Strony

30 grudnia 2015

Rozdział 16

wyłącznie tą automatyczną, włączcie tą:     muzyczka


     Następny dzień. Nie masz siły iść na wykłady. Mówisz Oli, że zrobisz sobie dzisiaj wolne. Wczoraj znalazła cię całą zapłakaną. Nie miałaś wyjścia, musiałaś wszystko jej powiedzieć. I chciałaś to zrobić. Dziewczyna zapewniła cię, że wszystko się jakoś ułoży. Ale ty nie jesteś tego taka pewna. Bartek był na ciebie wściekły. I pewnie nadal jest. Nie dzwoniłaś wczoraj do niego, nie chciałaś być nachalna. Nie wiesz, co masz teraz robić. Pójść do niego, czy czekać, aż sam się odezwie. Jesteś totalnie rozbita, nie rozumiesz, jak mogłaś być taka głupia. Kurek miał rację, mówiąc, że mogłaś go tak po prostu poprosić o pomoc. Przecież jesteście parą. Chyba. Jednak ty chciałaś być niezależna, żeby Bartek nie myślał, że zależy ci tylko na jego pieniądzach.
     Ola zostawia cię samą. Przykrywasz głowę cieplutką kołdrą. Zamykasz oczy. Wyobrażasz sobie Bartka, który mówi, że ci wybacza. Który prosi cię o szczerość. Który owija cię swoimi długimi ramionami i szepcze, że wszystko będzie dobrze. Gdybyś mogła, cofnęłabyś czas. Chociaż im więcej o tym myślisz, tym bardziej wydaje ci się, że Kurek jednak niesłusznie jest na ciebie aż tak wściekły. Okej, nie powiedziałaś mu, że zmieniłaś pracę, ale przecież nie twoją winą było to, że tamten facet cię dotknął. Choć twoje miejsce pracy powinno być Bartkowi znane. Nie wiesz już, co o tym myśleć. Im dłużej to robisz, tym masz jeszcze większy mętlik w głowie, twierdzisz, że siatkarz za bardzo cię za to wszystko obwinia. 
     Leżysz i leżysz, nie wiedząc, co w zasadzie masz zamiar dzisiaj zrobić. Musisz się czymś zająć, inaczej cały czas będziesz o nim myśleć. Stawiasz stopy na dywaniku obok łóżka. Udało ci się, znajdujesz się w pionie. Teraz kilka kroków i będziesz już w łazience. Gdy już jesteś, zdejmujesz piżamę i wskakujesz do kabiny. Odkręcasz ciepłą wodę. Moczysz włosy, zamykasz oczy. Delektujesz się uczuciem, jakie sprawiają strumienie cieczy spływające po twoim gładkim ciele. I znów masz Go przed oczami. Uśmiechniętego, czekającego, aż wtulisz się w jego umięśniony tors. Zdajesz sobie sprawę, że do tego czasu zdążyłaś się w nim tak zadurzyć, że nie wytrzymasz, jeśli już nigdy się do ciebie nie odezwie. 
     Zakręcasz kurek. Dlaczego nawet tak proste przedmioty czy czynności muszą ci o nim przypominać? Owijasz się białym, puchowym ręcznikiem. Spoglądasz w lusterko. Patrzysz sobie w oczy. Z pełną powagą szepczesz sama do siebie "Zawsze będę mu o wszystkim mówiła. Niech tylko wybaczy mi ten jeden raz.
     Wędrujesz do szafy. Wyjmujesz siwe dresy i czarną bluzę. Ubierasz się, po czym udajesz do kuchni. Przygotowujesz kilka kanapek, które układasz na talerzu, i idziesz do salonu. Włączasz telewizję. Przeskakujesz po kanałach i zatrzymujesz się na "Trudnych sprawach". Dziewczyna zdradza swojego chłopaka, on się o tym dowiaduje i nie chce jej znać. Idealna historia dla ciebie. 
     Gdy serial się skończył, a ty napełniłaś swój brzuch, postanawiasz zająć się nauką. Idziesz do pokoju po notatki. Rozsiadasz się wygodnie w fotelu i starasz skupić na wkuwaniu. Na twoje szczęście udaje ci się. Nie będziesz miała większych zaległości na studiach, a i o Kurku na chwilę zapomniałaś. 
     Po kilku godzinach, gdy już nic praktycznie nie wchodzi ci do głowy, ubierasz się ciepło i wychodzisz w celu zrobienia zakupów. Chcesz ugotować coś na kolację. Chowasz klucze do kieszeni kurtki i zbiegasz ze schodów. Gdy otwierasz drzwi na dwór, uderza cię fala chłodnego powietrza. Dosuwasz zamek kurtki pod samą szyję, a dłonie chowasz w rękawiczki. 
     Market znajduje się niedaleko, więc po kilku minutach jesteś już na miejscu. Spacerujesz pomiędzy regałami, wrzucając do koszyka potrzebne produkty. Gdy zastanawiasz się nad wyborem herbaty, słyszysz głos jakiejś dziewczyny witającej się z tobą. Rozpoznajesz go, należy do Oli, dziewczyny Piotrka, kumpla Bartka. I znowu sobie o nim przypominasz. Odwracasz się do niej przodem.

     - Wpadniesz też dzisiaj na trening? Nie chce mi się znowu samej siedzieć i patrzeć, jak się pocą - rozczula się. Chciałabym wpaść...

- Chyba nie jestem tam mile widziana - wzdychasz i wrzucasz do koszyka malinowo-jabłkową herbatę w saszetkach. Idziecie dalej.

- Dlaczego? - pyta przejmująco. - Piotrek coś mi wspominał, ale gdy pytałam o szczegóły, to mnie zbył. Co się stało? 

- Pokłóciłam się z Bartkiem i, prawdę mówiąc, boję się, że to koniec. - Na to wspomnienie aż drżysz. Ola zauważa, że nie jesteś w dobrym stanie psychicznym. - Od wczoraj się do mnie nie odezwał.

- Kilka dni rozłąki i sama zobaczysz, przyjdzie do ciebie z bukietem róż i będzie błagał, żebyś go pocałowała. Tak już jest. Wszyscy się kłócą, nawet tak poważnie. Jeżeli cię kocha, a kocha, bo cały czas o tobie nawija, to prędzej czy później wszystko sobie wytłumaczycie. Uwierz mi, znam go, i naprawdę wiem, że mu na tobie zależy. 

- Dziękuję ci za słowa otuchy, ale ciężko mi wierzyć w to, że to się jakoś ułoży. Choć bym chciała, żeby się ułożyło. 

- E tam, nagadam mu co nieco i wszystko będzie dobrze. - Uśmiecha się pokrzepiająco i obejmuje cię ramieniem. - A za kilka lat będziemy się bawić razem na weselu. Waszym weselu. 

     Tak bardzo byś chciała, żeby jej słowa się spełniły...
     

---
Witojcie moi najmilsi :) 
Tak, wiem, krócej się nie dało... To wszystko dlatego, że chciałam coś dodać jeszcze w tym roku, a po świętach się chyba za bardzo rozleniwiłam, że nie mogłam zdania skleić... No ale jakoś się udało...
Miałam już wcześniej dziękować, ale zapominałam -.- A więc dziękuję za tyyyyle wyświetleń, tyyyle obserwatorów i tyyyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem. Jak chcecie, to możecie. Proste. Chyba od teraz zacznę Was prosić o kropki pod każdym przeczytanym rozdziałem. Przynajmniej będę wiedziała, że jesteście. 
Teraz czas na życzenia.
Więc..
Szczęśliwego Nowego Roku, bla bla bla. Spełnienia marzeń, realizacji zamierzonych celów, miłości i dobrobytu, dla piszących weny, dla niepiszących... też weny :') Może kiedyś zaczniecie.
Jeszcze raz przepraszam Was za długość tego czegoś. Mam nadzieję, że i tak się spodoba! :*
No i to chyba by było na tyle.
Dziękuję jeszcze raz za obecność, komentarze, i... wszystko :*

PRZECZYTAŁEŚ? ZOSTAW KROPECZKĘ [.] W KOMENTARZU. 
(tak żeby było widocznie ;) )

Trzymajcie się i do następnego w nowym roczku :)

Buziaki :* :*
     

23 grudnia 2015

Rozdział 15

     * przepraszam za końcowe brzydkie słowa * 
     * z dedykacją dla J.P. <3 *


     Czujesz się najszczęśliwszą dziewczyną na świecie. Masz wspaniałego chłopaka, którego nie oddałabyś nikomu. W czasie tej krótkiej znajomości Bartek już kilkukrotnie pokazał, że możesz na niego liczyć, że masz w nim oparcie. Nawet z Michałem nie czułaś się tak dobrze, wyjątkowo, co z Kurasiem. Można powiedzieć, że znalazłaś drugą, zaraz po Oli, bratnią duszę. Bo gdyby ktoś kazał ci wybierać pomiędzy tą dwójką, ty mimo wszystko i tak wybrałabyś dziewczynę. To, co cię z nią łączy, jest nie do rozerwania. Masz nadzieję, że nigdy nie będziesz musiała stanąć przed takim wyborem.
     Spotykasz się z Kurkiem praktycznie codziennie, pomijając te dni, w których jest poza Rzeszowem. Oczywiście nie zapominasz o przyjaciółce, która wspiera cię i czasami doradza. Cieszy się twoim szczęściem, a ty masz nadzieję, że i jej uda się znaleźć jakiegoś przystojnego, inteligentnego i sympatycznego chłopaka. 
     Dzisiaj postanawiacie z Olą zrobić sobie dzień wolny od zajęć. Ostatnio narzekałaś na brak kozaków, więc macie zamiar wybrać się do Galerii Rzeszów po jakieś nowe butki, a może przy okazji zahaczycie o kilka sklepów z ubraniami. 
     Wychodzicie z mieszkania, które szczelnie zamykasz na dwa zamki. Kierujecie się na przystanek autobusowy. 
     Wsiadacie do pojazdu i zajmujecie miejsca siedzące. Ty oczywiście pod oknem. W autobusie jest darmowa sieć wi-fi, więc zamykacie się w Instagramowym, bądź Facebookowym świecie. Jak to masz w zwyczaju, lajkujesz wszystkie zdjęcia na swojej tablicy. 
     Wysiadacie i udajecie się w stronę wielkiego budynku. Do świąt jeszcze prawie miesiąc, a już wokół ogromnego jarzącego się napisu "GALERIA RZESZÓW" przeplatane są świecące lampki. Gdy wchodzicie do wnętrza, zauważacie przepięknie ozdobioną choinkę i od razu czujesz już świąteczny nastrój. 
     Na samym początku decydujecie się na wejście do CCC. Od razu kierujecie swe kroki na dział z butami zimowymi. Jest tu ich od wyboru do koloru, jednak ciebie najbardziej interesują muszkieterki, czyli wysokie kozaki nad kolano. Przymierzasz pierwszą parę, czarne, ze średnim obcasem. Nie podobają ci się, więc Ola przynosi kolejne, tym razem brązowe, płaskie. Również nie przypadają ci do gustu. Z racji tego, że nie przepadasz zbytnio za mierzeniem butów, liczysz na to, że do trzech razy sztuka. Kolejna para jest czarna, ma trochę wysoki, średniej grubości obcas. Podobają ci się. Przechadzasz się po sklepie i stwierdzasz, że są wygodne i nawet w przyzwoitej cenie. Pod wpływem Oli, która oznajmia, że będzie je od ciebie pożyczać, decydujesz się na ich zakup.  



     Po CCC Ola zaciąga cię do Mohito. Z uśmiechem na ustach wchodzicie do sporego sklepu. Z racji tego, że ta sieć słynie między innymi z fajnych sweterków, kierujecie się do regału, w którym się znajdują. Przyjaciółka wypatruje jakiś biały w czarne flamingi. Tobie też się podoba. Szukacie odpowiedniego rozmiaru i Ola znika za drzwiami przymierzalni. 
     Mijają wam trzy godziny. Postanawiacie odpocząć przy kawie i ciastku w Sowie. Jak na bogato, to do końca. W pewnym momencie rozbrzmiewa twój telefon. Wyciągasz go z torebki i przesuwasz palcem po ekranie. To Bartek. Proponuje ci przyjście na trening Resoviaków. Oznajmiasz, że wpadniesz, ale nie zostaniesz do końca, gdyż masz na osiemnastą do pracy. Siatkarz proponuje też przyjście Oli, jednak ta rozpoczyna swoją zmianę o szesnastej, a zajęcia rozpoczynają się o wpół do siedemnastej. Żegnacie się i chowasz telefon z powrotem do torebki.
     Do tej pory byłaś tylko na jednym meczu, więc cieszysz się, że będziesz mogła zobaczyć przygotowania siatkarzy, a przy okazji popodziwiać Bartka i jego kumpli, od których nie można oderwać wzroku. 
     Dopijacie gorący napój i opuszczacie galerię. Uważacie te zakupy za udane. W domu decydujecie się na zrobienie naleśników, które, po przygotowaniu, smarujecie wcześniej przygotowanym twarogiem i dżemem. Mogłabyś jeść naleśniki codziennie. 
     Na zegarku wybiła szesnasta. Ola już wybyła do pracy, ty natomiast pozmywałaś naczynia i ogarnęłaś trochę chałupkę. Słyszysz pukanie do drzwi, więc szybko do nich podbiegasz i je otwierasz. Twoim oczom ukazuje się Bartek we własnej osobie. Cieszysz się na jego widok. Stajesz na palcach i obejmujesz rękoma jego szyję. On za to swoje  dłonie kładzie na twojej talii. Przykładasz swoje wargi do jego, delikatnie je muskając. 

     - Nie powiem, liczyłem na coś więcej - udaje zawiedzionego.
  
     Uśmiechasz się tylko pod nosem, ubierasz, zabierasz torebkę i po chwili schodzicie po schodach. Jak zawsze, siatkarz otwiera ci drzwi, po czym siada po stronie kierowcy. Rusza. W tle leci właśnie "My heart will go on", gdy mówisz, że go kochasz. To nie twoje pierwsze wyznanie tego typu skierowane do Kurka, jednak on za każdym razem, gdy to mówisz, ukazuje rządek białych zębów i odpowiada tym samym. 
     Dojeżdżacie pod halę. Gdy wysiadacie, pod samochód Bartka podchodzi Niko. Spotykacie się spojrzeniami, a siedemnastka od razu się do ciebie uśmiecha. Bartek wychwytuje kierunek twojego wzroku.

     - Podobasz mu się - mówi ściszonym, nieco zazdrosnym głosem. Czyżby rzeczywiście był zazdrosny?

- A skąd wiesz? Mówił ci coś? - chciałaś powiedzieć to seksownym głosikiem, ale nie jesteś pewna, czy ci się udało. 

- Coś tam brzęczał, że niezła z ciebie laska - jego głos się załamuje. 

     Jesteś zadowolona, że Bartek jest o ciebie zazdrosny. Przynajmniej wiesz, że mu na tobie zależy. Jednak teraz najprawdopodobniej myśli, że jesteś choć trochę zainteresowana Penchevem. Dla ciebie liczy się tylko Kurek, z Nikolayem mogłabyś się ewentualnie tylko zakumplować. Postanawiasz zrobić przyjemność swojemu chłopakowi, ale również sobie, i wpijasz się w jego usta. Jako że nie nosi czapki, wplatasz swoje smukłe palce w jego włosy. On kładzie dłonie na twojej talii. Po kilku dłuższych chwilach wasz pocałunek przerywa przyjmujący. 

     - Koniec tego dobrego, zakochańce. Bo Bartuś dostanie karne okrążenia - to ostatnie zdanie było zwrócone do ciebie. 

- Przynajmniej dłużej na niego popatrzę - zdecydowanie Kurek już nie ma powodów do zazdrości. Natomiast mina Niko jest bezcenna. Chyba na serio mu się podobasz. 

- Ooo, będziemy mieli gościa? W takim razie zapraszamy w nasze skromne progi - obejmuje cię ramieniem i lekko popycha, byś dorównała jego krokowi. 
  
     Bartek idzie z dwa kroki obok was, wydaje się być lekko przybity. Nie widzisz nic złego w tym, że Niko się tobą interesuje, gdyż działa to tylko w jedną stronę i Kurek powinien o tym wiedzieć. Wyplątujesz się jednak z objęcia Niko i łapiesz za rękę atakującego. Penchev kiwa tylko w zrozumieniu głową. Mruczy pod nosem coś w stylu "Jasne, masz chłopaka", ale nie zwracasz na to większej uwagi. Unosisz wzrok i uśmiechasz się do Bartka, co on odwzajemnia. 
     Wchodzicie na halę. Niko od razu znika za drzwiami szatni. Kurek mówi ci jeszcze, żebyś usiadła na trybunie, a oni za kilka minut pojawią się na boisku, i idzie w ślad za przyjmującym. 
     Wkraczasz na salę i siadasz na niebieskim krzesełku blisko parkietu. Zdejmujesz kurtkę i kładziesz ją na miejscu obok. Z twojej drugiej strony pojawia niziutka blondynka. Pyta, czy może się dosiąść. Oczywiście zgadzasz się, przynajmniej nie będziesz samotna.

     - Który to twój wybranek? - zagaduje cię prosto z mostu. Wydaje się być sympatyczna.

- Bartek - odpowiadasz z uśmiechem na ustach.

- Aaa, to pewnie jesteś Agata - pokazuje rządek białych zębów. - Ola - podaje ci rękę, uściskujesz ją. Robisz zdziwioną minę. Skąd ona wie, jak masz na imię? Odczytuje to z twojej twarzy. - Dużo o tobie opowiadał. Jest najlepszym kumplem mojego męża, Pita. Mówię ci, zadużył się w tobie po uszy. Dawno nie widziałam go takiego rozentuzjowanego.

- Miło mi to słyszeć. Długo się znacie?

- Ładnych parę lat. Gdybym nie miała Piotrka, pewnie szalałabym za Bartkiem.

- Boję się, że mu się znudzę albo nie dam rady być z taką osobą, jaką on jest. Jesteśmy ze sobą krótko, a ja już nie mogę dnia bez niego wytrzymać. Nie wiem, co zrobię, jak wyjedzie na dłużej.

- Przyzwyczaisz się, nauczysz wykorzystywać czas spędzony z nim, będziesz szanować każdą taką chwilę. Czasami z Piotrkiem nawet nie mamy się kiedy pokłócić, a jak już to zrobimy, to od razu się godzimy, bo zostaje nam mało czasu i nie chcemy go stracić.

     W tym momencie na parkiet wychodzą Resoviacy. Od razu wychwytujesz spojrzenie Bartka i uśmiechasz się do niego. On odwzajemnia gest. Niko przygląda się całej sytuacji. Po chwili podchodzi do Kurka i coś do niego szepcze. Ten tylko kiwa głową na jego słowa i przybijają sobie piątki. Chyba wszystko jest już w porządku między nimi. Oglądając rozgrzewkę chłopaków cały czas rozmawiacie z Olą. O wszystkim. Od ciuchów i kosmetyków po historię dziewczyny i Piotrka. Jest miła, ma poczucie humoru. Czujesz, że mogłabyś się z nią zaprzyjaźnić.
     Trener Kowal dzieli Resoviaków na drużyny. Bartek jest między innymi z Nikolayem i Nowakowskim. Kurek rozpoczyna mecz od zagrania w siatkę. Kolejna akcja, tym razem udana dla drużyny twojego chłopaka. Po kilku punktach jeden z chłopaków, jedenastka, podnosi głos na innego, ósemkę z brodą. Trener od razu kończy ten spór, a chłopaki na zgodę zderzają się barkami. 
     Po pierwszej części zawodnicy siadają na ławeczkę i biorą do rąk butelki z napojami. Obserwujesz Kurka, który dodatkowo wyciąga swoje długie nogi. Sączy pomarańczową ciecz z opakowania, ukradkiem na ciebie zerkając. Zauważasz to i posyłasz mu przelotnego całusa. Chłopak szczerzy się do ciebie, co, jak zawsze, odwzajemniasz. Po chwili są już z powrotem na parkiecie. Rozpoczynają drugiego seta, po którym będziesz musiała uciekać do pracy. Mówiłaś już o tym Bartkowi. Nie był zadowolony, ale zrozumiał. 
     Nie możesz napatrzeć się na grę. Szczerze żałujesz, że wcześniej nie odkryłaś tej dyscypliny. Siatkówka to nie to samo co na przykład piłka nożna, w której ludzie biegają za jedną piłką tylko po to, by trafiła w bramkę i czasami mecz kończy się remisem. Tutaj ktoś musi wygrać i sposobów na zdobywanie punktów jest bardzo wiele. Ataki, bloki, zagrywki, dzisiaj dowiedziałaś się o kiwce, błędy przeciwników, jak i własne. Nie nudzi ci się, nie oglądasz z nudów, tylko dlatego, że jest to ciekawe. Chyba stwierdzasz, że to twoja ulubiona dyscyplina sportowa (bo do tej pory w ogóle się sportem nie interesowałaś). I w dodatku uprawia ją mężczyzna, którego kochasz z całego serca. Czegoż chcieć więcej?
     Drugiego seta wygrała drużyna, w której nie był Bartek. Ubierasz kurtkę, oznajmiasz Oli, że musisz lecieć do pracy, uśmiechasz się jeszcze do Kurka, który nie odrywa od ciebie wzroku i wychodzisz z hali. Jedziesz autobusem do pracy. 
     Otwierasz drzwi do pubu i wchodzisz zdecydowanym krokiem do środka. Tego od ciebie oczekuje twój szef: zdecydowania, pewności siebie i wdzięku. Wchodzisz na zaplecze, przebierasz się w krótką, obcisłą spódniczkę i białą koszulę i zawiązujesz sobie w pasie fartuszek. Stajesz za ladą i zaczynasz przyjmować zamówienia. Po jakimś czasie zamieniasz się ze współpracownikiem i stajesz się kelnerką. Roznosisz na tacy alkohol grubym facetom z wielkimi brzuchami siedzącym przy stolikach. 
     Dochodzi dwudziesta. Słyszysz charakterystyczny dźwięk dzwoneczka mówiący o nowo wchodzących klientach. Zerkasz na nich kątem oka i widzisz dwie wysokie sylwetki. Odwracasz wzrok i powracasz do obowiązków, jednak coś ci mówi, by znów na nich spojrzeć. Robisz to, co jest twoim błędem. Widzisz tego, którego nigdy nie chciałaś tutaj zobaczyć. Zawsze jesteś wniebowzięta na jego widok, ale tym razem jest inaczej. Czujesz, że nie wyniknie z tego nic dobrego. 
     Starasz się nie podchodzić do baru, gdzie oni usiedli, jednak skądś musisz brać zamówienia. Próbujesz szybko się przemknąć, jednak nie udaje ci się. Napotykasz jego wzrok i momentalnie czujesz, że nie jest dobrze, jest wręcz fatalnie. Nic nie mówi, ale po nawiązaniu spojrzeń nie możesz tak po prostu odejść. 

     - Później ci to wszystko wytłumaczę, teraz nie mogę - mówisz tylko i znów od nich odchodzisz, a w sumie uciekasz. 

     Nie chciałaś, żeby wyszło na jaw, gdzie pracujesz. Ale przecież żadna praca nie hańbi. Niektóre tylko upokarzają. 
     Zanosisz tacę z piwami dwóm facetom w średnim wieku. Jak większość tutaj, są grubi i łysi. Pochylasz się, by postawić przed ich gębami kufle, gdy słyszysz uwagę jednego z nich.

     - Ale masz malutkie cycuszki.

     Nic sobie z tego nie robisz, wiele razy wysłuchujesz tego typu uwag. Po chwili jednak drugi mu odpowiada.

     - Stary, ale tyłek ma niezły - i klepie cię w niego.

     Nie zdajesz sobie sprawy, że zaraz rozpęta się piekło...


*perspektywa Bartka* 
     Postanawiasz po treningu wybrać się z Piotrkiem na piwo. Agata poszła do pracy, Ola była umówiona do fryzjera, kosmetyczki lub innego badziewia, więc oby dwoje byście się nudzili. A mieliście o czym gadać, przecież tyle się w twoim życiu wydarzyło. 
     Decydujecie się na pub całkiem niedaleko. Kilka razy już tam byliście i oprócz niektórych klientów było całkiem fajnie. Pakujecie torby na tylne siedzenia twojego samochodu i ruszacie.
     Wchodzicie do środka. Zauważasz znajomą sylwetkę krzątającą się pomiędzy stolikami. Przyglądasz się dokładniej, ale już wiesz, że to Agata. Nie wiesz, co tutaj robi i masz nadzieję, że otrzymasz od niej jakieś wyjaśnienia. Jak mogła ci o tym nie powiedzieć?
     Siadacie przy barze, zamawiacie piwo. Czekasz, aż dziewczyna do was podejdzie, ale najwyraźniej chce cię unikać. Gdy w końcu to robi, zabijasz ją wzrokiem. Widzisz jej zakłopotanie, zawstydzenie. Mówi tylko, że wyjaśni ci to później i znów odchodzi. Świetnie.
     Cały czas ją obserwujesz. Wypiliście już po dwa piwa. Nagle jakiś stary oblech łapie twoją dziewczynę za tyłek. Nie wytrzymujesz. Wstajesz, przewracając wysokie krzesło i zjawiasz się obok nich po sekundzie. Zamachujesz się i z całej siły wbijasz zaciśniętą pięść w mordę tego skurwiela. Ten automatycznie łapie się za nos, z którego pociekło już sporo krwi. Drugi chce ci oddać za kumpla, jednak ty masz nad nim pewną przewagę. Robisz z nim to samo co z pierwszym.
     Cały czas Agata z Piotrkiem i jakimś innym pracownikiem próbują cię powstrzymać, ale jesteś tak naładowany negatywną energią, że nie zwracasz na nich uwagi. 
     Uderzasz jeszcze raz jednego z nich, po czym nieco się uspokajasz. Piotrek szepcze ci kilka słów w stylu "Nie spieprz sobie życia w ciągu kilku sekund", co od razu ci pomaga. Patrzysz na dziewczynę, której lecą łzy. Obwiniasz ją za wszystko, co się przed chwilą zdarzyło. 
     Ciągnie cię za rękę na jakieś zaplecze. Idziesz za nią niepewnie, ale szczerze żądasz od niej jakichś wyjaśnień. Zamyka za wami drzwi. Wtula się w twój tors, jednak ty od razy ją odciągasz od siebie. Nie chcesz jej przytulać, nie chcesz jej ulec, nie chcesz pokazać, że nic się nie stało. Bo stało. 


*powracamy do Agaty*
     Wiesz, że to wszystko to twoja wina. Nie powiedziałaś Bartkowi o swojej nowej pracy. Gdyby był to innego typu etat, to zapewne nie robiłby z tego wielkiej afery. A teraz...
     Jesteście na zapleczu. Wtulasz się w niego, pragniesz jego bliskości, chcesz poczuć się bezpieczna. Ale on cię odpycha. Pierwszy raz w czasie trwania waszej znajomości on cię odpycha. Naprawdę jest fatalnie. Patrzysz na niego oczami pełnymi łez. 


     - Co to ma być? - zaczyna. - Jesteśmy razem, czy nie jesteśmy, do cholery? - do tej pory nie widziałaś go takiego wściekłego. Krzyczy na ciebie. 

- A co miałam zrobić? - również krzyczysz. Nie chcesz okazać swojej słabości. - Powiedzieć ci, że pracuję w pubie? Znając ciebie, kazałbyś mi się zwolnić. A ja potrzebuję pieniędzy, muszę z czegoś wyżyć.

- Mogłaś tak po prostu powiedzieć. Przecież wiesz, że bym ci dał. 

- Nie chcę żyć na twój koszt! Chcę być niezależna!

- I wolisz pracować w miejscu, w którym cię obmacują, tak?

- Pierwszy raz ktoś mnie dotknął - to jest prawda. Wcześniej mówili różne komentarze, ale nigdy żaden z nich mnie nie dotknął. Nigdy.

- Pierwszy i ostatni - wychodzi szybkim krokiem. Idziesz za nim.

     Kieruje się do biura twojego szefa. Wiesz, co zaraz nastąpi. 

     - Ta dziewczyna się zwalnia - mówi stanowczym głosem do mężczyzny siedzącego za biurkiem. - Jej osoba nigdy więcej się tutaj nie pojawi. Na wypowiedzenie czeka elektronicznie. Żegnam.

     Łapie cię za rękę i każe zabrać swoje rzeczy. Robisz to szybko, gdyż nie chcesz jeszcze bardziej go denerwować, jeżeli w ogóle można jeszcze bardziej być zdenerwowanym. Mówi coś do Piotrka, po czym ciągnie cię do wyjścia. Nakazuje wsiadać do samochodu. Tym razem nie otwiera ci drzwi. 
      Odwozi cię do domu. Nie wysiada, czeka, aż ty to zrobisz. Nie żegna się z tobą, nawet na ciebie nie patrzy. Szepczesz tylko ciche "przepraszam" i wychodzisz z samochodu. 
     Wbiegasz do mieszkania. Oli na szczęście jeszcze nie ma. Rzucasz torebkę na podłogę, zrzucasz z siebie kurtkę i zamykasz się w łazience. Opierasz o ścianę i zsuwasz w dół. Płaczesz.


     Jak mogłaś być taka głupia? Wasz związek wisi na cieniutkim włosku. Nie przeżyjesz rozstania z Bartkiem, za bardzo ci na nim zależy...


---
Hejo :) Witam Was ze świątecznym prezencikiem, jakim jest piętnastka ;) Mam nadzieję, że się podoba! Pierwsza poważna kłótnia... Jak myślicie, przeżyją to? 
Liczba komentarzy się zmniejsza :/  Baaardzo nad tym ubolewam. Zastanawiam się, czy jest to skutkiem Waszego lenistwa i nie chce się Wam wyrażać swoich opinii ( :* ) czy po prostu coraz mniej osób to czyta... Więc jeżeli czytacie, to zostawcie nawet samotną kropkę [.] lub jakikolwiek znaczek lub jakąkolwiek treść, np. [słabe] ;)
Mam nadzieję, że zdążę dodać szesnastkę jeszcze w tym roku, a jak nie, to już Wam na wszelki wypadek złożę życzenia ^^
A więc:
Zdrowych, wesołych, spokojnych świąt! Spełnienia marzeń, realizacji celów, rozwijania pasji! Aby wszystko Wam się w życiu udawało! No i szczęśliwego nowego roku i udanej balangi ^^

Trzymajcie się i do następnego :* :*


15 grudnia 2015

Rozdział 14

     Kolejnych kilka dni wyglądało podobnie. Studia, Ola, biblioteka, Bartek. Tak, spotkaliście się z Kurkiem każdego dnia. Oczywiście spotkania nie były rutyną, lecz rożnorodnością. Poszliście na spacer, do kina, restauracji. Wszystko jest super, coraz bardziej się znacie, coraz lepiej dogadujecie. W przeciągu tych kilku dni nic poważnego się między wami nie wydarzyło. Nie było żadnego pocałunku, oczywiście nie licząc tych buziaków w policzek na pożegnanie i powitanie. Chyba każde z was bało się zrobić pierwszy krok, ale mimo wszystko i tak świetnie spędzaliście czas, więc nie przywiązywaliście do tego aż tak dużej uwagi.


     Jest poniedziałek. Właśnie upływa ostatnia minuta twojego wykładu. Pakujesz swoje rzeczy i wychodzisz z sali. Nie masz czasu na jedzenie obiadu, gdyż na pewno byś nie zdążyła, więc kupujesz w supermarkecie sałatkę na wynos i twoim celem staje się biblioteka. Wskakujesz do autobusu. Jest pełny, więc chwytasz się żółtej, metalowej rurki.
     Wysiadasz. Gdy podchodzisz pod miejsce pracy, zauważasz przez okno swojego szefa. Ciekawi cię, co go tutaj sprowadza, gdyż rzadko tu bywa. W głębi duszy zaczynasz się trochę niepokoić. Otwierasz drzwi i wchodzisz do środka. Witasz się z szefem.

     - Przyszedłem, bo musimy porozmawiać - zaczyna, a ty tylko kiwasz głową. - Usiądź, proszę - wykonujesz prośbę. - Dobrze wiesz, że pieniądze, z których ta biblioteka żyje, są od miasta. Niestety od jakiegoś czasu kwoty przeznaczane na to miejsce są niższe. Myślałem, że jakoś damy radę to poukładać, ale niestety się nie udaje - chyba wiesz już, do czego zmierza. Jego słowa będą tylko oficjalnym potwierdzeniem. - Pracujecie we dwie...

- Zwalnia mnie pan? - przerywasz mu. Nie chcesz słuchać żadnych bajeczek na temat dwóch etatów, bo po co ci to? Po co owijać w bawełnę?

- Przykro mi. Napiszę ci jak najlepsze referencje, by w przyszłości było ci choć trochę łatwiej. Mam nadzieję, że mnie rozumiesz. Pani Helenka jest już trochę starsza i bardzo trudno byłoby jej znaleźć pracę, natomiast ty jesteś młoda, piękna, mądra, wykształcona, ambitna, pracowita. Jestem pewien, że szybko coś znajdziesz. 

- Jasne, rozumiem - szanowałaś tę decyzję, nie byłaś zła na szefa, raczej było ci przykro. Ale takie jest życie i akurat ty dobrze o tym wiesz. 

     Mężczyzna podsuwa ci pod dłoń wypowiedzenie i prosi o podpis. Ty oczywiście robisz, co ci każe, bo co innego mogłabyś uczynić. Szef oznajmia jeszcze, że dzisiejszy dzień jeszcze przepracujesz, a należną wypłatę przeleje ci na konto normalnie. Podajecie sobie uścisk dłoni, mężczyzna dziękuję ci za współpracę i wychodzi. Po raz ostatni zostajesz tutaj sama. Przywiązałaś się do tego miejsca i żal ci je opuszczać. Masz nadzieję, że szybko znajdziesz dobrze płatną pracę. 
     Z pensji Oli nie wyżyjecie długo. Co prawda macie malutkie oszczędności, ale starczą one może na miesiąc. Bartka o pomoc nie poprosisz, tego jesteś pewna. Nie chcesz, żeby myślał, że go wykorzystujesz. 
     Po kilku godzinach ostatni raz przekluczasz wejściowe drzwi i chowasz klucze do schowka. Wracasz do domu na pieszo. 
     W mieszkaniu zastajesz już Olę, która o dziwo skończyła dzisiaj wcześniej. Siadasz na kanapie w salonie. Przyjaciółka zauważa twoją niewyraźną minę i od razu pyta, o co chodzi. 

    - Straciłam pracę, ale nie martw się, postaram się szybko coś znaleźć. Jak nie, to najwyżej będę głodować. 

- Agata, spokojnie. Jakoś będzie. Zapytam się szefa, może mają jakiś wolny etat, przynajmniej na chwilę, zanim znajdziesz coś lepszego. Poradzimy sobie, przecież już tyle razem przeszłyśmy - Ola obejmuje cię swoimi ramionami. Nie wiesz, co byś bez niej zrobiła. Jest dla ciebie wszystkim. 


     W przerwie pomiędzy wykładami przeglądasz gazetę w poszukiwaniu nowej pracy. Gdy natrafiasz na interesującą cię ofertę, w twojej torebce rozbrzmiewa telefon. Spoglądasz na wyświetlacz. Bartek. Automatycznie na twoją twarz wkrada się delikatny uśmiech. 

     - Cześć! - odpowiadasz mu tym samym. - Co robisz w weekend?

- Na razie nic, a co, jakiś pomysł cię dopadł?

- Żebyś wiedziała, że dopadł. Możesz zarezerwować sobie niedzielę, pasuje?

- Jasne - odpowiadasz z entuzjazmem.

- Okej, to ja już spadam, trening czeka - życzysz mu jeszcze tylko powodzenia na meczu i się rozłączacie.

     Zaczynasz zastanawiać się, co szykuje. Co prawda już jest piątek, więc pojutrze się zobaczycie, ale dla ciebie to długo, bardzo długo.
     Powracasz do ciekawej oferty pracy. Spisujesz numer telefonu i adres. Postanawiasz udać się tam po wykładzie, który za chwilę się zacznie. 
     Wychodzisz z budynku i kierujesz się pod zapamiętany adres. Jest to dziesięć minut drogi na pieszo od uczelni, więc lokalizacja bardzo ci pasuje. Jest już chłodno, wieje zimny wiatr. Dobrze, że chodzisz już w czapce, szaliku i rękawiczkach, bo inaczej byś chyba zamarzła. 
      Gdy dochodzisz do miejsca, w którym będziesz ubiegać się o pracę, stajesz przed drzwiami. Zastanawiasz się jeszcze przez chwilkę, by po chwili wejść zdecydowanym krokiem do wnętrza. Jesteś pod wrażeniem. 


     Od razu podchodzi do ciebie zapewne właściciel tego miejsca i wita się z tobą uśmiechem.

     - Dzień dobry - zaczynasz. - Ja przyszłam w sprawie pracy. Znalazłam ogłoszenie w gazecie i postanowiłam spróbować swoich sił.

     Mężczyzna, koło trzydziestki, zaprasza cię do swojego biura. Siadasz na wskazanym przez niego krześle i odpowiadasz na zadane pytania. Między innymi gdzie wcześniej pracowałaś, czy w jakich godzinach byłabyś dostępna. 
     Po długiej rozmowie facet oznajmia ci, że masz tę pracę. Będziesz pracowała od osiemnastej do dwunastej w nocy. Nie jest najlepiej, chciałaś mieć powiedzmy że dzienną pracę, ale dobre i to. W końcu odciążysz choć trochę Olę i wszystko wróci do normy. Zaczynasz od poniedziałku. 
     Żegnasz się i wychodzisz. Wracasz do domu i postanawiasz przygotować obiad. Po drodze kupiłaś składniki na spaghetti, więc postanawiasz je przygotować. Dla umilenia czasu włączasz radio i kołyszesz biodrami w rytm muzyki.
     Przyjaciółka wraca wieczorem, kiedy czeka już na nią gotowe danie. Oznajmia ci, że jest bardzo głodna, więc od razu zabieracie się za jedzenie. Podczas posiłku mówisz, że znalazłaś pracę, na co Ola się uśmiecha. 


     Jest niedziela. Całą sobotę się uczyłaś, postanowiłaś wykorzystać wolny czas. Ubierasz się. 
     

     Bartek daje ci sygnał, że czeka pod blokiem. Spoglądasz ostatni raz w lusterko. Ola mówi ci, że wyglądasz nieziemsko, na co tylko się uśmiechasz, i życzy wam udanej randki. Zaprzeczasz, że to nie randka i z uśmiechem na ustach opuszczasz mieszkanie. Kurek opiera się o samochód.

     - Mogłem pół godziny przed wyjazdem zadzwonić, że już jestem, to może byś zdążyła na czas - śmieje się. Rzucasz mu groźne spojrzenie, po którym staje się poważny. Otwiera ci drzwi pasażera, jak przystało na dżentelmena, po czym wsiada od strony kierownicy. Rusza. 

- Gdzie jedziemy? - pytasz.

- Dowiesz się w swoim czasie - na jego twarz wstępuje cwany uśmieszek. Wzdychasz.

- Czy ty przypadkiem nie masz dzisiaj treningu?

- Tak się składa, że dostaliśmy wolne.

     Po nieco ponad godzinie śpiewania i śmiania się dojeżdżacie do celu. Bartek zabrał cię w niesamowite miejsce. Sandomierz. Siatkarz oznajmia, że zorganizował małą wycieczkę i pójdziecie w kilka ciekawych miejsc. Zdecydowanie musisz przyznać, że ci tym zaplusował. 
     Na początku udajecie się do Katedry, następnie do zamku. Kolejnym waszym celem staje się Brama Opatowska i Dom Długosza, dziś Muzeum Diecezjalne. 
     Po kilku godzinach chodzenia Kurek zaprasza cię na pizzę. Zdecydowanie jesteś za, jadanie w eleganckich restauracjach jest nie dla ciebie. 
     Wspólnie decydujecie się na Capriciosę, która jest i twoją, i Bartka ulubioną. Cały czas rozmawiacie, buzie wam się wręcz nie zamykają. Przerywacie tylko na chwilę, by napełnić wasze brzuszki. 
     Po zjedzeniu Kurek reguluje rachunek i proponuje spacer. Ty oczywiście się na to godzisz, gdyż grzechem byłoby nieprzespacerowanie się po sandomierskim rynku. Mijacie ratusz, kościół, który wielokrotnie widziałaś w "Ojcu Mateuszu". Zaczynacie właśnie wymieniać opinie na temat tego serialu, oby dwóm się on podoba. 
     Po ponad godzinie spacerowania stwierdzasz, że zaczynają boleć cię nogi, ale mimo wszystko nie chcesz wracać jeszcze do Rzeszowa. Kurek proponuje, że weźmie cię na barana. Po krótkim namyśle przystajesz na jego propozycję. Chłopak ugina nogi i nachyla się, byś łatwo na niego wskoczyła. Gdy to robisz, podtrzymuje cię za pośladki. Oj Bartusiu, nieładnie tak obmacywać.

     - Eeej, za uda! - mówisz nieco podniesionym głosem, oczywiście żartobliwie. 

     Podoba ci się. Wplatasz palce w jego brązową czuprynę. Widzisz świat z ponad dwóch metrów. Zrobiło się już ciemno, zapaliły się lampy. Romantycznie. Chcesz, żeby ta chwila trwała wiecznie. Co jakieś dziesięć minut wracacie do punktu wyjścia, obchodzicie rynek naokoło, a raczej Bartek obchodzi. Siatkarz śmieje się sarkastycznie, że mogłaś założyć jeszcze wyższe buty. Żeby\ miał łatwiejszy dostęp do twoich ust?
     Nagle Kurek zatrzymuje się, spuszcza cię w dół i odwraca do ciebie przodem. Obejmuje twoje policzki swoimi wielkimi dłońmi, patrzy w oczy. Robisz to samo, unosząc głowę. 

     - Wiem, że miałem dać ci czas, ale nie potrafię. W każdej chwili, gdy z tobą jestem, chcę cię przytulić, pocałować. Nosi mnie, chcę ci zaimponować, udowodnić, że możesz na mnie liczyć, zaufać mi - czeka chwilę. - Pozwolisz mi się tobą zaopiekować?

     Czy on właśnie zapytał, czy chcesz być jego dziewczyną?! Brakuje ci słów, nie wiesz, co powiedzieć, zrobić. Emocje, które w tobie siedzą od dawna, uczucia, które tobą miotają, właśnie znalazły swój dom. Zastanawiasz się przez chwilę, ale w końcu dochodzisz do wniosku, że nie warto samej siebie oszukiwać. Pragniesz go jak on ciebie. Stajesz na palcach, obejmujesz jego twarz i przykładasz swoje usta do jego. 


     Po kilku dłuższych chwilach odrywacie się od siebie.

     - Czy to znaczy "tak"? - pyta z nadzieją w głosie.

- Tak, to znaczy tak - uśmiechasz się do niego i wtulasz w jego ramiona. 

     Mogłabyś tak trwać wiecznie. Masz nadzieję, że za kilka lat będziesz to robić z równie wielką miłością jak teraz. Postanawiacie wrócić do Rzeszowa. Idąc w kierunku samochodu, trzymacie się za ręce. Czujesz się szczęśliwa, masz nadzieję, że siatkarz nie okaże się takim dupkiem jak Michał.
     Siedząc w samochodzie, słuchacie spokojnych, nieco romantycznych piosenek. Zapewne żadne z was nie chce psuć tego klimatu, więc nie otwieracie ust. 
     W końcu przychodzi czas na pożegnanie. Nie chcesz się z nim rozstawać, ale wiesz, że nic nie trwa wiecznie. Chłopak puka wskazującym palcem w swój polik, pokazując, że czeka na buziaka. Uśmiechasz się. Gdy chcesz przyłożyć swoje usta, on odwraca głowę i dotyka swoimi wargami twoich. Pogłębia pocałunek.


     Po dłuższej chwili zostawiasz go samego przy samochodzie i udajesz się do mieszkania.


---
Witojcie! :) Przedstawiam Wam czternastkę. Mam nadzieję, że się podoba! Nie ukrywam, że liczę na liczne komentarze :)
W końcu są razem! Juhu! Kuraś taki romantyczny, zabrał naszą Agatkę do Sandomierza *-*
Komentujcie!!! :)

Trzymajcie się i do następnego :* :* 





9 grudnia 2015

Rozdział 13

Między mną a Tobą
Między mną a sobą

Szukam więzi
Wciąż, nieustannie i bez przerwy
Lecz nerwy, przez nie czuję się jak pies na uwięzi
I zamiast być w czymś jestem tylko pomiędzy
Sulin "Między mną a Tobą"



     Tak bardzo nie mogłaś doczekać się meczu. W końcu jesteś pewna swoich uczuć. Nareszcie. A więc tak... Zależy ci na Bartku, bardzo. Zakochałaś się w nim. Żałujesz, że dałaś mu do zrozumienia, że na nic więcej niż przyjaźń nie ma co liczyć. Chciałabyś poczuć jego wargi na swoich, jego oddech na twojej szyi. Mimo wszystko jesteś pewna, że nie zrobisz pierwszego kroku. Za nic w świecie. Możesz tylko liczyć na to, że Kurek go zrobi. 
     Już wczoraj opowiedziałaś Oli, że siatkarz, zaprosił cię na mecz, więc teraz bez słowa wychodzisz z mieszkania i kierujesz się na halę. Wsiadasz do odpowiedniego autobusu, w którym spotykasz znajomą z uczelni. Zamieniasz z nią kilka słów, głównie o studiach. Po chwili jednak zmieniacie temat na twoją kurtkę. Dziewczyna pyta się, gdzie ją kupiłaś, więc jej odpowiadasz. Następnie przechodzicie do zapachu mgiełki, której używa. Wymieniacie jeszcze ze sobą kilka spostrzeżeń, gdy dostrzegasz, że właśnie stoicie na przystanku, na którym musisz wysiąść. Przepraszasz dziewczynę, żegnasz się z nią i wyskakujesz z pojazdu. W oddali twoim oczom ukazuje się Podpromie. 
     Przed głównym wejściem zauważasz ogromny tłum ludzi. Nie rozumiesz, czym oni się tak ekscytują i dlaczego przyszło na mecz tak dużo osób. Ustawiasz się w kolejce i zaczynasz zastanawiać, co powiesz ochroniarzom, czy ludziom, którzy sprawdzają bilety. W końcu nadchodzi twoja kolej. Zaczynasz, jednocześnie czując, że za chwilę się spalisz ze wstydu. 

- Jestem znajomą Bartka Kurka, mówił, że z panami pogada - patrzysz na niego. 

- Piękna, zielonooka blondynka. Opis się zgadza. Jak pani na imię? 

- Agata.

     Mężczyzna tylko kiwa głową i przepuszcza cię w drzwiach. Czujesz na sobie te palące i zazdroszczące spojrzenia nastoletnich dziewczyn, ale nie patrzysz na nie, tylko kierujesz w stronę parkietu. Zauważasz Kurka, który właśnie bierze do ręki jakiś wałek. Gdy cię zauważa uśmiecha się do ciebie, co odwzajemniasz, i mówi coś do około piętnastoletniej wolontariuszki. Ta po chwili podchodzi do ciebie i pokazuje twoje miejsce. Siedzisz najbliżej boiska, jak to tylko możliwe. 
     Siatkarze przechodzą do rozgrzewki przy siatce. Mężczyzna z jedenastką na koszulce ustawia się przy środkowej linii boiska. Kurek stoi jako pierwszy w kolejce. Odbija piłkę w kierunku tego przy siatce, ten mu ją oddaje i Bartek uderza z całym impetem w niebiesko-żółtą Mikasę, która ląduje na trzecim metrze. Jesteś pod wrażeniem mocy i skoczności twojego... znajomego. Zresztą nie tylko jego, pozostałych zawodników Resovii także. I dodatkowo podziwiasz dwóch chłopaków, którzy wpadli ci w oko. Pierwszy z nich ma na koszulce numerek dwa, a drugi siedemnaście. Spoglądasz na tablicę znajdującą się u góry w rogu hali. Ten pierwszy nazywa się Jaeschke, za nic w świecie nie wiesz, jak to się wymawia, a drugi Penchev. Przystojniacy! Ale ten z jedynką przystojniejszy!
     Sędzia każe zawodnikom zejść z boiska. Każdy idzie do kręgu utworzonego z pozostałych chłopaków z drużyny. Szóstka chłopców biega z mopami po boisku, wycierając je. W końcu panowie ustawiają się w jednej linii i wychodzą na środek parkietu. Wszyscy kibice wstają i biją brawa, więc robisz to samo, żeby się nie wyróżniać. Przedstawiani są kapitanowie obu drużyn oraz sędziowie dzisiejszego spotkania. Po chwili wywołują już pierwsze szóstki obu zespołów. 
     Jako że w ogóle nie ogarniasz tego sportu, zastanawiasz się, dlaczego jeden z nich ma inną koszulkę. W sumie to dwóch, ale ten drugi stoi w jakimś wyimaginowanym kwadracie. 
     No nic, zapytasz się Kurka po meczu, o co w tym chodzi. A tymczasem rozpoczyna się pierwsza akcja. Numer szesnaście z przeciwnej drużyny wykonuje zagrywkę. Odbiera numer siedemnaście, czyli twój przystojniaczek, następnie odbija piłkę ten z jedenastką, również przystojniaczek, i kończy akcję potężnym atakiem Kurek. Musisz przyznać, że robi to na tobie przeogromne wrażenie. Myślisz, że pewnie muszą dużo trenować i dużo poświęcać, żeby takie coś robić na boisku. 
     Z każdą akcją coraz bardziej podoba ci się siatkówka, a zwłaszcza te jakby fale, którymi rzucają się na ziemię. Niesamowite! Czyżbyś odkryła nową pasję dzięki Kurkowi?
     W jednym sektorze siedzi spora grupa ludzi ubrana w Resoviackie koszulki i dopingująca swoją drużynę. Postanawiasz do nich dołączyć i w rytm bębna wołasz: "Sovia, Sovia".
     Po pierwszym secie, który Resovia wygrała do dwudziestu jeden, Bartek patrzy w twoją stronę, uśmiechając się delikatnie. Nie masz innego wyjścia, jak odwzajemnienie gestu. Znów czujesz na sobie te spojrzenia nastolatek, ale ponownie je olewasz. Chyba serio masz szczęście, że go znasz. 
     Ostatni gwizdek sędziego, Rzeszów wygrywa z Bielsko-Białą trzy do zera. Zawodnicy ustawiają się przy końcowej linii, a po chwili spiker oświadcza, że MVP zdobywa Bartek Kurek. Nie masz pojęcia, co to jest, ale idziesz w ślad za pozostałymi w tej hali i bijesz brawa. Chłopacy dają sobie piątki pod siatką, po czym każdy z nich podchodzi do trybun. Wstajesz z krzesełka i opierasz się o barierkę. Po chwili przy twoim boku jest Kurek i sto innych dziewczyn.

     - Bartek, można autograf? - słyszycie głos jednej z nich. Uśmiechasz się tylko do siatkarza, który spojrzeniem pyta, czy może na chwilę odejść. Kiwasz twierdząco głową i ponownie siadasz na krzesełko, czekając, aż podpisze się kilkadziesiąt razy. Wraca do ciebie po dziesięciu minutach.

     - Przepraszam - mówi. - I jak, podobało ci się?

- No pewnie. Mocno uderzasz. I fajnie się rzucacie na podłogę, taką falą. Ale mam kilka pytań - w czasie, w którym mówisz, chłopak otwiera barierkę, wpuszczając cię na sam dół, na parkiet. Znów czujesz ten wzrok zazdrosnych fanek. 

- Służę pomocą. Pytaj.

- Dlaczego ci dwaj - wskazujesz głową na wyróżniających się zawodników. Jeden ma na ręce rękaw z tatuaży, co ci się bardzo podoba - mają inne stroje? - po zadaniu tego pytania obserwujesz, jak Kurek powstrzymuje śmiech. - Jak masz zamiar się śmiać, to lepiej już się zamknę - mówisz i udajesz obrażoną. 

- Wybacz, ale chyba serio nie ogarniasz siatkówki. To są libero. Nie mogą atakować, serwować, mają przyjmować i bronić.

- Aha, okej. Kolejne, dlaczego jako jedyny dostałeś statuetkę za MVP? Przecież cała drużyna grała i cała wygrała. To jest nie fair w stosunku do pozostałych. 

- MVP to most valuable player, czyli najbardziej wartościowy zawodnik. Zawsze wybierany jest jeden, najlepszy w danym meczu. Dzisiaj to byłem ja, następnym razem może być ktoś inny. 

- A na jakiej podstawie oni wybierają?

- Mają statystyki. 

- Aha. To jeszcze jedno. Możesz pozdrowić swoich kolegów. I pogratulować ode mnie. 

     Bartek kiwa głową. Oznajmia ci, że musi się porozciągać, więc kierujecie się na pomarańczowe pole i siadacie na nim. Po chwili podchodzi do was upatrzona przez ciebie siedemnastka, bodajże Penchev. Zagaduje Kurka łamaną polszczyzną, co cię trochę śmieszy.

     - Kogo ty żeś tu przyprowadził, Kurek? Ma siostrę bliźniaczkę? - pyta się, a Bartek tylko patrzy na ciebie, potem na niego i wybucha śmiechem. 

- Przykro mi, naprawdę, ale z tego, co wiem, to niestety nie. Chyba dalej będziesz skazany na samotność - masz ochotę zapaść się pod ziemię.

- Może nas przedstawisz? - szepczesz do ucha Kurkowi tak, żeby siedemnastka cię nie usłyszała. Chłopak spełnia twoją prośbę. Po chwili ściskasz dłoń Niko. Takie trochę dziewczęce, Niko, ale wolisz tego nie mówić. 

- Podobały ci się moje pajpy? - pyta. Że co, proszę? Spoglądasz na Kurka z rozdziawioną miną. O co on cię pyta?

- Ataki z drugiej linii ze środka - odpowiada jedynka na twoje niewypowiedziane pytanie. 

- Aaa, jasne, świetne były. I mocne. Super! - zachwycasz się. 

     Po chwili po Pencheva przychodzi jakiś dziennikarz, chcąc wziąć go do wywiadu. Ten niechętnie wstaje i zostawia was samych. Kurek mówi, że musi udać się do szatni na pomeczową odprawę, ale że wróci za niedługo. Prosi cię, żebyś poczekała na niego przy wejściu. Rozstajecie się i udajesz się w wyznaczone miejsce. Opierasz swoje ciało o ścianę i wyjmujesz z torebki telefon. Zauważasz SMSa od Oli. 

Ola: Jak tam mecz?
Agata: Niesamowity. Musimy się kiedyś razem wybrać. Teraz czekam na Bartka, bo poszedł się ogarniać.
Ola: Polubiłaś jakikolwiek sport? Gratulacje. Idziecie gdzieś jeszcze? O której będziesz w domu?
Agata: Nie wiem, co będziemy robić, ale nie musisz na mnie czekać. 
Ola: Okej :)

     Siadasz na krzesełku. I czekasz. Widzisz, jak ludzie wychodzą z hali, jak nastolatki cieszą się ze zrobionych zdjęć i otrzymanych autografów. Coraz bardziej się w nim zakochujesz. Ten mecz, który sprawił, że dodatkowo podziwiasz go za to, co robi. Bo przecież siatkówka to piękny sport, który wymaga cierpliwości, jak i wytrwałości i poświęcenia. Podziwiasz go. Naprawdę. 
     Wychodzi. Obserwujesz jego spokojne, długie kroki. Patrzysz na jego uśmiechniętą twarz. Nie możesz oderwać od niego wzroku. O kurczę, zadużyłaś się w nim chyba po uszy!

     - Proponuję jakąś kolacyjkę. Co ty na to? - obdarowuje cię tym swoim szelmowskim uśmiechem. 

- Jasne, przez te emocje zgłodniałam - odwzajemniasz gest, bo jakżeby inaczej?

     Wychodzicie z hali. Przed nią zaczepia was jeszcze kilka dziewczyn, a raczej Bartka, nie przejmując się tym, że idziesz z nim, i proszą go o zdjęcie. Musi być strasznie cierpliwy do tych fanek.

     - Nie nudzą cię już te wszystkie zdjęcia i autografy? - pytasz, gdy nastolatki odeszły i dopadły już kolejnego Resoviaka.

- No wiesz, czasami mam ochotę zapaść się pod ziemię, żeby nikt mnie nie znalazł. Ale z drugiej strony to jest bardzo miłe, że ludzie doceniają to, co robisz. 

- Albo to, że jesteś przystojny - mruczysz pod nosem. Usłyszał, a nie miał.

- A jestem? - pyta, zwracając wzrok ku twojej twarzy, oczom.

- Jesteś - odpowiadasz pewnie, by niczego się nie domyślił. Niestety nie siedzisz w jego głowie i nie wiesz, co o tobie myśli. 

     Wchodzicie do restauracji z sushi. Przyznajesz się, że nigdy tego nie jadłaś, ale Kurek od razu podpowiada ci, co warto zamówić. W końcu zamawiacie zamówienie i odchylacie się w tym samym momencie na oparcia krzeseł. 
     Trwa pomiędzy wami cisza, którą boisz się przerwać. Przygryzasz wargę.



     Siatkarz obserwuje twoje usta. Wnioskujesz, że ma na nie ochotę. Plus dla ciebie, działasz na niego. Nie mogąc wytrzymać, pyta się o podstawowe rzeczy, jak w pracy, na studiach. Rozgadujesz się, a Bartek cały czas uważnie cię słucha, przyglądając się tobie. 
     Przerywa ci kelnerka niosąca wasze dania. Wyglądają dość smacznie, więc otrzymujesz jeszcze tylko od towarzysza kilka wskazówek na temat sposobu jedzenia i zaczynasz konsumować posiłek. Smakuje ci. 
     W pewnej chwili Kurek przykłada ci do kącika ust palec. Dorosła dziewucha, a jeść nie potrafi. Chłopak wyciera ci kawałek skóry, po czym przeciera palec chusteczką. Co za wstyd. Pewnie ma cię teraz za niewychowaną, malutką dziewczynkę. Chyba jednak nie, bo przy wykonywanej czynności nie schodził mu z twarzy uśmiech. 
     Bartek nie pozwala ci wracać do domu samej, więc bierze cię za rękę i oznajmia, że wieczorny spacerek dobrze wam zrobi. Wyglądacie jak zakochana para. Chciałabyś, żebyście nią byli, ale czy będziecie?
     Usta wam się nie zamykają, cały czas znajdujecie jakiś temat do rozmowy, gdy jakiś się kończy, od razu wpada drugi. Idealnie. Tak powinno być w związku. Miło wam się spędza czas razem, przynajmniej tobie.
     Stoicie pod klatką. Nie chcesz się z nim rozstawać, ale nie masz innego wyjścia. Już masz się żegnać, gdy Bartek cię zaskakuje. Pozytywnie. 


     Gdy odrywacie się od siebie, nie wiesz, co powiedzieć. Na szczęście, jak przystało na mężczyznę, Kurek przejmuje pałeczkę. 

     - Wybacz, ale nie mogłem już wytrzymać. Odezwę się jutro. Dobranoc. 

     Patrzy jeszcze tylko na ciebie, jakby czekając na reakcję, ale gdy widzi na twojej twarzy uśmiech i wyraz zadowolenia, odchodzi. 
     To był tylko zwykły buziak, ale poczułaś, że odrodziłaś się na nowo. Że nadal macie szansę, że Bartek dalej jest tobą zainteresowany. 


---
HEJ HAJ HELLO! :) Na początku wybaczcie te opóźnienia, tak wyszło :/ Powiedzmy, że odwdzięczyłam się końcówką, która mi się podoba ^^ Tak słodziaśnie *-*
Czekam na opinie w komentarzach!!! Komentujcie, komentujcie i jeszcze raz komentujcie, bo to, jak same dobrze wiecie, daje ogromnego kopa i motywację!!! :)
No cóż, co tu więcej pisać? Nie wiem, kiedy będzie kolejny, możliwe, że w weekend się nie wyrobię :/
Buziaki i do następnego! :*  :*