Strony

1 listopada 2015

Rozdział 9

     Budzisz się i na samą myśl o rozpoczęciu zajęć nie chce ci się wstawać z łóżka. Ale niestety, nie chcesz przecież olewać studiów od samego początku. Wstajesz niechętnie i okrywasz się szlafrokiem. Udajesz się do łazienki i splatasz swoje blond włosy w niedbałego koka. 


     Następnie wchodzisz do kuchni i wstawiasz wodę na herbatę. Gdy wyciągasz z chlebaka pieczywo, promiennym uśmiechem wita cię Ola. Dajesz jej buziaka w policzek i kontynuujesz robienie kanapek. Smarujesz kromki masłem, po czym kładziesz na nie sałatę i pokrojonego pomidora. Kilka gotowych sztuk układasz na talerzyku, który po chwili znajduje się na stole. Przyjaciółka wyciąga rękę po pierwszą kanapkę, podczas gdy ty zalewasz szklanki wrzącą wodą. Po chwili herbata jest już gotowa, więc zasiadasz naprzeciwko współlokatorki. Zaczynacie rozmowę o studiach. Tracicie rachubę czasu, ale w końcu orientujecie się, że zostało wam około dziesięciu minut. Biegacie po mieszkaniu jak poparzone, ale na szczęście zdążacie na autobus. 
     Wchodzicie do wielkiej auli i zajmujecie miejsca. Wiecie, że wykładowca nie jest zbytnio przyjazny i zapewne już pierwszego dnia zrobi wykład, który zapamiętacie do końca życia. Wyciągacie więc notatniki i długopisy, zanim mężczyzna zdąży się odezwać. 
     Po półtorej godziny skupienia macie chwilę odpoczynku. Postanawiacie udać się na kawę. Schodzicie schodami na dół i zamawiacie napoje. Rozmawiając o wykładzie, dokładnie pilnujecie czasu, by bez jakiegokolwiek spóźnienia ponownie zawitać na auli. 
     Prosto z uczelni kierujesz się do biblioteki. Godziny pracy masz dopasowane do godzin zajęć, więc raczej nie musisz obawiać się utraty stanowiska. Postanawiasz zakończyć przygodę z bezsensownym układaniem książek, więc zasiadasz w fotelu przy biurku i wyjmujesz dzisiaj zapisane notatki. Czytasz je, próbując przyswoić choć część ich treści, ale niestety kręci się dzisiaj w bibliotece dość dużo ludzi i musisz co chwilę przerywać naukę. 
     Gdy czytasz o podatkach, drzwi otwierają się po raz enty i wchodzi Bartek. Serce zaczyna bić ci szybciej na jego widok, a policzki zarumieniają się, co cię zaskakuje, jednak za wszelką cenę starasz się to ukryć. Chyba ci się udaje. Na szczęście. 

     - Dzień dobry - wita się entuzjastycznie. 

- Dzień dobry - odpowiadasz lekko speszona. - Mogę w czymś pomóc?

- Tak. Poszukuję horroru, ale takiego prawdziwego, z krwi i kości - patrzy ci w oczy. Chyba zaraz dostaniesz szału!

- Hmm... zaczyna pan czytać. Dobrze rozumiem?

- Dobrze, dobrze. W końcu lepiej późno niż wcale. 

- Ależ owszem. Proszę chwilkę zaczekać, zaraz przyniosę coś ciekawego. 

     Kierujesz się do odpowiedniego regału. Tak jak ostatnio, cały czas czujesz na sobie to palące spojrzenie. Dochodzi do ciebie, że chyba na niego działasz. I to mocno. Bardzo mocno. 
     Wracasz z kilkoma pozycjami, które układasz na biurku, jedna obok drugiej. O każdej mówisz kilka słów, ale wydaje ci się, że Kurek cię nie słucha, tylko spogląda na twój biust. Mówiąc szczerze, to ma do niego dość łatwy dostęp wzrokowy, gdyż jest o ciebie o ponad głowę wyższy. 
     W końcu decyduje się na jedną powieść. Siadasz przy komputerze i skanujesz znaczek.

     - Fajnie tu pani ma - zaczyna wielkolud. - Cicho, spokojnie. Nie nudzi się pani czasami?

- Wbrew pozorom nie siedzę tu bezczynnie, choć z małymi wyjątkami. Przynajmniej mam czas na czytanie albo naukę.

- Studiuje pani filologię polską? - pyta, uśmiechając się zawadiacko. 

- Nie, dlaczego? - pytasz, unosząc brwi. Czy on z ciebie kpi?

- Tak sobie pomyślałem. To co? - jest strasznie dociekliwy i ciekawski. 

- Ekonomię - mówisz i podajesz  mu książkę. Wasze dłonie się stykają i na chwilę nieruchomiejesz. 

     Dlaczego on tak na ciebie działa? Przecież masz Michała... No właśnie... Pierwszy raz przechodzi ci przez głowę myśl, że może jednak nie pasujecie do siebie i powinnaś z nim zerwać. Po chwili ją odrzucasz, myśląc, że to dziecinne, i powracasz do Bartka.

     - To musisz mieć mocny umysł - stwierdza, delikatnie unosząc kąciki ust.

- No cóż... - nie wiesz, co powiedzieć, jednak chłopak ratuje cię z opresji. 

- Dobra, będę leciał, obowiązki wzywają. Dzięki za pomoc. Do widzenia - żegna się i zamyka za sobą drzwi. 

     Ponownie zostajesz sama i ponownie masz czas na przemyślenia. Postanawiasz powrócić do poprzedniej myśli, o zerwaniu z Michałem. Nie musisz udawać, że wszystko jest w porządku, skoro tak nie jest. Ostatnimi czasy bardzo cię denerwuje, nie masz ochoty na spędzanie z nim wolnych chwil. Nie powinno tak być w związku. Chemia, która była między wami, gdzieś się ulotniła, zniknęła. Czy ty go jeszcze kochasz?
     Po dłuższym czasie wpadasz na najbardziej odpowiedni, twoim zdaniem, pomysł. Moglibyście zrobić sobie przerwę, odpocząć od siebie, jednocześnie nie kończąc tego definitywnie. 
     Postanawiasz po pracy pójść do niego i mu o tym powiedzieć. Masz nadzieję, że nie zareaguje agresywnie. 
     Zastanawiasz się, co mu dokładnie powiesz, ale znasz siebie i wiesz, że gdy dojdzie do sytuacji, to i tak zachowasz się spontanicznie. Masz zamiar być spokojna, ale jednocześnie nieugięta. 
     Dzwonisz do Oli i oznajmiasz jej, że wrócisz trochę później. Przyjaciółka od razu pyta cię o przyczynę, więc w skrócie mówisz jej o swoich planach. Przyznaje ci rację i twierdzi, że to najodpowiedniejsze wyjście z tej sytuacji. 
     Powracasz do czytania notatek. Co ciekawe, bardzo łatwo ci się je przyswaja. Odczuwasz wrażenie, że twój umysł stał się lekki i głodny wiedzy.
     Nadchodzi godzina zamknięcia biblioteki. Wychodzisz szybkim krokiem i kierujesz się prosto do mieszkania Michała. Chcesz to już mieć za sobą.
     Pukasz do drzwi i chłopak otwiera ci po chwili. Nie ukrywa, że jest zdziwiony twoją niezapowiedzianą wizytą. Chce cię pocałować, jednak ty odchylasz głowę. Wytrzeszcza na ciebie oczy. Wchodzisz do środka i postanawiasz nie owijać w bawełnę. 

     - Przemyślałam sobie to wszystko i doszłam do wniosku, że to nie ma sensu. Najlepiej będzie, jak zrobimy sobie przerwę. Odpoczniemy od siebie, będziemy mieli czas na zastanowienie się, co dalej. 

- Wiesz, jak kończy się większość takich przerw? - pyta, podnosząc głos. Nie jest dobrze.

- Nie musimy być jak większość. Michał, to nam pomoże - starasz się, by twój głos był jeszcze łagodniejszy niż zwykle. 

- Może od razu ze mną zerwij. Tak będzie dla nas najlepiej - robi sekundową przerwę. - Lepiej się przyznaj, że sobie kogoś znalazłaś i boisz mi się o tym powiedzieć.

- Nie zaczynaj - bledniesz.

- Ja mam nie zaczynać? Jesteś moja, rozumiesz? I albo będziesz ze mną, albo z nikim! - uderza cię w policzek. 

     Chyba nie znałaś tego człowieka. Nie wytrzymujesz i wybiegasz z mieszkania, trzaskając za sobą drzwiami. Zbiegając po schodach, z twoich oczu zaczynają płynąć łzy. Dochodzi do ciebie, że ponad rok temu, postanawiając rozpocząć znajomość z dresiarzem z parku, popełniłaś największy błąd w swoim dotychczasowym życiu. Trzeba było słuchać Olki!
     Biegniesz przez siebie, nie zwracając uwagi na nic. Jesteś roztrzęsiona. Nie wiesz, co ze sobą zrobić. Czujesz, że trudno ci będzie się od niego uwolnić. Oj, bardzo trudno.
     W pewnym momencie uderzasz w nieoczekiwaną przeszkodę. Podnosisz zalaną łzami twarz do góry i napotykasz zaskoczone oczy... Kurka. Przypadek?
     Chłopak pyta się, co się stało, jednak ty tylko tępo wpatrujesz się w czubek jego nosa, nic nie odpowiadając. Bartek obejmuje cię swoimi długimi i silnymi ramionami pozwalając, byś wtuliła się w jego tors. Tego ci było trzeba. 


     Stoicie tak ładnych kilka minut. W końcu Kurek proponuje, że odprowadzi cię do domu. Nie wiedzieć czemu, zgadzasz się. Przecież praktycznie się nie znacie, jest dla ciebie obcy. A jeżeli okaże się takim samym dupkiem jak Michał? Nie bierzesz zupełnie tej myśli pod uwagę. 
     Nie zamieniacie ze sobą żadnego słowa. Bartek cały czas otacza cię swoim długim ramieniem, przez co czujesz się bezpieczniej. Dochodzicie do bloku. Nie myślisz nawet o tym, jak powinnaś się zachować. Wymigujesz się z uścisku i bez żadnego słowa podziękowania ani pożegnania, otwierasz drzwi. Zostawiasz Kurka z rozszerzonymi oczami ze zdziwienia. 
     Pokonujesz kilkanaście schodków i wkraczasz do mieszkania. Nie potrafisz ukryć swoich łez przed Olą. Dziewczyna zaprowadza cię do kuchni, pomaga usiąść i pyta, co się stało. Niechętnie opowiadasz jej w skrócie o tym, co zaszło kilkanaście minut temu.

     - A to cham! Jak go znajdę, to mu nogi z dupy powyrywam! - oburza się twoja przyjaciółka. I za to ją kochasz. Nie mówi ci, że miała rację, nie dołuje cię bardziej, po prostu cię wspiera, bez względu na wszystko. 

- Boję się - szepczesz i ocierasz spływającą po policzku łezkę. 

- Aga, nie jesteś żadną zabawką, nie należysz do niego. Ten koleś nie będzie ci życia układał, nie będzie ci mówił, co masz robić. 

- I pomyśleć, że go kochałam... - wzdychasz.

- Każdy popełnia błędy. Serce nie sługa. Ale na szczęście w końcu zrozumiałaś, że zasługujesz na kogoś lepszego. Na kogoś, kto cię będzie szanował. 

     Ola przytula cię do siebie. 


Udaje jej się cię uspokoić. Postanawiasz wziąć prysznic i położyć się spać. Zamykasz się w łazience i wskakujesz pod ciepły strumień wody. Wmasowujesz w siebie żurawinowy żel, rozkoszując się jego zapachem. Czujesz jako tako lekką ulgę. 
     Przypominasz sobie, że w ogóle nie wspomniałaś Oli o Bartku, który prawdę mówiąc bardzo ci pomógł. W końcu uświadamiasz sobie, że zostawiłaś go samego, bez żadnego słowa. Czujesz się z tym fatalnie. Masz nadzieję, że w najbliższym czasie będziesz miała okazję podziękować mu za pomoc.
     Okrywasz się cieplutką kołdrą i zamykasz powieki. Po kilku minutach odpływasz do krainy Morfeusza...


---
Witajcie :3 Przepraszam za opóźnienia... Zapewne domyślacie się powodu... Trzecia gimbaza zobowiązuje :/ Już się boję, co będzie za rok...
Przechodząc do rozdziału... Jak widzicie, akcja się już w miarę rozkręciła. Pojawił się Kuraś i zapewne zagości na stałe (przynajmniej takie mam plany). Mam nadzieję, że się spodobało :3 Liczę na liczne komentarze :* I dziękuję za te pod poprzednim :* 

JESTEŚ, CZYTASZ, KOMENTUJESZ ---> MOTYWUJESZ DO DALSZEJ PRACY :)

Trzymajcie się, buziaki :* :* :* :* 


13 komentarzy:

  1. Hej! Widzę, że fabuła się powoli rozwija. Hmm..Bartek jaki podrywacz, ale potrafi otoczyć kobietę opieką :) Chętnie poczytam kolejne rozdziały :)

    A tymczasem mogę Cię zaprosić do siebie :)
    http://you-and-me-forever.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No podrywacz z niego niezły, ale chyba Agatę traktuje poważnie ;)
      miło mi :) Dziękuję :*

      Tak, miałam wpaść już jakiś czas temu, ale czas na to zbytnio nie pozwala, ale obiecuję, że kiedyś zawitam :* :*

      Usuń
  2. Wciągające opowiadanie :) ciekawe co będzie dalej :)
    P.S. Co to za melodia leci w tle?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miło mi :)
      a w tle można usłuszeć:
      Yiruma - Kiss the rain ;)

      Usuń
  3. Nie no super rozdział !

    OdpowiedzUsuń
  4. Co za dupek! Palant! Idiota! ****************
    Skończę z tymi epitetami, bo szkoda słów!
    Ale żeby tak Kurka bez słowa zostawić?!
    W karcie bibliotecznej jest numer! :D
    Ps. Zapraszam do siebie ;)
    yo-in-my-heart.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No nie zachował się fajnie, to fakt...
      Ale Agata w końcu przejrzała na oczy...
      Niby jest, ale chyba nie chce się narażać, bo to tajne dane...
      Buziaki :* :* :*

      Ps Czytam, ale chyba mam do nadrobienia jeden czy dwa ;)

      Usuń
  5. Rewelacyjne opowiadanie :) super się czyta i niecierpliwie sprawdzam codziennie czy jest nowy rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj!
    Sorka, że tak pózno, ale pisałam u siebie i nie miałam czasu skomentować.
    Faktycznie palant i idiota. Chociaż myślę, że to mało powiedziane. Takie gnidy nie powinny istnieć, ewolucja powinna ich zeżreć na śniadanie.Jednak oni się wciaż utrzymują. Dobrze, że Agata wreszcie się go pozbyła, może teraz zacząć wszystko od nowa!
    Do tego wszystkiego Bartek, który chociaż jest podrywaczem ( taki trochę Atrakcyjny Kazimierz ;) ) to wyrasta (ciekawe czy to tylko przypadek?) niemalże spod ziemi i pociesza zagubioną i zapłakaną dziewczynę. Tylko szkoda, że nie dostaje za to żadnej nagrody. Ale jak mówią: co się odwlecze to nie uciecze.

    Czekam na następny rozdział i zapraszam do siebie na 4 rozdział!

    Annie, my--niepokonani.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ważne, że w końcu dotarłaś :)
      coś ty taka brutalna? xD
      no wiesz, może jeszcze faktycznie przyjdzie nagroda ;)
      buziaki :* :* :*

      Usuń
  7. Ooo jak słodko :3 oby tak dalej :3

    OdpowiedzUsuń