ponad pół godziny. Hala trochę opustoszała, a Kurek przygląda się wam z miną niewyrażającą kompletnie nic. Gdy zauważa, że w końcu oderwałaś wzrok z twarzy jego kolegi, oznajmia ci, że idzie do szatni. Kiwasz głową i ponownie zwracasz uwagę na Bułgara. Pytasz go, jak mu się żyje w Polsce. W końcu nie ma tu praktycznie nikogo jeśli chodzi o rodzinę. Mówi, że na początku było słabo, ale teraz jest już dobrze. 

     - No wiesz, mam fajnych kumpli w drużynie... no i kumpelki - uśmiecha się i szturcha  cię lekko w bok. 

    Wstajecie z parkietu i udajecie się w stronę szatni, z której właśnie wychodzi Bartek. Żegnasz się z Niko zwykłym "cześć", jednak on niespodziewanie daje ci buziaka w policzek i znika za drewnianymi drzwiami. Wychwytujesz spojrzenie atakującego. 

     - Widzę, że się polubiliście - mówi obojętnym tonem.

     Nie wiesz, jak zareagować. Masz chwilę zawahania, ale po chwili wpijasz się w jego usta. Wplatasz palce w jego włosy, a on swoje kładzie na twojej talii. 

     - Ciebie polubiłam bardziej - mówisz, gdy się od siebie oderwaliście. 

     Chłopak łapie cię za rękę i ciągnie w stronę wyjścia. Wsiadacie w samochód i kierujecie się w stronę mieszkania Bartka. Po pięciu minutach jesteście na miejscu. Pokonujecie kilkanaście schodków i stajecie przed drzwiami. Kurek przekręca kluczyk w drzwiach i przepuszcza cię pierwszą. Rozbierasz się i wchodzisz do salonu. Zauważasz na szafkach zdjęcia Resoviaka i przyglądasz się im dokładniej. Rozglądasz się po całym mieszkaniu i stwierdzasz, że jest przytulne. Idealnie dobrana kolorystyka, meble i różne dodatki. 

     - To co gotujemy? - mówisz i zaglądasz do lodówki. - Aha. To chyba zrobimy kanapki, o ile masz chleb - mówisz, gdy zauważasz w chłodziarce tylko masło, szynkę, mleko i puszkę piwa. - Albo nie, daj mi chwilę, to skoczę po jakieś zakupy. 

     Chłopak kiwa głową i oznajmia, że pójdzie z tobą. Kupujecie potrzebne produkty i wracacie. Zdecydowaliście się na spaghetti: proste i dość szybkie w przygotowaniu. Gotujesz wodę w garnku i wrzucasz do niego makaron. Bierzesz do ręki drewnianą łyżkę, by go przemieszać, gdy dłonie Bartka nagle pojawiają się na twoich biodrach, a jego policzek spoczywa na twojej głowie. Szepcze, że jesteś piękna i bardzo cię kocha, po czym składa delikatne pocałunki na twojej szyi. Przymykasz oczy i starasz się wykorzystać chwilę przyjemności. Dłonie siatkarza przemieściły się już na brzuch i w powolnym tempie podróżują w górę, by po chwili zasłonić twoje piersi. Otwierasz oczy, przytomniejesz.

     - Przestań - mówisz, nie odwracając się do niego. - Głodna jestem. - Słyszysz, jak ostentacyjnie wzdycha, ale nie zwracasz na to uwagi. 

- Co się stało? - pyta zdziwiony. Odsuwa sobie krzesło, siada przy stole i podpiera głowę dłońmi. 

- Nic.

     Czujesz jego wzrok na sobie, ale nic z tym nie robisz. Wiesz, że zachowujesz się jak nastolatka, ale taka już jesteś. Z Michałem doszłaś tylko do pierwszego etapu, czyli całowania. A sytuacja, która miała miejsce przed chwilą z Kurkiem, zmierzała do dalszego etapu, więc się lekko przestraszyłaś. Tak, wiesz, to dziecinne...
     Starasz skupić myśli jedynie na przygotowywaniu sosu, ale cały czas zastanawiasz się, o czym właśnie myśli Bartek. Mieszasz konsystencję, następnie wyciągasz z szafki dwa talerze, nakładasz na nie podłużny makaron i polewasz bolognese. Kładziesz naczynie przed nosem atakującego i sama zajmujesz miejsce naprzeciwko niego. Panuje między wami napięta atmosfera, którą sama stworzyłaś. Nawijasz na widelec pierwszą linkę makaronu i podnosisz ją do ust. Jednak odkładasz ją z powrotem i patrzysz na Bartka. Chłopak robi to samo.

     - Po prostu... - wahasz się - nigdy tego nie robiłam - mówisz zmieszana. Patrzy na ciebie dziwnym wzrokiem, nie potrafisz go opisać. 

- Czego? - pyta w końcu, chcąc usłyszeć odpowiedź na swoje pytanie.

- No wiesz. - Spuszczasz głowę. Ale wstyd.

- Nie musisz się wstydzić. - Jakby czytał w twoich myślach. - Tylko o to chodziło? - mruczysz potwierdzająco. 

     Bartek wzdycha głęboko, kręci głową i kontynuuje jedzenie. Robisz to samo. Wydaje ci się, że nie robi z tego powodu wielkiej afery i nic ci nie grozi. Pewnie było to dla niego lekkie zaskoczenie, ale na szczęście przyjął tę wiadomość normalnie. Gdy kończycie posiłek, wkładasz brudne naczynia do zmywarki, a atakujący proponuje obejrzenie jakiegoś filmu. Przystajesz na tę propozycję, jednak wykonujesz jeszcze do Oli telefon, żeby poinformować ją, że zostaniesz tutaj dłużej. 
     Spieracie się, co moglibyście obejrzeć, ale w końcu pada na "Lśnienie". Horror. Oczywiście ty byłaś za melodramatem bądź romansem, ale musiałaś pójść na kompromis, bo byście się nie dogadali. Siatkarz wyciąga się na kanapie, a ty idziesz w jego ślady. Zajmujesz miejsce pomiędzy oparciem a nim tak, że on leży od zewnątrz. Obejmuje cię ramieniem, a ty kładziesz mu głowę na klatce piersiowej i wsłuchujesz w bicie serca. 
     Film się zaczął, a ty już od pierwszych chwil nie chcesz go oglądać. Postanawiasz więc wpatrywać się w profil twojego ukochanego, bo wydaje ci się to o wiele ciekawsze. Bartek spuszcza głowę i uśmiecha się na twój obrazek. 
     Mniej więcej w połowie filmu stwierdzasz, że napiłabyś się herbaty. Pytasz chłopaka, czy też mu przygotować napój, a on tylko kiwa głową. Gdy chcesz się wydostać z łóżka, pociąga cię lekko i lądujesz centralnie na nim. Wasze twarze dzieli kilka centymetrów. Siatkarz spuszcza swoje dłonie na twoje uda. Powoli opuszczasz głowę i dotykasz wargami jego ust. Rozchylasz swoje i pozwalasz na to, by Bartek przejął kontrolę nad waszymi językami. Wasz pocałunek z każdą sekundą staje się coraz bardziej namiętny. Po dłuższej chwili zamieniacie się pozycjami tak, że teraz to ty leżysz na dole. Nie przestajecie się całować.


*perspektywa Bartka*

     Wkurza cię trochę relacja twojej dziewczyny z Penchevem. Owszem, ufasz jej i wiesz, że są tylko dobrymi znajomymi. Jesteś o nią zazdrosny, bo wiesz, że podoba się przyjmującemu. Nie ma się w sumie co dziwić, jest piękna, atrakcyjna, zgrabna, sympatyczna, miła, mądra, inteligentna. Wiesz też, że gdyby ciebie nie było, z chęcią zająłby twoje miejsce. 
     Wyznała ci w kuchni, że jest dziewicą i w zasadzie nie wiesz, co zrobić z tym faktem. Właśnie się całujecie i nie jesteś pewny, czy możesz posunąć się dalej. Nie chcesz, żeby pomyślała, że jesteś nachalny. Decydujesz się w końcu zakończyć to zbliżenie. Agata zachowuje się normalnie, a to znaczy, że nie naruszyłeś jej prywatności. Odchodzi od ciebie w stronę kuchni, a ty patrzysz na jej biodra. Idealne.
     Nie wyobrażasz sobie życia bez niej. Chciałbyś, aby z tobą zamieszkała, ale wiesz, że jeszcze nie jest na to gotowa. Ona nie jest typem tych dziewczyn, które się "dają". Ona jest delikatna, wrażliwa, potrzebuje czasu, zaufania, akceptacji.

     - Pójdę już - oznajmia ci po filmie. 

- Oszalałaś chyba. - I postanawiasz zaryzykować. - Może zostaniesz na noc? - Starasz się zrobić oczka kota ze Shreka. Uśmiecha się na ten widok.

- No nie wiem, czy to dobry pomysł - waha się. Nie możesz naciskać, to musi być jej decyzja.

- Gwarantuję nietykalność.

     W końcu się zgodziła. Oferujesz jej pożyczenie swojej koszulki do spania. Przystaje na tę propozycję. Idzie do łazienki, a ty postanawiasz pościelić łóżko. Wyjmujesz z szafy drugą poduszkę i układasz ją. Po wykonanej czynności ponownie rozwalasz się na kanapie w salonie. Istnieje jeden dowód na to, że Agata jest dla ciebie stworzona. Dzięki niej zapominasz o największej miłości życia - siatkówce. 
     Twoja bogini opuszcza łazienkę. Nie możesz oderwać od niej wzroku. Jest idealna. Podchodzi do ciebie, kuca i składa na twoim policzku subtelny pocałunek. Twoje kąciki ust idą automatycznie do góry. Pomyśleć, że zwykły buziak sprawia na tobie tak ogromne wrażenie.
     Zamykasz się za drzwiami łazienki. Zdejmujesz ubrania i wskakujesz pod prysznic. Twoje ciało oblewa strumień ciepłej wody, dzięki czemu możesz się odprężyć. Wmasowujesz w siebie męski żel, żeby po kilku dłuższych chwilach spłukać go. Wychodzisz z kabiny i owijasz się białym ręcznikiem. Patrzysz na siebie w lustrze i stwierdzasz, że jesteś największym szczęściarzem na świecie. 
     Zakładasz spodenki i opuszczasz łazienkę. W sypialni dostrzegasz dziewczynę oglądającą właśnie zdjęcia powywieszane na ścianach. Gdy się odwraca i cię zauważa, otwiera usta w lekkim szoku. 


*perspektywa Agaty*

     Nie możesz oderwać wzroku od jego klatki piersiowej. Dotykałaś ją, owszem, ale nigdy nie widziałaś. Robi to na tobie ogromne wrażenie. Chłopak, który jest Twoim chłopakiem, i który właśnie przed tobą stoi, mógłby zostać modelem. Jest idealny. Nie wiesz, że myśli to samo o tobie.

     - Idziemy spać? - pyta, gdy ty cały czas masz wytrzeszcz oczu na twarzy.

- Pewnie - odpowiadasz. - Masz jutro rano trening?

- Tylko po południu. Dostaliśmy wolne przedpołudnie za mecz.

     Po chwili niezręczności kładziecie się do łóżka. Stopy Bartka lekko wystają za materac. Nie ma się w sumie co dziwić, w końcu ma ponad dwa metry. Nie wiesz, jaką pozycję masz zająć. Ostatecznie decydujesz się ułożyć głowę na jego piersi. On obejmuje cię ramieniem i tak udajecie się do krainy Morfeusza. 

     Budzą cię zamykane drzwi. Otwierasz oczy i widzisz, że miejsce obok ciebie jest puste. Wstajesz, nakładasz na siebie bluzę Bartka leżącą na krześle i wychodzisz z pokoju. Po kuchni krząta się już Kurek. Gdy cię zauważa, uśmiecha się. Całujesz go przelotnie w usta i zajmujesz miejsce przy stole.

     - Nie wiem, czy mi wyjdą, ale mam nadzieję, że tak - mówi, przerzucając naleśnika na patelni.

- A komu kiedyś nie wyszły? - Wiesz, że nie gotuje dobrze, ale według ciebie naleśniki każdy powinien umieć zrobić.

- Wbrew pozorom to nie jest takie łatwe - broni się. Czyli trafiłaś na kulinarnego fajtłapę. Ale przynajmniej się stara.

- Szybko wstałeś, musiałeś iść jeszcze do sklepu. Która godzina?

- Po dziewiątej. 

     Wyciągasz sztućce i dwa talerze. Pytasz siatkarza, czy chce mleka, a on tylko kiwa głową. Stawia stertę naleśników na środku stołu, dodatkowo też cukier, dżem i czekoladę. Bierzecie się za jedzenie.

     - Jak się spało? - pyta z ciekawością.

- Przyjemnie. - Uśmiechasz się. 

     Po zjedzonym posiłku udajesz się do łazienki w celu ogarnięcia swojego ciała. Bartek zaoferował ci odprowadzenie do domu z powodu ładnej pogody. Z chęcią byś tu jeszcze została, ale nauka wzywa. No i Ola. Nie chcesz, żeby siedziała sama.
     Oznajmiasz gotowość do wyjścia. Wychodzicie z mieszkania, chłopak je zamyka i łapie cię za rękę. Zmierzacie uliczkami Rzeszowa. Pogoda dopisuje spacerowi, jest słonecznie. Jutro po południu Bartek jedzie do Radomia i wróci dopiero za dwa dni. Idziecie parkiem, gdy dostrzegasz znajomą sylwetkę. Przyglądasz się bardziej i rozpoznajesz Michała. Masz nadzieję, że was nie zauważy, ale wasze spojrzenia stykają się. Teraz masz nadzieję, że do was nie podejdzie, ale zmierza w waszą stronę. Kurek zna waszą historię w wielkim skrócie i nigdy nie widział Michała, więc nie wie teraz, że to on. Jednak dostrzega twoją niepewność.
      Stajesz twarzą w twarz ze swoim byłym chłopakiem. Nie widzieliście się dość długo. Nie wiesz, jakiej reakcji możesz się po nim teraz spodziewać. Nie wiesz, czego od ciebie chce.


     - Widzę, że szybko znalazłaś sobie nowego - mówi w końcu, patrząc na ciebie ognistym spojrzeniem.

- Masz jakiś problem? - Podrywa się Bartek i odpycha rywala. Ten robi to samo, co wkurza Kurka jeszcze bardziej. W końcu uderza z całej siły pięścią w nos Michała. Patrzysz na to wszystko i nie wiesz, co masz robić. W końcu decydujesz się to zakończyć.

- Idź do domu, proszę - szepczesz do siatkarza, patrząc na niego mocnym spojrzeniem i nachylasz się nad leżącym na ziemi chłopakiem. Kątem oka zauważasz, że atakujący spogląda jeszcze przez chwilę na was, jest rozwścieczony, po czym odwraca się na pięcie i odchodzi zdecydowanym krokiem.

     Dotykasz delikatnie policzek Michała , na którym zdążyła zaschnąć już strużka krwi...


---
Witojcie! :) Rozdział dodany po niecałych dwóch tygodniach. Patrząc na datę dodania poprzedniego, jest progres ;) Mam nadzieję, że tym, co znajduje się wyżej, Wam to wynagrodzę :* Liczę na to, że się spodoba. No i na komentarze też liczę! Pod poprzednim było ich trochę mniej niż pod jeszcze poprzednim, ale i tak dużo :D Bardzo się z tego cieszę, jesteście kochane :)
Kolejny nie wiem kiedy, domyślacie się pewnie, że mam blogowego doła... Mam nadzieję, że szybko mi przejdzie ;)
Teraz info do osób, których blogi czytam (czytam ---> dodaję komentarze). Powoli nadrabiam zaległości, ale jeszcze trochę mi zostało. Naprawdę się zastopowałam z tym całym bloggerem... Ba dumc...
A więc to by było chyba na tyle.
Dodam tylko, że żal mi Naszych Szczypiornistów, ale to takie by the way xD :'(
Do następnego!
Trzymajcie się!

I oczywiście standardowo: jeśli przeczytałaś/eś rozdział, proszę o zostawienie w komentarzu symbolicznej kropeczki [.]

Buziaki :* :*