Strony

28 stycznia 2016

Rozdział 18

     Bartek zaproponował ci przyjście na mecz z Politechniką. Nie mogłaś zrobić nic innego, jak się zgodzić. Zapytałaś też Olę, czy ma ochotę ci towarzyszyć, ale znowu odmówiła z powodu pracy. Zdecydowałaś, że od przyszłego tygodnia zaczniesz szukać czegoś nowego. W końcu czas najwyższy.
     Kurek podarował ci klubową koszulkę ze swoim nazwiskiem. Zakładasz ją na siebie, następnie ubierasz kurtkę oraz buty i wychodzisz z mieszkania. Autobus, którym miałaś zamiar dotrzeć na halę, właśnie stoi na przystanku, więc podbiegasz do niego. Zajmujesz miejsce obok starszej pani i patrzysz przez okno. 
     Resovia gra dzisiaj z Politechniką. Masz nadzieje na wygraną zespołu twojego chłopaka. Ostatnio nie mają dobrych chwil. Przegrana z Lubinem, Zaksą, wcześniej z Jastrzębskim. Nie jest dobrze, ale wierzysz, że właśnie dzisiaj będzie przełamanie w drużynie. Zawsze trzeba być dobrej myśli. 
     Docierasz na miejsce godzinę przed czasem. Wchodzisz do środka i zajmujesz swoje miejsce. Zawodników nie ma jeszcze na parkiecie, a trybuny są opustoszałe. Siedzą tylko gdzieniegdzie pojedyncze osoby. Wiesz jednak, że za kilkanaście minut w całej hali zrobi się biało-czerwono. Wyciągasz telefon i starasz się zabić czas. Umyka ci kilka minut z życia, jednak gdy podnosisz głowę znad urządzenia, dostrzegasz wybiegających na środek Resoviaków. Trochę ludzi już przyszło, więc zaczynają bić brawo. Dołączasz się do nich, patrząc silnym spojrzeniem na twojego wybranka. Ten uśmiecha się do ciebie niepewnie, więc domyślasz się, że chce się maksymalnie skupić na grze. Zostawiasz go w spokoju i tym razem twój wzrok wędruje na Pencheva. Ma kamienną twarz i chyba pierwszy raz, odkąd się poznaliście, nie zwraca na ciebie uwagi.
     Pierwszy gwizdek sędziego. Niko atakuje z pajpa, ale Zagumny go broni i Warszawiacy wyprowadzają skuteczną kontrę. Nie jest dobrze. Pierwsze dwie partie padają łupem Politechnice. Kolejne dwie natomiast wygrywa Resovia i wszyscy kibice mają nadzieje na wygrane spotkanie przez ich drużynę. Jednak w tie-breaku Rzeszów ulega AZS-owi czternaście do szesnastu. Samica zasłużenie zdobywa MVP, a ty patrzysz na załamane twarze chłopaków. Żal ci ich. Schodzisz do barierki i przechodzisz przez nią. Chcesz jak najszybciej dostać się do twojego kochanego atakującego i go pocieszyć. Wręcz rzucasz się na niego, a on zamyka cię w swoich ramionach. Rzuca pod nosem ciche przekleństwo. Mówisz mu, że jeszcze pokażą, kto jest najlepszy, ale na niego to nie działa. 
     Kurek siada na parkiecie, chcąc się rozciągnąć. Również zniżasz się do niższego poziomu i zwijasz nogi, przybierając turecką pozycję. Gdy leży i podnosi ugiętą nogę do klatki piersiowej, gładzisz zewnętrzną stroną dłoni jego policzek. 

     - To tylko mecz - szepczesz. - Nie jesteście maszynami. Nie martw się. 

- Wpadniesz dzisiaj do mnie? - pyta ni stąd, ni zowąd. - Jeszcze u mnie nie byłaś. Ugotujemy coś. 

- Umiesz gotować? - pytasz zdziwiona.

- Nie, ale ty umiesz - uśmiecha się. Chyba psychiczny dołek już mu przeszedł.

- Okej. Wpadnę.

     Podchodzi do was Penchev. Starasz się zachowywać względem niego obojętnie. Jednak zaskakuje cię, gdy rozpoczyna zwyczajną pogawędkę o meczu. Najwidoczniej nie jest taki zły. Waszym kolejnym tematem jest siatkarska kariera przyjmującego. Chłopak opowiada ci o swoich poprzednich klubach, trenerach, kolegach. Mówi też o swoim bracie, Rozalinie. Nim spostrzegasz, upływa wam ponad pół godziny. Hala trochę opustoszała, a Kurek przygląda się wam z miną niewyrażającą kompletnie nic. Gdy zauważa, że w końcu oderwałaś wzrok z twarzy jego kolegi, oznajmia ci, że idzie do szatni. Kiwasz głową i ponownie zwracasz uwagę na Bułgara. Pytasz go, jak mu się żyje w Polsce. W końcu nie ma tu praktycznie nikogo jeśli chodzi o rodzinę. Mówi, że na początku było słabo, ale teraz jest już dobrze. 

     - No wiesz, mam fajnych kumpli w drużynie... no i kumpelki - uśmiecha się i szturcha  cię lekko w bok. 

    Wstajecie z parkietu i udajecie się w stronę szatni, z której właśnie wychodzi Bartek. Żegnasz się z Niko zwykłym "cześć", jednak on niespodziewanie daje ci buziaka w policzek i znika za drewnianymi drzwiami. Wychwytujesz spojrzenie atakującego. 

     - Widzę, że się polubiliście - mówi obojętnym tonem.

     Nie wiesz, jak zareagować. Masz chwilę zawahania, ale po chwili wpijasz się w jego usta. Wplatasz palce w jego włosy, a on swoje kładzie na twojej talii. 

     - Ciebie polubiłam bardziej - mówisz, gdy się od siebie oderwaliście. 

     Chłopak łapie cię za rękę i ciągnie w stronę wyjścia. Wsiadacie w samochód i kierujecie się w stronę mieszkania Bartka. Po pięciu minutach jesteście na miejscu. Pokonujecie kilkanaście schodków i stajecie przed drzwiami. Kurek przekręca kluczyk w drzwiach i przepuszcza cię pierwszą. Rozbierasz się i wchodzisz do salonu. Zauważasz na szafkach zdjęcia Resoviaka i przyglądasz się im dokładniej. Rozglądasz się po całym mieszkaniu i stwierdzasz, że jest przytulne. Idealnie dobrana kolorystyka, meble i różne dodatki. 

     - To co gotujemy? - mówisz i zaglądasz do lodówki. - Aha. To chyba zrobimy kanapki, o ile masz chleb - mówisz, gdy zauważasz w chłodziarce tylko masło, szynkę, mleko i puszkę piwa. - Albo nie, daj mi chwilę, to skoczę po jakieś zakupy. 

     Chłopak kiwa głową i oznajmia, że pójdzie z tobą. Kupujecie potrzebne produkty i wracacie. Zdecydowaliście się na spaghetti: proste i dość szybkie w przygotowaniu. Gotujesz wodę w garnku i wrzucasz do niego makaron. Bierzesz do ręki drewnianą łyżkę, by go przemieszać, gdy dłonie Bartka nagle pojawiają się na twoich biodrach, a jego policzek spoczywa na twojej głowie. Szepcze, że jesteś piękna i bardzo cię kocha, po czym składa delikatne pocałunki na twojej szyi. Przymykasz oczy i starasz się wykorzystać chwilę przyjemności. Dłonie siatkarza przemieściły się już na brzuch i w powolnym tempie podróżują w górę, by po chwili zasłonić twoje piersi. Otwierasz oczy, przytomniejesz.

     - Przestań - mówisz, nie odwracając się do niego. - Głodna jestem. - Słyszysz, jak ostentacyjnie wzdycha, ale nie zwracasz na to uwagi. 

- Co się stało? - pyta zdziwiony. Odsuwa sobie krzesło, siada przy stole i podpiera głowę dłońmi. 

- Nic.

     Czujesz jego wzrok na sobie, ale nic z tym nie robisz. Wiesz, że zachowujesz się jak nastolatka, ale taka już jesteś. Z Michałem doszłaś tylko do pierwszego etapu, czyli całowania. A sytuacja, która miała miejsce przed chwilą z Kurkiem, zmierzała do dalszego etapu, więc się lekko przestraszyłaś. Tak, wiesz, to dziecinne...
     Starasz skupić myśli jedynie na przygotowywaniu sosu, ale cały czas zastanawiasz się, o czym właśnie myśli Bartek. Mieszasz konsystencję, następnie wyciągasz z szafki dwa talerze, nakładasz na nie podłużny makaron i polewasz bolognese. Kładziesz naczynie przed nosem atakującego i sama zajmujesz miejsce naprzeciwko niego. Panuje między wami napięta atmosfera, którą sama stworzyłaś. Nawijasz na widelec pierwszą linkę makaronu i podnosisz ją do ust. Jednak odkładasz ją z powrotem i patrzysz na Bartka. Chłopak robi to samo.

     - Po prostu... - wahasz się - nigdy tego nie robiłam - mówisz zmieszana. Patrzy na ciebie dziwnym wzrokiem, nie potrafisz go opisać. 

- Czego? - pyta w końcu, chcąc usłyszeć odpowiedź na swoje pytanie.

- No wiesz. - Spuszczasz głowę. Ale wstyd.

- Nie musisz się wstydzić. - Jakby czytał w twoich myślach. - Tylko o to chodziło? - mruczysz potwierdzająco. 

     Bartek wzdycha głęboko, kręci głową i kontynuuje jedzenie. Robisz to samo. Wydaje ci się, że nie robi z tego powodu wielkiej afery i nic ci nie grozi. Pewnie było to dla niego lekkie zaskoczenie, ale na szczęście przyjął tę wiadomość normalnie. Gdy kończycie posiłek, wkładasz brudne naczynia do zmywarki, a atakujący proponuje obejrzenie jakiegoś filmu. Przystajesz na tę propozycję, jednak wykonujesz jeszcze do Oli telefon, żeby poinformować ją, że zostaniesz tutaj dłużej. 
     Spieracie się, co moglibyście obejrzeć, ale w końcu pada na "Lśnienie". Horror. Oczywiście ty byłaś za melodramatem bądź romansem, ale musiałaś pójść na kompromis, bo byście się nie dogadali. Siatkarz wyciąga się na kanapie, a ty idziesz w jego ślady. Zajmujesz miejsce pomiędzy oparciem a nim tak, że on leży od zewnątrz. Obejmuje cię ramieniem, a ty kładziesz mu głowę na klatce piersiowej i wsłuchujesz w bicie serca. 
     Film się zaczął, a ty już od pierwszych chwil nie chcesz go oglądać. Postanawiasz więc wpatrywać się w profil twojego ukochanego, bo wydaje ci się to o wiele ciekawsze. Bartek spuszcza głowę i uśmiecha się na twój obrazek. 
     Mniej więcej w połowie filmu stwierdzasz, że napiłabyś się herbaty. Pytasz chłopaka, czy też mu przygotować napój, a on tylko kiwa głową. Gdy chcesz się wydostać z łóżka, pociąga cię lekko i lądujesz centralnie na nim. Wasze twarze dzieli kilka centymetrów. Siatkarz spuszcza swoje dłonie na twoje uda. Powoli opuszczasz głowę i dotykasz wargami jego ust. Rozchylasz swoje i pozwalasz na to, by Bartek przejął kontrolę nad waszymi językami. Wasz pocałunek z każdą sekundą staje się coraz bardziej namiętny. Po dłuższej chwili zamieniacie się pozycjami tak, że teraz to ty leżysz na dole. Nie przestajecie się całować.


*perspektywa Bartka*

     Wkurza cię trochę relacja twojej dziewczyny z Penchevem. Owszem, ufasz jej i wiesz, że są tylko dobrymi znajomymi. Jesteś o nią zazdrosny, bo wiesz, że podoba się przyjmującemu. Nie ma się w sumie co dziwić, jest piękna, atrakcyjna, zgrabna, sympatyczna, miła, mądra, inteligentna. Wiesz też, że gdyby ciebie nie było, z chęcią zająłby twoje miejsce. 
     Wyznała ci w kuchni, że jest dziewicą i w zasadzie nie wiesz, co zrobić z tym faktem. Właśnie się całujecie i nie jesteś pewny, czy możesz posunąć się dalej. Nie chcesz, żeby pomyślała, że jesteś nachalny. Decydujesz się w końcu zakończyć to zbliżenie. Agata zachowuje się normalnie, a to znaczy, że nie naruszyłeś jej prywatności. Odchodzi od ciebie w stronę kuchni, a ty patrzysz na jej biodra. Idealne.
     Nie wyobrażasz sobie życia bez niej. Chciałbyś, aby z tobą zamieszkała, ale wiesz, że jeszcze nie jest na to gotowa. Ona nie jest typem tych dziewczyn, które się "dają". Ona jest delikatna, wrażliwa, potrzebuje czasu, zaufania, akceptacji.

     - Pójdę już - oznajmia ci po filmie. 

- Oszalałaś chyba. - I postanawiasz zaryzykować. - Może zostaniesz na noc? - Starasz się zrobić oczka kota ze Shreka. Uśmiecha się na ten widok.

- No nie wiem, czy to dobry pomysł - waha się. Nie możesz naciskać, to musi być jej decyzja.

- Gwarantuję nietykalność.

     W końcu się zgodziła. Oferujesz jej pożyczenie swojej koszulki do spania. Przystaje na tę propozycję. Idzie do łazienki, a ty postanawiasz pościelić łóżko. Wyjmujesz z szafy drugą poduszkę i układasz ją. Po wykonanej czynności ponownie rozwalasz się na kanapie w salonie. Istnieje jeden dowód na to, że Agata jest dla ciebie stworzona. Dzięki niej zapominasz o największej miłości życia - siatkówce. 
     Twoja bogini opuszcza łazienkę. Nie możesz oderwać od niej wzroku. Jest idealna. Podchodzi do ciebie, kuca i składa na twoim policzku subtelny pocałunek. Twoje kąciki ust idą automatycznie do góry. Pomyśleć, że zwykły buziak sprawia na tobie tak ogromne wrażenie.
     Zamykasz się za drzwiami łazienki. Zdejmujesz ubrania i wskakujesz pod prysznic. Twoje ciało oblewa strumień ciepłej wody, dzięki czemu możesz się odprężyć. Wmasowujesz w siebie męski żel, żeby po kilku dłuższych chwilach spłukać go. Wychodzisz z kabiny i owijasz się białym ręcznikiem. Patrzysz na siebie w lustrze i stwierdzasz, że jesteś największym szczęściarzem na świecie. 
     Zakładasz spodenki i opuszczasz łazienkę. W sypialni dostrzegasz dziewczynę oglądającą właśnie zdjęcia powywieszane na ścianach. Gdy się odwraca i cię zauważa, otwiera usta w lekkim szoku. 


*perspektywa Agaty*

     Nie możesz oderwać wzroku od jego klatki piersiowej. Dotykałaś ją, owszem, ale nigdy nie widziałaś. Robi to na tobie ogromne wrażenie. Chłopak, który jest Twoim chłopakiem, i który właśnie przed tobą stoi, mógłby zostać modelem. Jest idealny. Nie wiesz, że myśli to samo o tobie.

     - Idziemy spać? - pyta, gdy ty cały czas masz wytrzeszcz oczu na twarzy.

- Pewnie - odpowiadasz. - Masz jutro rano trening?

- Tylko po południu. Dostaliśmy wolne przedpołudnie za mecz.

     Po chwili niezręczności kładziecie się do łóżka. Stopy Bartka lekko wystają za materac. Nie ma się w sumie co dziwić, w końcu ma ponad dwa metry. Nie wiesz, jaką pozycję masz zająć. Ostatecznie decydujesz się ułożyć głowę na jego piersi. On obejmuje cię ramieniem i tak udajecie się do krainy Morfeusza. 

     Budzą cię zamykane drzwi. Otwierasz oczy i widzisz, że miejsce obok ciebie jest puste. Wstajesz, nakładasz na siebie bluzę Bartka leżącą na krześle i wychodzisz z pokoju. Po kuchni krząta się już Kurek. Gdy cię zauważa, uśmiecha się. Całujesz go przelotnie w usta i zajmujesz miejsce przy stole.

     - Nie wiem, czy mi wyjdą, ale mam nadzieję, że tak - mówi, przerzucając naleśnika na patelni.

- A komu kiedyś nie wyszły? - Wiesz, że nie gotuje dobrze, ale według ciebie naleśniki każdy powinien umieć zrobić.

- Wbrew pozorom to nie jest takie łatwe - broni się. Czyli trafiłaś na kulinarnego fajtłapę. Ale przynajmniej się stara.

- Szybko wstałeś, musiałeś iść jeszcze do sklepu. Która godzina?

- Po dziewiątej. 

     Wyciągasz sztućce i dwa talerze. Pytasz siatkarza, czy chce mleka, a on tylko kiwa głową. Stawia stertę naleśników na środku stołu, dodatkowo też cukier, dżem i czekoladę. Bierzecie się za jedzenie.

     - Jak się spało? - pyta z ciekawością.

- Przyjemnie. - Uśmiechasz się. 

     Po zjedzonym posiłku udajesz się do łazienki w celu ogarnięcia swojego ciała. Bartek zaoferował ci odprowadzenie do domu z powodu ładnej pogody. Z chęcią byś tu jeszcze została, ale nauka wzywa. No i Ola. Nie chcesz, żeby siedziała sama.
     Oznajmiasz gotowość do wyjścia. Wychodzicie z mieszkania, chłopak je zamyka i łapie cię za rękę. Zmierzacie uliczkami Rzeszowa. Pogoda dopisuje spacerowi, jest słonecznie. Jutro po południu Bartek jedzie do Radomia i wróci dopiero za dwa dni. Idziecie parkiem, gdy dostrzegasz znajomą sylwetkę. Przyglądasz się bardziej i rozpoznajesz Michała. Masz nadzieję, że was nie zauważy, ale wasze spojrzenia stykają się. Teraz masz nadzieję, że do was nie podejdzie, ale zmierza w waszą stronę. Kurek zna waszą historię w wielkim skrócie i nigdy nie widział Michała, więc nie wie teraz, że to on. Jednak dostrzega twoją niepewność.
      Stajesz twarzą w twarz ze swoim byłym chłopakiem. Nie widzieliście się dość długo. Nie wiesz, jakiej reakcji możesz się po nim teraz spodziewać. Nie wiesz, czego od ciebie chce.


     - Widzę, że szybko znalazłaś sobie nowego - mówi w końcu, patrząc na ciebie ognistym spojrzeniem.

- Masz jakiś problem? - Podrywa się Bartek i odpycha rywala. Ten robi to samo, co wkurza Kurka jeszcze bardziej. W końcu uderza z całej siły pięścią w nos Michała. Patrzysz na to wszystko i nie wiesz, co masz robić. W końcu decydujesz się to zakończyć.

- Idź do domu, proszę - szepczesz do siatkarza, patrząc na niego mocnym spojrzeniem i nachylasz się nad leżącym na ziemi chłopakiem. Kątem oka zauważasz, że atakujący spogląda jeszcze przez chwilę na was, jest rozwścieczony, po czym odwraca się na pięcie i odchodzi zdecydowanym krokiem.

     Dotykasz delikatnie policzek Michała , na którym zdążyła zaschnąć już strużka krwi...


---
Witojcie! :) Rozdział dodany po niecałych dwóch tygodniach. Patrząc na datę dodania poprzedniego, jest progres ;) Mam nadzieję, że tym, co znajduje się wyżej, Wam to wynagrodzę :* Liczę na to, że się spodoba. No i na komentarze też liczę! Pod poprzednim było ich trochę mniej niż pod jeszcze poprzednim, ale i tak dużo :D Bardzo się z tego cieszę, jesteście kochane :)
Kolejny nie wiem kiedy, domyślacie się pewnie, że mam blogowego doła... Mam nadzieję, że szybko mi przejdzie ;)
Teraz info do osób, których blogi czytam (czytam ---> dodaję komentarze). Powoli nadrabiam zaległości, ale jeszcze trochę mi zostało. Naprawdę się zastopowałam z tym całym bloggerem... Ba dumc...
A więc to by było chyba na tyle.
Dodam tylko, że żal mi Naszych Szczypiornistów, ale to takie by the way xD :'(
Do następnego!
Trzymajcie się!

I oczywiście standardowo: jeśli przeczytałaś/eś rozdział, proszę o zostawienie w komentarzu symbolicznej kropeczki [.]

Buziaki :* :*

17 stycznia 2016

Rozdział 17

     *perspektywa Bartka*
     Odwiozłeś ją do domu, bo chciałeś mieć pewność, ze bezpiecznie do niego dotrze. Cały czas ją kochasz i nie wybaczyłbyś sobie, gdyby coś jej się stało z twojego powodu. Jesteś na nią wściekły. Nie chodzi ci o to, że ci faceci się do niej przystawiali. Jest piękna i przyciąga przeciwną płeć. Ale nie powiedziała ci, że zmieniła pracę. I nie powiedziała ci, jak teraz zarabia na życie. Rozumiesz to, że nie chciała prosić cię o pieniądze. Nikt nie lubi prosić o pieniądze. Ale wydawało ci się,  że się szanuje i wie, co ją czeka w takim miejscu. Najwidoczniej się trochę pogubiła. Koniecznie chciała jakoś zarabiać na życie. Przez chwilę nawet przyłapujesz się na zastanawianiu nad tym, czy gdyby nie miała innego wyjścia, poszłaby pod latarnię. Jednak szybko odsuwasz od siebie tę straszną myśl. Przecież wiesz, że Agata nigdy by ci czegoś takiego nie zrobiła. Kochasz ją i masz pewność, że ona kocha ciebie.

     *perspektywa Agaty*
     Wczoraj się do ciebie nie odezwał. Obawiasz się tego, co dalej z wami będzie, czy w ogóle coś będzie. Wiesz już, że powinnaś mu o tym powiedzieć. Cały czas liczyłaś jednak na to, że praca w tym cholernym pubie będzie przejściowa. Że szybko znajdziesz jakąś ciekawszą ofertę. Teraz możesz być już tylko i wyłącznie zła na samą siebie.
     Ola zmusza cię do pójścia na zajęcia. Ma rację. Nie możesz zaszywać się w czterech ścianach do końca życia. Pakujesz potrzebne rzeczy do torebki. Nieświadomie wrzucasz też do niej zdjęcie Bartka. Tak bardzo za nim tęsknisz...
     
     Tak jak podejrzewałaś, kompletnie nie możesz skupić się na słowach wykładowcy. Myślisz tylko o jednym. Jesteś ciekawa, czy kiedyś zamierza się do ciebie odezwać.  W końcu nie macie już po pięć lat. Postanawiasz, że jeżeli do końca dzisiejszego dnia nie da ci znaku życia, pojedziesz do niego i spróbujesz go... przeprosić? 
     
     - Chodź, idziemy na gorącą czekoladę. - Wyrywa cię z rozmyślań Ola.


     Nawet się nie zorientowałaś, kiedy wyszłyście z auli. Przyjaciółka ciągnie cię w kierunku bufetu. Siadacie przy okrągłym stoliku. Przewieszasz torebkę przez oparcie krzesła, a dziewczyna idzie złożyć zamówienie. Jako że podczas wykładu miałaś wyciszony telefon, teraz spoglądasz, czy przypadkiem ktoś nie próbował się z tobą skontaktować. Niestety nikt. Jedyną osobą, której w chwili obecnej na tobie zależy, jest Ola. Tak mało masz wokół siebie prawdziwych przyjaciół.

     Kelnerka przynosi wam kubki z gorącą czekoladą. Gdy kładzie przed twoim nosem naczynie, automatycznie obejmujesz je dłońmi, a palce wsuwasz pod uszko. Co prawda jesteś wdzięczna przyjaciółce, że cię tu zabrała, ale oddałabyś wszystko, żeby naprzeciwko ciebie siedział teraz Bartek.


     *perspektywa Bartka*
     Kochasz ją nad życie i nie potrafisz się na nią długo gniewać. Olka mówiła ci, że spotkała ją w sklepie. Podobno jest przybita i nie wie, co ze sobą zrobić. Jesteś z tego powodu smutny, ale Agata musi też rozumieć twoją złość. Zamierzasz ją przeprosić za to, że się do niej tak długo nie odzywałeś, ale musiałeś chwilę odetchnąć. Każdy popełnia błędy i już całkowicie jej to wybaczyłeś. Myślisz o niej jak o przyszłej żonie, więc wszystko powinno być oczywiste. Nie chcesz jej stracić, a każdy ma swoje wady i zalety.
     Udajesz się na popołudniowy trening. Nieświadomie zaczynasz zastanawiać się, co robi w tej chwili Agata. Domyślasz się, że pewnie wróciła już z uczelni, o ile w ogóle na niej była. Może łazi po mieście bez celu albo siedzi pod kocem przed telewizorem lub z książką w ręku. Prawdopodobniejsza wydaje ci się być wersja druga.
     Wchodzisz na Podpromie. Otwierasz drzwi do szatni i dostrzegasz w niej jedynie Piotrka. No tak, pół godziny przed czasem. Uznajesz, że to idealna chwila, by z nim pogadać. 

     - Ola mówiła coś jeszcze na temat Agaty? - pytasz, patrząc na Nowakowskiego oczami przepełnionymi nadzieją.

- Oprócz tego, że nie wierzy w to, czy kiedykolwiek się do niej odezwiesz? - odpowiada retorycznie, nie czekając na odpowiedź. - Nic, co mogłoby cię głębiej zainteresować. 

- Skończ z takim tonem - mówisz z wyrzutem. Chyba niepotrzebnie wkurzasz się na środkowego, który tak bardzo ci pomaga i któremu tak bardzo jesteś wdzięczny.

- Kurde, stary, źle to rozegrałeś. Przecież wiesz, że ona tego żałuje. To czemu się do niej nie odzywasz? Wiem, że jesteś wściekły, ale dostrzeż też zalety tego wszystkiego. Zaparta, ma temperament, twarda, ale w środku wrażliwa, krucha, delikatna. Nie powiem, ale gdybym nie miał Oli, to pewnie bym się nią zainteresował. 

- Ani mi się waż! Myślisz, że będzie chciała ze mną gadać? 

- Jak pójdziesz do niej za miesiąc, to obawiam się, że może już być za późno. - Klepie cię po ramieniu. - Dasz radę. Jakby co, możesz do mnie wbijać o każdej porze. 

     Po raz kolejny Piotrek pokazał, jakim dobrym jest kumplem. Nie wiesz, co byś bez niego zrobił. Miałeś świadomość tego, o czym mówił, ale musiałeś usłyszeć to z ust kogoś innego. Jesteś wdzięczny, że masz takiego przyjaciela. 
     Do szatni wchodzi Fabian z Niko. Witacie się zderzeniem dłoni. Przebierając dżinsy i bluzę na strój treningowy, rozmawiacie o nadchodzącym meczu, który zagracie na Podpromiu. W międzyczasie schodzą się pozostali chłopacy. Zostało wam dziesięć minut do treningu, więc Igła puszcza ze swojego telefonu podłączonego do dwóch głośników najnowsze radiowe hity. Zaczynacie się wygłupiać, co dobrze robi na rozluźnienie atmosfery, choć i tak przedtem była przyjemna. Wchodzicie na ławeczki przy szafkach, a następnie z nich zeskakujecie, udając szympansy. Uśmiech nie schodzi wam z twarzy nawet gdy wchodzicie na halę.

     - Widzę, że humory dopisują - wita was ponownie dzisiaj Kowal. - W takim razie piętnaście okrążeń.

- Ale trenerze, zawsze było dziesięć. - Buntuje się Igła, za co dostaje dodatkowe pięć. 

     Powstrzymujesz śmiech, by nie podpaść Andrzejowi. Krzysiek często lubi dodawać swoje trzy grosze, za co dostaje dodatkowe ćwiczenia bądź kary. W zeszłym tygodniu na przykład musiał zwinąć siatkę i słupki, bo po naszym treningu była jakaś impreza na hali. Mieć takiego gościa w drużynie to skarb. Zawsze to on rozluźnia atmosferę, gdy nie jest za ciekawie. Na meczach, dzięki swojemu doświadczeniu, daje nam bezcenne wskazówki. No i jest też obeznany w sprawach życiowych, więc w każdej chwili można do niego uderzać z problemem. Ja akurat rzadko korzystam z jego usług, gdyż mam osobistego doradcę, jakim jest Piotrek. 
     Przychodzi pora na rozciąganie. Coś, czego chyba najbardziej nie lubisz. Rozkładasz się na parkiecie, układając swoje ciało w aniołka. Trener pokazuje pierwsze ćwiczenie, ale tobie strasznie nie chce się go robić, więc wykonujesz je na pół gwizdka. 

     - Widzę, że marzy ci się potreningowy etat mopersa. - Spogląda na ciebie groźnie. 

- Niestety nie dzisiaj, trenerze. - Odpowiadasz, poprawiając swoją pozycję. - Dzisiaj to ja muszę załatwić sprawę życia lub śmierci. - Uśmiechasz się na wspomnienie Agaty. 

     Koledzy spoglądają na ciebie wymownie. Spuszczasz wzrok na pomarańczowe pole i w końcu bierzesz się za siebie. Nie chcesz nabawić się żadnej niepotrzebnej kontuzji. 

     *perspektywa Agaty*
     Wracasz z Olą do domu. Zjadłyście na mieście pizzę, więc nie musicie martwić się o zrobienie obiadu. Przyjaciółka przebiera się w zawrotnym tempie, przepakowuje swoją torebkę i ucieka do pracy. Tobie na razie nie chce się szukać nowego etatu. Obliczyłyście, że starczy wam oszczędności na dość długo i wspólnie uzgodniłyście, że zainteresujesz się tym, jak ochłoniesz.
     Chodząc z kąta w kąt, nie wiesz, co ze sobą zrobić. Nie masz ochoty na naukę, oglądanie telewizji, czytanie, sprzątanie. W końcu postanawiasz pojechać do Bartka na trening i pogadać z nim na neutralnym gruncie. Narzucasz kurtkę, wsuwasz na białe skarpetki buty i zamykasz za sobą mieszkanie. Kierujesz się na przystanek autobusowy i po kilkunastu minutach znajdujesz się pod halą. 
     Stajesz kilkadziesiąt metrów przed nią i bierzesz głęboki oddech. Teraz albo nigdy. Nie mogłaś się już czekać, aż Bartek się do ciebie odezwie. Za bardzo za nim tęsknisz. Podchodzisz pod szklane, wejściowe drzwi na halę. Gdy już masz je otworzyć, w oddali zauważasz wychodzącego z sali Pencheva, a od razu za nim Kurka. Dostrzega cię. Nagle tchórzysz, boisz się jego obecności. Odbiegasz kilka kroków od hali, a następnie szybkim tempem odchodzisz od niej. Słyszysz za sobą swoje imię wypływające z ust Bartka, ale nie zatrzymujesz się. Chciałaś go spotkać, ale gdy to się stało, nagle napłynął na ciebie strach, obawa przed tym, że znowu coś zrobisz źle. Po chwili dogania cię zdyszany. Łapie za ramiona, patrzy w oczy. Wbijasz spojrzenie w jego nos. Stoicie tak przez chwilę. W końcu obejmujesz go rękoma i przykładasz głowę do jego torsu. Zamyka cię w swoich ramionach. Tego ci trzeba było. 

     - Przepraszam - szepczesz, nie zmieniając pozycji ułożenia swojego ciała.

- Ja też cię przepraszam - odpowiada, całując cię w czubek głowy. 

- Nie chciałam, żeby tak wyszło - ciągniesz. Odrywacie się od siebie i patrzycie w oczy. Czujesz, że po twoim policzku spływa pojedyncza łza. Chłopak wyciera ją swoim palcem. - I dziękuję, że im przywaliłeś. 



- W końcu się im należało, co nie? - Decyduje się na delikatny uśmiech, który po chwili odwzajemniasz. - Kocham cię - mówi.

- Ja też cię kocham. - Patrzycie sobie w oczy, każde z was boi się zrobić jakiś ruch. Na szczęście zauważasz, że Bartek wybiegł za tobą w stroju, więc postanawiasz rozluźnić nieco atmosferę. - Hej, a ty tak w krótkim rękawku późną jesienią? Nie chcę mieć chorego chłopaka. - Dajesz mu szybkiego buziaka w policzek, łapiesz za rękę i ciągniesz w kierunku hali. 

     Wszystko co złe właśnie minęło. Mówiąc "przepraszam" wyjaśniliście sobie tę sprawę. W końcu się pogodziliście. Wchodzicie do środka. Zauważacie stojącego przy drzwiach Piotrka. Zapewne przyglądał się całej sytuacji. Uśmiecha się do Kurka. Uderza go barkiem w bark.

     - No stary, w końcu - mówi. Posyłasz mu pytające spojrzenie, jednak on cię zlewa. Tak, rozumiem, kumpla się nie zdradza...

     Bartek prosi cię, żebyś na niego chwilkę poczekała, po czym znika za drewnianymi drzwiami szatni. Opierasz się o parapet, podpierasz głowę dłońmi. Twoje kąciki ust niekontrolowanie unoszą się do góry. Szczerzysz się do okna jak głupia. Ale w końcu masz ku temu powód. 
     Nagle ktoś kładzie dłonie na twoich biodrach. Odwracasz się, myśląc, że atakujący włączył tempo nitro i zdążył się przebrać w dwie minuty. Uśmiech schodzi ci z twarzy na widok Nikolaya.

     - Co ty robisz? - mówisz cichym głosem, zsuwając dłonie przyjmującego z twojego ciała. 

- Spokojnie, nic ci przecież nie zrobię. - Zabija cię tymi swoimi piwnymi oczkami. - Czemu nie było cię na treningu? Nie chciałaś na nas popatrzeć?

- Tak jakoś wyszło. - Ucinasz swoją wypowiedź do minimalnej. 

- Dobra, muszę ci coś powiedzieć, bo chyba mnie nie polubiłaś. Owszem, podobasz mi się, ale nigdy - zaakcentował to słowo - się między was nie wepchnę. Jednak gramy z Bartkiem w jednym klubie i chcąc, nie chcąc, i tak będziemy na siebie wpadać. Więc nie traktuj mnie jak jakiegoś zboczeńca chcącego się do ciebie dobrać, tylko jak kumpla, z którym możesz się pośmiać. Okej? - Musisz przyznać, że tą wypowiedzią zrobił na tobie wrażenie. Wydaje się być fajnym gościem, więc jego propozycja wydaje ci się ciekawa. Ale musisz pamiętać, że musi to się odbywać w ramach przyzwoitości, żeby Bartek nie miał do ciebie pretensji, że się z nim zakumplowałaś. 

- Okej, ale nigdy więcej nie łap mnie od tyłu. - Uśmiechasz się i patrzysz na niego zadziornie. Zbijacie sztamę i dajecie sobie żółwika. 

- To co, kiedy się widzimy? - Zauważa twoje niepewne spojrzenie. - Na treningu, oczywiście - dodaje. 

- Nie wiem, kiedy znajdę czas. 

     Z szatni wychodzi Bartek. Cieszysz się na jego widok, bo pomiędzy tobą a Niko zrobiło się trochę niezręcznie. Przyjmujący szybko się z wami żegna, tłumacząc się swoimi sprawami. Kurek posyła mu pytające spojrzenie, ale nic nie mówi.
     Atakujący łapie cię za rękę i wychodzicie z budynku. Kierujecie się w stronę samochodu Bartka. Chłopak pyta cię, czy masz jakieś plany na dzisiaj. Odpowiadasz przecząco, więc od razu proponuje kolację. Zgadzasz się natychmiastowo, prosząc, abyście tym razem wybrali jakiegoś fast fooda. Kurek kiwa głową, dodając, byś nie wydała go przed trenerem. Uśmiechasz się na jego słowa. 
     Otwiera przed tobą drzwi od strony pasażera, po czym obiega samochód, wrzuca torbę na tylne siedzenie i zajmuje miejsce za kierownicą. Włączasz radio. Usłyszawszy swoją ulubioną ostatnimi czasy piosenkę, wciskasz guziczek podgłaśniający. Podśpiewujesz sobie, a Bartek jedynie zerka na ciebie ukradkiem i uśmiecha pod nosem. Nie komentuje twojego zachowania. 
     Podjeżdżacie pod najbardziej znany kebab w Rzeszowie. Wchodzicie do środka i zawieszacie swoje kurtki na wieszakach. W lokalu jest przytulnie, domowo, słychać cichą, klasyczną muzykę. Na jasnobrązowych ścianach porozwieszane są zdjęcia fast foodów: hamburgerów, hot dogów, kebabów, pizzy, tortilli. Fajne miejsce. 
     Mówisz swojemu chłopakowi, co sobie życzysz, i zajmujesz miejsce przy stoliku obok okna. Kurek natomiast podchodzi do lady, by złożyć zamówienie. Po chwili siedzi już obok ciebie. Przykrywa twoją dłoń swoją.

     - Kocham cię - mówi. 

- Ja ciebie też.

     Patrzycie sobie w oczy. Masz ochotę spuścić wzrok, ale wiesz, że nie możesz. To by oznaczało twoją słabość. Czujesz, że twoje policzki się rumienią. Nic na to nie możesz poradzić. Wyobrażasz sobie, że jesteście starym, dobrym małżeństwem. Wasze dwoje dzieci, córka i syn, są na studiach. Mieszkacie sami. Siedzicie przy kominku. Bartek obejmuje cię swoim ramieniem. Wspominacie stare czasy, jak się poznaliście, kiedy była wasza pierwsza kłótnia i o co poszło, wasz ślub, narodziny pierwszego dziecka. Idealny obraz, który pragniesz, aby się spełnił. 
     Kurek macha ci ręką przed twarzą. Zagapiłaś się, na stole leży już wasze jedzenie. Przepraszasz Bartka i zabieracie się za wsuwanie w siebie kalorii. Wsuwasz w bułkę plastikowy widelczyk, wyjmując z niej surówkę. Wkładasz do ust, smakuje ci.
     Kurek odwozi cię do domu. Innej opcji nie przyjął do wiadomości. Gdy stoi już na parkingu przed blokiem, wyłącza silnik. Odwraca głowę w twoją stronę. Robisz to samo, spoglądając mu w oczy. Jego kąciki ust idą w górę.

     - Robi się niezręcznie - stwierdzasz, zwracając wzrok z powrotem przed siebie. 

- Nie niezręcznie, po prostu przyciągasz moje spojrzenie. To coś złego? - pyta.

- Nie, nic złego - odpowiadasz ostentacyjnie. - Dobra, idę. Pa. - chcesz otworzyć drzwi, ale Bartek cię powstrzymuje. Kładzie swoją dłoń na twoim udzie. 

- Hola, hola. Zwykłe "pa" nie wystarczy - spogląda na ciebie lekko spode łba, po czym nadstawia policzek.

     Zdajesz sobie sprawę z tego, że w ostatniej chwili odwróci głowę i wasze usta się zetkną. Znasz ten numer, więc postanawiasz go zaskoczyć. Kładziesz dłoń na jego policzku i przechylasz jego twarz w twoją stronę. Wpijasz się w jego usta. Bartek odwzajemnia pocałunek. Wasze języki toczą ze sobą walkę, a ręce wędrują po ciałach. Po kilku dłuższych chwilach odrywacie się od siebie. 

     - Teraz pozwalam ci powiedzieć "pa" i wyjść - mówi, uśmiechając się. - Albo nie, jeszcze nie. - I ponownie dotyka swoimi wargami twoich. 


---
Ba dumc... Witam Was z siedemnastką. Pewnie czekacie na wyjaśnienia, dlaczego tak późno (odstęp między rozdziałami wynosi 18 dni; to chyba najdłużej na tym blogu...). Nie powiem Wam teraz nic ciekawego. Chyba musiałam chwilę odpocząć od Bloggera. Brak czasu, weny, może nawet chęci... Baaardzo Was za to przepraszam. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i nie opuścicie. 
Jednocześnie stwierdzam, że powyższe coś jest przeciętne, no ale to Wam musi się podobać. 
Co do komentarzy, bo tego wątku nie mogę pominąć. Nawet w najmilszych snach mi się nie śniło, żeby mieć pod rozdziałem tyyyyle komentarzy. Brak mi na to słów. No aż nie wiem, co mam napisać. Dziękuję z całego serducha <3 I nie ukrywam, że liczę na powtórkę! :*
To by było na tyle. Jeśli macie do mnie jakieś pytanka, to klikajcie w odpowiednią zakładkę.
Wolę nie mówić, kiedy mniej więcej będzie następny...

Tradycyjnie, jeśli przeczytałaś/eś rozdział, proszę o zostawienie w komentarzu symbolicznej kropeczki [.]

Trzymajcie się i do następnego! :*