18 grudnia 2016

EPILOG

     Bartek zaprosił cię do restauracji. Ucieszyłaś się, ale jednocześnie zdumiałaś, bo nie mieliście zwyczaju jadać w takich wykwintnych miejscach. Masz w głowie powód takiego wyjścia, ale wolisz się nie rozmarzać. 
     Punkt ósma wieczorem wchodzicie do lokalu. Widok ekskluzywnej jadłodajni nie robi na tobie już takiego wrażenia co za pierwszym razem, ale mimo tego i tak jesteś zachwycona. 
     Zajmujecie zarezerwowany przez twojego ukochanego chłopaka stolik. Podchodzi do was kelner z kartą menu. Decydujesz się na łososia z mozarellą. 
     Patrzycie sobie w oczy, delikatnie się uśmiechając. Bartek nakrywa swoją dłonią twoją. Zauważasz, że jest lekko zmieszany, jakby zestresowany. Znowu przychodzi ci do głowy powód jego zachowania, ale znowu też starasz się nie łudzić. Jednak nie musisz już się starać. Bartek wstaje z krzesła i klęka przed tobą. Wyjmuje czerwone pudełeczko. Powoli je otwiera i wysuwa w twoją stronę.

     - Nie jesteśmy ze sobą bardzo długo, ale ja już się upewniłem, że zależy mi na tobie i pragnę spędzić z tobą resztę życia. Kocham cię. Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną? - patrzy ci w oczy, czekając na odpowiedź. Nie wahasz się. 

- Tak! Jezu, tak! - mówisz, po czym nie czekając, aż chłopak wsunie ci pierścionek na palec, podnosisz go, a tak naprawdę dajesz mu znak, żeby to zrobił, i rzucasz się mu na szyję. - Tak się cieszę - szepczesz mu do ucha i po chwili słyszysz głośne oklaski ludzi wokół. Nieco się zawstydzasz, ale uświadamiasz sobie, że przy Bartku nic ci nie grozi. 

     Czujesz, że twoje życie, że wasze życie zaczyna się na nowo.


---
Zacznijmy od tego, czy w ogóle ktokolwiek tu powrócił oprócz mnie. Oto jest pytanie. 
Postanowiłam skończyć tego bloga, bo intensywnie zaczęłam myśleć o nowym, a nie potrafiłabym zacząć nowego z myślą, że ten jest nieskończony. Tak więc przyspieszyłam jego koniec. Na początku w sumie pomyślałam, że napiszę tu to, co planowałam na samym początku, ale cała koncepcja tego opowiadania poszła w niepamięć. Tak więc napisałam sam epilog. 
Co do tego nowego bloga, bardzo możliwe, że w przeciągu tygodnia pojawi się prolog. Przynajmniej tak planuję, ale nie wiadomo, co mi znowu odwali. Jeśli jesteście ciekawi, zaglądnijcie tu co jakiś czas, bo tutaj pojawi się informacja. A jeżeli Wam się nie chce zaglądać, to śmiało zostawiajcie jakieś kontakty do siebie ;)
Tak więc to by było chyba na tyle. Jeszcze raz bardzo Was przepraszam, ale na początku tego nie planowałam...

I wiadomo, 
jeśli przeczytałaś/eś rozdział, proszę o zostawienie w komentarzu symbolicznej kropeczki [.]
Buziaki! :* :)

20 sierpnia 2016

:(

Jak mogliście zauważyć, albo i nie, jakiś czas temu zawiesiłam tego bloga. Chciałam tylko dodać, że jest to zawieszenie na czas nieokreślony, w 85% proces nieodwracalny. Przestałam czerpać przyjemność z pisania, co może się zdarzyć każdemu, więc nie chcę na siłę się do tego zmuszać.
Dziękuję każdej osobie, która weszła na mojego bloga, przeczytała choć jedno zdanie. 
Jeszcze bardziej dziękuję osobom, które były tu przez dłuższy czas (albo i cały). Naprawdę było to dla mnie ważne, doceniam, i jest mi niezmiernie przykro i smutno, że Was zawodzę. 
Dalsze losy Agaty i Bartka możecie dopowiedzieć sobie sami, zdradzę tylko, że planowałam szczęśliwe zakończenie, ślub tych dwojga. 
Jeszcze raz bardzo Was przepraszam (liczę na wybaczenie) i dziękuję :)
Pati

2 maja 2016

Rozdział 21

     Ola ma zamiar wybrać się na zabawę sylwestrową ze swoim nowym chłopakiem, o którym powiedziała ci dopiero wtedy, gdy zostali parą, czyli jakieś dwa dni temu, bo podobno nie chciała zapeszać. Cieszysz się, gdyż w końcu nie będziesz się głupio czuła gdy wyjdziesz z Bartkiem, bo ona zadzwoni po Adasia i zostawisz ją ze świadomością, że nie będzie sama. Chciałabyś też poznać go w najbliższym czasie, ale twoja przyjaciółka wymyśliła sobie, że rodzinie przedstawia się chłopaka dopiero wtedy, gdy już wiadomo, że to na pewno coś poważnego. Jednak wiesz, że znajdziesz sposób, aby zamienić z nim kilka słów w najbliższym czasie. W końcu musisz go ostrzec, że jeżeli zrobi coś twojej najlepszej przyjaciółce, to będzie musiał szukać sobie miejsca na oddziale intensywnej terapii.
     To dzisiaj jest Sylwester. Siedzisz na kanapie z miską popcornu na kolanach, podczas gdy świeżo zakochana przykłada do swojej sylwetki dwie sukienki na przemian, pytając cię, w której będzie wyglądać korzystniej. Zdecydowanie wskazujesz na czerwoną bez ramiączek. Proponujesz też, by dziewczyna ubrała czarne szpilki, na co niechętnie, ale w końcu się zgadza. Dobiera biżuterię i kładzie wszystko w jednym miejscu, by czekało na ubranie o odpowiedniej godzinie. Ola siada obok ciebie i podkrada ci garstkę przekąski. 

     - Mogę jeszcze wszystko odwołać - mówi, a ty patrzysz znużonym wzrokiem na ekran telewizora.

- Jak ze mną zostaniesz, to nie tknę odkurzacza do kolejnego Sylwestra. Chcesz tego?

- Po prostu głupio mi zostawiać cię samą. Zawsze spędzałyśmy tę noc razem, a teraz ja sobie wychodzę, a ty zostajesz tutaj sama.

- Nie sama. Mam żarcie. - Uśmiechasz się. - Mówię poważnie. Idź i wybaw się za mnie.


     Ostatecznie Ola wychodzi na imprezę ze swoim nowym chłopakiem, a ty zostajesz w domu. Przygotowujesz jeszcze trochę popcornu, nalewasz sobie soku pomarańczowego do wysokiej szklanki, do małej miseczki wsypujesz kwaśne żelki, zanosisz wszystko do dużego pokoju i kładziesz na stole, który przysuwasz do kanapy. Idziesz jeszcze do swojego pokoju po książkę i telefon. Układasz swoje ciało w wygodnej pozycji na sofie, wyciągając nogi, i otwierasz powieść Nicholasa Sparksa na ostatnio przeczytanej stronie. Kontynuujesz poznawanie historii bohaterów, co chwilę wrzucając do buzi owocowego misia albo białą kuleczkę.

     Po kilku godzinach czytania słyszysz melodię wydobywającą się z twojego telefonu. Wkładasz zakładkę w druk, odkładasz go i przystawiasz urządzenie do ucha, wcześniej przesuwając zieloną słuchawkę.


     - Hej, kotek. - Ten głos może należeć tylko do jednej osoby. - Masz chwilę, żeby wejść na Skype'a?



- Pewnie. - Rozłączasz się i szybko biegniesz do innego pokoju po laptopa.



     Wracasz do salonu, siadasz na kanapie, ponownie wyciągając nogi, a na uda kładziesz przenośny komputer, który włączyłaś kilka sekund temu. Czekasz, aż ekran się zaświeci, a gdy to się dzieje, klikasz na odpowiednią ikonkę i po chwili widzisz już swojego ukochanego Bartusia.

     Twój chłopak opowiada ci o warunkach i wydarzeniach dziejących się w Spale, jednocześnie próbując, by cię tym nie zanudzić.


     - Bartusiu, kochanie, zostaw już tę swoją żonkę i chodź tu do nas. - Słyszysz w pewnym momencie, gdy na zegarze zbliża się godzina dwunasta w nocy. Nie chcesz, żeby cię zostawiał, ale jednocześnie wiesz, że ma za sobą całą drużynę, której nie może ot tak olać.



- No idź już do nich, bo chyba mocno tęsknią. Odezwij się, jak już się tobą nacieszą - mówisz, uśmiechając się. Koledzy siatkarze go lubią, w kadrze jak i w klubie, czym dodatkowo u ciebie plusuje.



     Niechętnie, lecz posłusznie się rozłącza. Ty tymczasem włączasz Sylwester z Polsatem i odliczasz do ekranu od dziesięciu do zera. W międzyczasie zdążyłaś sobie jeszcze nalać do wysokiego kieliszka szampana. Po wykrzyknięciu zero! upijasz duszkiem jego zawartość. Po cichu myślisz o życzeniach na nowy rok. Dotyczą najbliższych ci osób, czyli Bartka i Oli. Nie wyobrażasz sobie życia bez nich, więc chcesz dla nich jak najlepiej.

     Około pierwszej w nocy Bartek dzwoni do ciebie, życząc ci dobrej nocy. Mówisz jeszcze, że go kochasz i odkładasz słuchawkę. Nie możesz doczekać się momentu, gdy będziesz mogła wtulić się w jego umięśniony tors.
 
     Czas dłuży ci się niesamowicie. Nareszcie nastał wtorek, czyli dzień meczu reprezentacji Polski z Serbią. Zasiadasz z Olą przed telewizorem, by wspólnie oglądać poczynania siatkarzy. Oczywiście chcesz, aby wasi wygrali cały turniej albo przynajmniej zajęli miejsce w pierwszej trójce, bo inaczej Bartek wróciłby do domu w złym humorze.
     Około dwie godziny po wygranym meczu Kurek dzwoni do ciebie na Skype'ie. Gratulujesz mu dobrej gry i życzysz powodzenia w kolejnych potyczkach. Nie chcesz się z nim rozłączać, ale wiesz, że musi odpoczywać, by być zregenerowanym na kolejne dni.
     Mecz z Belgią również potoczył się na ich korzyść, jednak z Niemcami odnieśli porażkę. Na szczęście nie byli jeszcze na przegranej pozycji, gdyż dostali się do półfinałów, w których mierzyli się z Francuzami. Grali rewelacyjnie, ale to nie wystarczyło na Trójkolorowych i nie ugrali nawet jednego seta.
     Na zakończenie mecz ponownie z gospodarzami o być albo nie być. Takich emocji nie czułaś jeszcze w trakcie żadnego meczu. Przy stanie 2:2 w setach nie możesz usiedzieć na miejscu. Tie-break jest niesamowity. Walka o każdą piłkę. Nie możesz wyjść z podziwu. W końcu chłopacy pozwalają odetchnąć ci z ulgą, wygrywając ostatniego seta i jednocześnie zajmując trzecie miejsce. Cieszysz się niezmiernie. W końcu zobaczysz się z Bartkiem.


     Następnego dnia jest twoja kolej robienia zakupów. Idziesz do pobliskiego warzywniaka po produkty na zupe jarzynową. Gdy podchodzisz do kasy, sprzedawczyni, starsza pani, patrzy na ciebie z uśmiechem większym niż dotychczas.



     - Pewnie jest pani dumna z tego swojego siatkarza. Cała Polska już o was wie. On to jednak ma szczęście. Takich aniołów, jak pani, to ze świecą szukać. Ładna, sympatyczna, opiekuńcza. Tylko żeby pani nie odbiło od tej sławy, bo to się źle skończy -  mówi, naliczając ceny na kasę. Wytrzeszczasz oczy.



- Jakiej sławy? Jak to cała Polska? - pytasz na jednym wdechu.



- Podejdź do prasy, słońce - odpowiada spokojnym tonem.



      Robisz, co ci poleciła, i nie wierzysz własnym oczom. Na pierwszej stronie ogólnopolskiego tygodnika widzisz siebie w objęciach Bartka i tytuł "Czy to dzięki tej blondynce lider polskiej reprezentacji wzbił się na wyżyny?". Bez namysłu powracasz do kasy z gazetą, prosząc, by kobieta dołączyła ją do rachunku.

     Oczekujesz dzisiejszego przyjazdu Bartka. Stęskniłaś się za nim i chciałabyś zobaczyć go jak najszybciej. Powiedział ci, że gdy zawiezie wszystkie torby do domu, od razu się u ciebie zjawi. Nastało to dopiero po godzinie siedemnastej. Do tego czasu starałaś się zająć czymś pożytecznym, aby tych kilka godzin szybciej ci zleciało. 
     Puka do drzwi. Podbiegasz do nich jak najszybciej, otwierasz je i rzucasz się Bartkowi na szyję. Tak długo go nie widziałaś. Niosąc cię na rękach, wchodzi do środka i zamyka za sobą mieszkanie. 


     - Hmm... Chyba jesteś na mnie obrażona, bo zaraz mnie udusisz - mówi ze śmiechem.



- Stęskniłam się - oznajmiasz na poważnie. Puszczasz go, schodzisz na ziemię i unosisz głowę do góry. 



- Myślisz, że ja nie? Nawet bardziej niż ty. Nie miałem kogo całować, sami faceci wokoło. - Dotyka swoimi ustami twoje. Zamykasz oczy. Czujesz przechodzący po ciele ciepły dreszcz. 



     Gdy już odrywacie się od siebie, kierujecie kroki do salonu. Na kanapie leży gazeta, którą zakupiłaś rano, więc od razu bierzesz ją do ręki i przystawiasz Bartkowi przed oczy.



     - Co to jest? - pytasz, hamując oskarżycielski ton. To przecież nie jego wina.



- Gazeta - odpowiada cierpko. - Nie lubię, jak zadajesz retoryczne pytania. Ale dobrze. To jest gazeta, na której okładce znajdujemy się my. Przejmujesz się tym? - spytał, obejmując mnie ramieniem.



- Bartek, oni nas śledzą. Dobra, jak robią nam zdjęcia na meczu, to okej, pogodzę się tym. Już w sumie to zrobiłam. Ale poza halą? Gdzie każdy ma swoje życie? Wyjdę rano po chleb, a następnego dnia zobaczę artykuł "Tak naprawdę wygląda partnerka Bartosza Kurka. Wcale nie jest taka idealna." - twój głos powoli się łamie, dziwisz się. 



- Dla mnie zawsze będziesz idealna, skarbie. - Gładzi wierzchem dłoni twój policzek. Wtulasz się w niego. 



- To mnie przerasta. - Robisz chwilę przerwy. - Muszę odpocząć. Może będzie lepiej, jak odpoczniemy od siebie? - Sama nie wiesz, dlaczego to mówisz. Przecież go kochasz, ale najwyraźniej nie kontrolujesz swoich ruchów. Odrywasz się od chłopaka.



- Nie zależy ci na mnie? - mówi łamiącym się głosem. Zdajesz sobie sprawę, że go ranisz, ale nie potrafisz inaczej.



- Wiesz, że zależy, ale...



- Nie musisz się tłumaczyć. - Jest przybity. - Kocham cię. - Składa jeszcze subtelny pocałunek na twoim czole i wychodzi z mieszkania.



     Brawo, znów wszystko spieprzyłaś. Nie masz pojęcia, co tobą kierowało, dlaczego to zrobiłaś. Jakbyś wyskoczyła na chwilę ze swojego ciała i przestała je kontrolować. A może poczułaś coś w głębi serca, że to jest twoja nieprzekraczalna granica? Że na wiele możesz się zgadzać, ale to akurat jest za dużo? Naprawdę się nie rozumiesz i jednocześnie martwisz, jak dalej to się wszystko potoczy. Nie miałaś na myśli zerwania z siatkarzem, ale on to zapewne tak zrozumiał. Miał prawo, tak to przecież zabrzmiało. 

     Po jego wyjściu nie wiesz, co ze sobą zrobić. Nie tak miał wyglądać pierwszy dzień po jego przyjeździe. Nie rozumiesz swojego postępowania.


     Trzy dni po pierwszej rozmowie w cztery oczy w nowym roku postanawiasz pójść na poranny trening Resovii. Nie widziałaś swojego ukochanego od tamtego czasu i znowu się za nim stęskniłaś. Zastanawiasz się, czy on za tobą równie mocno. 

     Wchodzisz na halę i ukradkiem zajmujesz miejsce na trybunie, gdzie nikt cię nie widzi, za to ty masz znakomitą widoczność. Masz nadzieję, że po zajęciach uda ci się porozmawiać z Bartkiem, przeprosić go i że do siebie wrócicie.
     Na widok atakującego Kurka na twojej twarzy pojawia się uśmiech. Tak dawno nie widziałaś go w akcji na żywo. Trener Kowal dzieli swoich zawodników na dwie drużyny i chłopacy zaczynają sparing. Miło jest ci na nich patrzeć.
     Po dwóch i pół godzinie siatkarze są wolni. W pewnej chwili zauważasz jakąś nieznaną ci kobietę, która podchodzi do Bartka. Nie powiesz, czujesz wzbierającą w tobie zazdrość. Postanawiasz ich chwilę poobserwować. Nieznajoma wpatruje się w atakującego jak w obrazek, a z jej mordki nie schodzi głupkowaty uśmieszek. Jednak gdy Kurek go odwzajemnia, nie wytrzymujesz i postanawiasz wyjść z obiektu. Niefortunnie uderzasz nogą w jedno z krzesełek, czym przykuwasz uwagę pozostałych na parkiecie.

     - Agata? - krzyczy zdziwiony atakujący.

     Nie odpowiadasz, nie chcesz przeszkadzać mu w rozmowie z uroczą brunetką. Gdy jesteś już na dole, kierujesz się prosto do wyjścia. Bartek dogania cię jednak i tarasuje ci drogę. Spuszczasz głowę, wiedząc, że jesteś sama sobie winna.

     - Nie widziałem cię wcześniej - zaczyna. Nie odpowiadasz. Postanawia zatem kontynuować. - Nie uprzedziłaś, że wpadniesz.

- Chciałam cię przeprosić, ale chyba już się z tym wszystkim pogodziłeś. - Wskazujesz na kobietę stojącą kilka metrów od was i wpatrującą się w wasze postacie. - Okej, rozumiem. Pewnie masz już dość moich histerii i wiecznych problemów. Nie chcę, żebyś się przy mnie męczył, życzę ci jak najlepiej. - Robisz chwilę przerwy. - A tak swoją drogą, nawet ładna jest.

- Nie tak bardzo jak ty - oznajmia, przykładając dłoń do twojego policzka. - Wiem, że cię to wszystko przerasta, ale wiem też, że dasz sobie z tym radę. Tęskniłem za tobą. Wiesz co? Głupie to było. Bardzo głupie. Dlaczego musimy się kłócić o takie błahostki? Nie możesz wymyślić jakiegoś poważniejszego powodu do gwałtownej wymiany zdań? - pyta, rozluźniając atmosferę.

- Hmm, co to za laska? - pytasz całkiem poważnie.

- Dziennikarka. Spotkaliśmy się w Berlinie i zaprosiłem ją tutaj, bo chciała zrobić ze mną jakiś dłuższy materiał do gazety.

- Znowu te gazety? - przewracasz oczami.

- Wiesz, kocham cię. To twoje przewracanie oczami i wyrzuty też - oznajmia, po czym przyciąga mnie jeszcze bliżej siebie.

- A ja kocham to, że tyle kobiet chciałoby cię mieć na wyłączność, a to ja jestem tą szczęściarą.


---
Tudududu... Czy komuś się w ogóle jeszcze chce czekać tutaj na rozdział?
Tak, przepraszam Was z całego serduszka. Nie będę się tłumaczyć, po prostu wybaczcie :/ I przerwę, i to wyżej. Nie jest powalające, ale ocenę już zostawię Wam. 
Mam ogromną nadzieję, że choć trochę się podoba :)
Nie pytajcie, kiedy kolejny, bo nie potrafię odpowiedzieć. Staram się, jak mogę, ale nie zawsze wychodzi po mojej myśli...
W razie czego, znacie maila... Co prawda też nie wchodzę tam codziennie, ale od czasu do czasu się zdarzy.
Na ten moment to chyba wszystko.
Trzymajcie się i mam nadzieję, że zostaniecie tu ze mną do końca :)
Buziaki :* :*